Witam:)
Trafiłam tu czytając wszelkie wpisy dotyczące objawów o których piszecie.Od kilku lat zachowywałam sie podobnie ,doszukując się chorób,wydałam mase pieniędzy na badania.Wyniki badań dobre,nie wskazują stanów chorobowych.A ja nadal szukałam,bo nie mogłam uwierzyć,że wystepujace dokuczliwe objawy somatyczne to nie choroba ciała,z czasem dopusciłam do siebie mysli ,ze to może być chora dusza....
Przez te kilka lat z radosnej,towarzyskiej pełnej energii dziewczyny zrobiłam się babinką w wieku 42lat.Straciłam znajomych,zamknęłam sie w sobie.Dobijały mnie komentarze typu nie udawaj,wez sie w garść to pewnie przez pogodę...ale te stany nie mijały jak za dotknieciem rózdzki czy wraz z pojawieniem się słoneczka.Na poczatku próbowałam tłumaczyc co mi jest,mówić o swoich objawach by nie byc traktowaną odbieraną jak dziwaczka,ale kto chciał sluchać lub zrozumieć? przytakiwali ale widziałam,że jestem z tym problemem sama,czułam jak rozdziera mnie w srodku na słowa,za dobrze wygladasz na chorą!Nie szukaj wymówek...Widzac,ze wszystko wali sie pod nogami, udałam sie do psychiatry otrzymałam leki,escitaloparam a wczesniej sympramol.Powiem szczerze,szału nie ma ......Byc może za krótko przyjmuje leki,jestem pozytywnych mysli,wierząc ze nadejda dni pełne słoneczka nie tylko na niebie:)ale i w nas!