Skocz do zawartości
kardiolo.pl

sylaboo29

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Osiągnięcia sylaboo29

0

Reputacja

  1. Olga87 mnie nerwica pierwszy raz dopadła w 2007roku i było strasznie!!! Niemniej jednak zaszłam w ciążę i wtedy ataki minęły. Byłam spokojna i urodziłam zdrowe dziecko. Ciąża mnie zrelaksowała to był najlepszy okres dla mnie. Teraz niestety nerwy wróciły ale to już inna historia. Wybieram się do psychologa ponieważ wydaje mi się że sama sobie już nie poradzę. Z wiekiem chyba jestem coraz słabsza psychicznie...
  2. Czytam Wasze posty i oczywiście jakbym widziała siebie. Wszystkie objawy plus czasami dopada mnie jakby moje życie było jak film, stoję z boku czuję się jakoś tak nierealnie paskudne uczucie....czy Wy też tak macie? Najgorzej jak muszę zostać w domu z dziećmi a mąż jedzie w trasę. Wtedy ogarnia mnie niepokój i lęk że coś mi się stanie padnę trupem a dzieciaki zostaną same... Idę wkrótce do psychologa ale sama nie wiem co mam tam powiedzieć ponieważ nie wiem skąd mam te stany...Mam dość stresującą pracę, czuję na sobie ogromną presję ale czy to może być faktycznie przyczyna? Czy to prawda że nerwica może wyjść dopiero po latach od traumatycznych przeżyć? Jak spojrzę na swoje życie wstecz to parę takich by się znalazło. Nie biorę żadnych leków tylko validol i piję meliskę, zażywam magnez. Pozdrawiam Was kochani
  3. Mam podobne objawy. Dodatkowo czasami czuje jakbym była gdzieś obok siebie mam stany zawieszenia jakbym oglądała swoje życie jak jakiś film. Jestem placzliwa szybko Sie irytuje. Walczę z nerwica od dłuższego czasu ale nigdy nie byłam u psychiatry ani psychologa. Wybieram Sie tam w lutym zobaczy co mi doradza. Dużo rozmawiam z mężem wiem że w nimsm duże wsparcie i lepiej sir z tym czuję.
  4. sylaboo29

    Nerwica - czy na pewno?

    Witam, Czytam Wasze opisy i jestem przerażona skalą problemu. Ja również walczę z nerwicą. Pierwszy raz dopadło mnie w 2007 roku. Wtedy niestety jeszcze na nieświadomce... Któregoś dnia po przyjściu z pracy podczas odpoczynku dostałam ataku lęku. Zawroty głowy, uczucie że za chwilę zejdę, powykręcało mi ręce, mrowienie całego ciała, zaburzenia mowy, kołkowaty język, serce oszalało. Pojechałam do szpitala, dostałam zastrzyk na uspokojenie i do domu. Potem seria badań na wszystko co możliwe i diagnoza że jestem calkiem zdowa! Od lekarza usłyszałam że to napady na tle nerwowym. Dostałam jakieś leki ale ich nie brałam ponieważ bałam się skutków ubocznych. Potem przez jakiś czas było ok. Urodziłam dziecko i te epizody były rzadsze lub nie występowały wcale. Teraz niestety znów mam nawrót. Też mam stany lękowe. Budzę się nagle przerażona z walącym sercem i klucha w gardle. Różnica polega na tym że wiem że to nerwy i jestem zdrowa. Walczę z tym z całych sił chociaż jest ciężko. Jestem płaczliwa, szybko się denerwuję, jest mi smutno. Dodam że moje zycie nie było usłane różami. Przeżyłam ciężki rozwód i inne traumy po drodze. Teraz mam wspaniałą rodzinę nowego cudownego męża i dwoje dzieci, a nie umiem tego docenić i cieszyć się że są. Kiedyś wydawało mi się że jestem silna psychicznie i wszystko przetrwam ale teraz wiem że nerwica może wyjść nawet po kilku latach od traumatycznych wydarzeń. Jadę na validolu, nie biorę żadnych innych leków. Zrobiłam powtórne badania łącznie z tarczycą i wyszło że jest ok. Zapisałam się do psychologa zobaczymy co będzie...Chciałabym znów być sobą i zeby ten koszmar się skończył... Pozdrawiam wszystkich nerwusków.
×