Skocz do zawartości
kardiolo.pl

mkrukowska

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez mkrukowska

  1. mkrukowska

    Życie przy nerwicy

    Dziękuję za odpowiedź. No tak, może źle to wszystko opisałam. Dzieje się tak jak piszesz: córka jest świadoma, że ma nerwice, że na *prawie* 100% nie ma raka i że wszystkie jej objawy somatyczne są na tle nerwowym, bo jak sama zauważyła po pewnym czasie mijają. Ale są te napady niepokoju -już nie silnego lęku (pewnie po citabax-sie). Staram się jak mogę przywracać jej równowagę. Ogromną rolę w tym spełnia: wanna ciepłej wody. Widzę jak leżąc w wannie relaksuje się i całkowicie wycisza. Do tego spokojna rozmowa. Dużo wspominamy, omawiamy przeróżne aspekty i jej i naszego wspólnego rodzinnego życia-taki rodzaj domowej terapii. Wczoraj po raz pierwszy miała prawie cały dzień dobry i spokojny (z małym i krótkim epizodem dotyczącym krtani ). Ponad to zauważłam, że lęki nasilają się popołudniem lub wieczorem. Funkcjonuje w miarę normalnie, pracuje, A w najbliższą sobotę pierwsza wizyta u terapeuty. Problemem jest, że boi się zrobić badania, które potwierdziłyby, że jest zdrowa fizycznie. A tu koniecznym byłoby np. przebadanie jej tarczycy, bo przecież przy nadczynności występują podobne objawy. Zastanawiam się jak do niej dotrzeć, bo moja prośba o badania wywołuje lęk i chyba coś na kształt zagrożenia. Zastanawiam się czy najlepszym wyjściem byłoby dać czas-czasowi. Ale z drugiej strony, jeżeli przynajmniej część tych objawów wywołane jest np. tarczycą, to jej stan mógłby ulec poprawie. I tu się właśnie kółko zamyka. Pozdrawiam .
  2. mkrukowska

    Życie przy nerwicy

    Witam. Jestem tu po raz pierwszy. Trochę poczytałam i wiem, że znajdę tu osoby z którymi mogę porozmawiać. Choroba córki (26 lat) przyszła całkowicie niespodziewanie, w ciagu dosłownie jednego dnia z początkiem tego roku, choć jej niewyraźne symptomy ujawniały się już w grudniu (teraz to widzę). Córka w grudniu zaczęła skarżyć się na bóle berzucha, później dołączyło ramię. Za namową zrobiła sobie prywatnie bardzo dokładne USG, które wykazało jedynie niewielki zespół drażliwości jelit. Pani dr zaleciła lekką dietę i tyle. I nagle na poczatku tego roku córka z przerażeniem zaczęła twierdzić, że ma raka, że umrze. Zaproponowałam badania na co córka zareagowała histrycznie, że ona nie chce, bo coś wykryją i ona nie chce umierać ze świadomością na co. Ataki histerii nasilały się i wszelkie możliwe dolegliwości somatyczne wędrowały po jej ciele. Bóle pleców, głowy rąk. Jak jedne ustępowały nasilały się inne, ciagle doszukiwała się oznak nowotworów. Do tego doszło osłabienie na tle nerwowym zmysłów smaku i powonienia. Kilka napadów histerii z głośnym *wyciem* i wylądowałyśmy 14 stycznia br u psychiatry w prywatnym gabinecie. Pani dr zdiagnozowała ją jako jednostkę depresyjno-lękową. Przepisała citabax 10mg. Wiem, ze to najmniejsza dawka. Dzisiaj mija tydzień od brania citabax-u. Jest lekka poprawa w nastroju- okresy tej poprawy są dłuższe(do 6-8godzin), by później na skutek słowa, myśli, lekkiego spięcia nastąpiła eskalacja lękowa. Już bez histerii ale jednak ogromny lęk. Chciałam, żeby córka przebadała tarczycę ale już samo wspomnienie o lekarzach, przychodni, badaniach powoduje tak silny stres, że jej nerwy napięte sa jak przysłowiowe postronki. Dzwoniłam rano do jej dr, która umówiła się z nami za tydzień by zmienić jej lek. Uważa, że córka powinna zacząć brać leki z grupy neuroleptyków. A ja zastanawiam się, czy córka została dobrze zdiagnozowana. Czy może w Warszawie zna ktoś z Was bardzo dobrego psychiatrę, może warto byłoby skonsultować się jeszcze z innym? Będę wdzięczna za każdą odpowiedź i podpowiedź. Pozdrawiam
×