Witam. Postanowiłam tu napisać bo już nie wiem gdzie szukać odpowiedzi, porady, czegokolwiek. Mam 23 lata. Jako dziecko przeszłam operacje serca ( wrodzona wada pod postacią ubytku przegrody przedsionków), wtedy też stwierdzono u mnie wypadanie płatka zastawki dwudzielnej. Po tej operacji jakiś czas temu wykryto u mnie niedoczynność tarczycy. Brałam jod jakiś czas, ale dość nieregularnie niestety. Później [eutyrox] czy jako tak, ale też nikt mnie nie pilnował z tym za bardzo więc raz wzięłam a raz nie. Od kilku lat biorę regularnie, chodzę na badania tsh i kontrole u endokrynologa.A wracając do serca to jako dziecko/ nastolatka żyłam normalnie z tym, że łatwo się męczyłam i byłam nerwowa ( czasem miałam napady głośnego bicia serca, jakby skrzypienia). ALE ok pół roku temu coś się zmieniło. Nie mogłam spać, serce waliło mi jak oszalałe, bolało mnie gdzieś w klatce, czułam że mogę umrzeć ( bardzo się bałam). Rano poszłam do lekarza, ten zrobił mi ekg i akurat coś tam uchwycił i wezwał pogotowie. W szpitalu brak miejsc, więc zrobili badanie krwi, ekg które wyszło już ok i dali wypis z zaleceniem odwiedzin u kardiologa. Wyszedł mi słaby potas więc brałam przez jakiś czas, w międzyczasie również magnez zażywałam. Do tej pory co 2-3 dni biorę magnez. Zapisałam się do kardiologa, w międzyczasie miałam jeszcze kilka okropnych napadów i myślałam, że już ze mną koniec.Ale jakoś dotrwałam do wizyty. Lekarz na początku twierdził, że to stres itd więc musiałam się poryczeć żeby wziął mnie na poważnie. Zrobił mi echo i wyszło to co kiedyś ( wypadanie płatka). Przepisał Metacard nie wiem czy tak się pisze;p Nie brałam na początku leku bo bałam się. Zrażona tym kardiologiem poszłam do innego, tamten zobaczył echo i zrobił ekg wyszło, że serce bije za szybko, nierówno ( puls 100-120 w spoczynku). Ale ja tak mam chyba od zawsze. Powiedziała żebym brała tamte leki i już. Czuje się zle. Dlaczego nikt nie bierze tej *wady* na poważnie? Biorę ten lek od 2 miesięcy gdzieś ale i tak szybko się męczę, czasem boli mnie w klatce piersiowej, bywają nieprzyjemne kołatania serca no i dość wysoki puls ( po tabletku 85-95, a rano i tak mam 105-120). A na dodatek od 2 dni mam znowu napady, spać nie mogę, serce mi kołacze, czuję lęki że umrę, serce zrywa się a po chwili uczucie jakby nie biło wcale... ;( Już jestem tym zmęczona. Co mam zrobić, jak to jest... czy już do końca życia jestem skazana na takie coś...?