W czasie ciąży już miałam arytmie często trafiałam do szpitali gdzie ginekolodzy tępaki twierdzili że wymyślam sobie chorobę. Nikt nie wezwał do mnie kardiologa przez okres mojego pobytu w szpitalu. w chwili porodu tłumaczyłam że tak mi się dzieje to powiedzieli że tak się zdarza że serce przeskakuje i ze za bardzo się wsłuchuje w siebie. po 5 godzinach chodzenia i noszeniu balonika żebym miała rozwarcie właściwe serce zaczęło mi świrować lekarze krzyczeli żeby szykować sale na cesarkę . w trakcie lekarz anestezjolog zapytał się czy choruje na serce powiedziałam że nie ale często mnie boli. gdy mi wyjęli dziecko nie zdążyli mnie za szyć jeszcze dostałam częstoskurczu wtedy była panika. po przewiezieniu na sale zwykła mąż widział że coś się dzieje czuł jak przeskakuje mi serce jak z trudem oddycham poszedł to zgłosić lekarzowi,, zaraz przyjdę do pana żony,, mąż już pojechał do domu przyszła pielęgniarka i powiedział mi tylko że jestem młoda i nie odporna na ból i panikuje ...przynieśli mi dziecko położyli koło mnie i wyszli nie zaglądając chyba że podać jakiś lek. w nocy gdy ułożyłam się do spania znów złapał mnie często skurcz i zaczęłam się dusić bo leżałam na płask przez szwy na brzuchu nie mogłam się podnieść ani krzyknąć dziecko koło mnie nie mogłam się przekręcić na bok bo bym je zagniotła... łzy ni napłynęły do oczu i zaczęłam stukać obrączka w ramę łózka usłyszanych to Pani z sąsiedniego łózka zaczęła wołać pielęgniarki które zabrały dziecko i zaczęły mnie ratować... TO moja historia z przebiegu ciąż i porodu z arytmią pisze to do osób które czują że coś jest nie tak z ich serduchem ale głównie do kobiet które pragną dziecka a wiedzą lub podejrzewają że mają arytmię nie poddawajcie się szukajcie potwierdzenia lub stu procentowego zaprzeczenia że nie macie arytmii to paskudna choroba.Ja przez leniwych lekarzy prawie się za dusiłam a najleprze ze po tym incydencie nawet nie pokazał się u mnie lekarz. dopiero w dniu wypisu. Pozdrawiam