Hej jestem tu pierwszy raz czytam was i postanowilam napisac, ...
Mieszkam od kilku lat w anglii mam meza dzieci niby szczescie i milosc jest....ale tez jest cos jeszcze....ja moja cicha postac ktora mieszka we mnie ktora nie pozwala mi zyc pelnym sercem, sa dni ze czuje sie dobrze, sa godziny ze czuje sie dobrze, czasem mje nastroje zmieniaja sie w ulamku sekundy... Zrobilam sie zlekniona, obawiam sie ze cos mi sie stanie, mam kolatania serca, dusznosci nawet nie wiem czy tak mozna to nazwac po prostu sekundowe dziwne uczucia, leki, gdy jestem zmeczona nie wyspana czuje sie w nocy strasznie jakbym unosila sie wszystko we mnie drzy, czuje puls w calym moim ciele.... Boje sie jezdzic w dluzsze trasy no bo przeciez moze mi sie cos stac, w samolocie siedze jak na iglach i mysle tylko ze musze z tamtad wyjsc serce przy tym wali jak oszalale.... Boje wypic lamke wina bo moZe mi sie cos stac...bede zle sie czuc.Gdy mam takie napady musze sie ruszac cos robic nie moge usiedZiec w bezruchu.
Wiem Ze powinnam udac sie do psychologa bo sama sobie z tym nie dam rady ale tu w angli strasznie cieZko o to. Badania robilam w polsce i tu w anglii i jest ok... Jestem strasznie nerwowa i nie wiem jak sobie poradzic jak ja sama mam z tym walczyc aby zyc i cieszyc sie kazdym dniem.mozna by pisac w nieskoncZonosc....wasze symptomy w duzej mierze sa moimi ....jak to leczyc jak dac sobie rade z tym jak to przezwyciezyc....