Dziękuję wszystkim za wsparcie duchowe.
Mój stan serca nie jest najlepszy. Z arytmiami miotam się od 23 lat.Miałam wrodzoną wadę serca,która pozostawiła po sobie sporo zmian.Wada była operowana 21 lat temu a powinna być usunięta w wieku dziecięcym ale nikt jej wtedy nie wykrył. Przed operacją miałam już bardzo silne zaburzenia rytmu serca a w drugiej dobie po operacji wystąpiło migotanie.Przez pierwszy rok po zabiegu różnego rodzaju arytmie występowały bardzo często pózniej już były rzadsze. W 2007 r. byłam siedem razy w szpitalu.Dwie kardiowersje pozostałe przypadki umiarowione farmakologicznie. Oprócz chorego serducha mam też cukrzycę i astmę oskrzelową. Rok 2012 to prawie non stop migotanie na przemian z trzepotaniem przedsionków z tętnem 140/min.
Czytałam właśnie na forum różne wypowiedzi na temat ablacji.Boję się ewentualnych powikłań oraz tego długiego okresu leżenia nieruchomo podczas zabiegu.Ale życie takie jak teraz też jest niedobre.Ciągły lęk , nabawiłam się silnych stanów lękowych. Prawie nie wychodzę z domu ponieważ bardzo szybko się męczę a przecież dla serca ruch jest wskazany.Błędne koło.:(
Tylko jedno mnie pociesza ,że na operację serca zdążyłam w ostatnim momencie i się udało to może i teraz jeszcze zdążę i jakaś poprawa będzie. Pozdrawiam wszystkich.