Witam,
właściwie od stanu wojennego (rok 1981) cierpię z małymi przerwami na silne zmmiany nastroju, a przede wszystkim lęki. Pobyty w szpitalu i na rehabilitacjach pomagały w niewielkim stopniu. Wiadra leków które były mi zapisywane robily więcej szkód w organizmie niż pomagały. Walczę wię od lat z tymi przypadłościami i jakoś nie chce mi się wierzyć że choroby tego typu można całkowicie wyleczyć. przerabiałem już wiele metod i sposobów to ciągle powraca i się nasila. Życzę wszystkim wiele wytrwałości i siły aby dożyć sędziwego wieku i mimo wszystko nie poddawać się.