Witam wszustkich.
Mam na imie Kasia, mam 22 lata. Od października 2012 roku zaczelam odczowac ze czuje sie zle. Ciagle szukalam sobie nowej choroby, a to ze rak, a to ze zawał. Jakies lekkie kłucia w miesniach, od czasu do czasu bol w mostku, bol glowy i dziwna *klucha* w gardle. Doszlo do mnie ze to nerwica lekąwa. Mysle ze zaczynaja ze mnie wychodzic przeżycia z przed kilku lat. Kiedy miałam 14 lat zmarła moja mama na raka. Miesiac po skonczeniu 18-nastch urodzin tata zginał w wypadku samochodowym. Mieszkam z Bratek starszym odemnie o 6 lat, jego zona i roczna córeczka. Nie układało sie miedzy nami najlepiej, brat wszystkie nerwy zawsze wyładowywal na mnie, krzyczac ze nic nie robie, nie sprzatam itd. od kiedy w domu pojawiła sie ich córeczka jest lepiej, zadko podnosimy na siebie glos.
Mam też chłopaka, jesteśmy razem 4 lata. strasznie sie Kochamy i zalezy nam na sobie. Jest jeden problem, ma prace w której musi byc w ciaglej delegacji, jest w domu co 2-3 tygodnie, a ja siedze i tesknie, rycze po nocach, strasznie szybko sie denerwuje i przewaznie na nim wyladowuje moje emocje. wuiem ze to zle, ale nigdy nie moge sie powstrzymac zeby nie krzyczec.
nie potrafie tez sie z nikim klucic, zawsze wtedy puszczaja mi nerwy i płacze, i nie potrafie wydusic z siebie slowa.
Ostatnio nawet mierzac sobie ciznienie, jeszcze przed pomiarem *wkreciłam* sobie ze wynik bedzie wysoku. Przed zalozeniem rekawu serce waliło jak oszalalo i wynik 140/90, po 5 minutach nastepny pomiar 15/90 (podejrzewam ze tak sie zestresowalam ze pierwszy byl wysoki dlatego drugi był wyrzszy). poszlam do lekarza rodzinnego, zbadał mnie, osłuchał i wszystko ok. Dał skierowanie na morfologie i TSH, wszystko w normie. kazał mierzyc cisnienie codzinnie i zapisywac przez tydzien. Pierwszy pomiar robiony przez pielegniarke 150/80, w domu 120/70. wszystkie nastepne w domu po totatlnym wyluzowaniu 130/70. Puls oczywiscie w okolicach 130, a na spokojnie juz 80. :) Juz sama z siebie zartuje ze stresuje sie jak glupia.To napewno syndrom białego fartucha.
Puki co byłam na jednej wizycie u pani psycholog, to powiem wam ze owiele lepiej mi psychicznie, pije melise, nie mierzae cisnienia bo to pogłebia uczucie stresu. I WYCHODZE Z DOMU! Nie nawidze siedziec w domu sama. Uwielbiam wychodzic do ludzi, wtedy nie mysle o zadnych chorobach. I zyje zawsze od Przyjazdu do przyjazdu moje mezczyzny, przy nim czuje sie najbezpieczniej. I mowie o tym wszystkim, nie wstydze sie juz tego od czasu jak zauwazylam ile ludzi i moich znajomych zmaga sie z nerwica lekaowa. namawiali mnie na wizyty u psychiatry, ale nie chce brac zadnych lekow. Zainwestuje w Nerwomix, który poleciła mi Pani psycholog. Mój chłopak utwierdza mnie w fakcie ze zycie jest takie piekne ze nie warto wymyslec o smierci. :) Strasznie go za to kocham. Oczywiscie Kochani czekam na WIOSNE!!! :) Wtedy bedzie tylko lepiej! Spacery, grille, ogniska ze znajomymi.! Pieknie!!