Lęk znowu chciał mnie złapać, ale powiedziałam sobie - nie! Moje myśli nie doprowadzą mnie do ataku, siedząc pół godziny z uciskiem w gardle pomyślałam pójdę pobiegać, włożyłam słuchawki i biegałam , słuchałam muzyki która podnosi mnie na duchu. Przemyślałam: czego tak naprawdę się boję? Że się uduszę? Przecież nie raz było gorzej i dalej żyje, a udusić się nie uduszę, jestem zdrową osobą , są ludzie którzy nie mają rąk i nóg ,radzą sobie i cieszą się życiem. A ja nie będę wyjeżdżać za miasto , spotykać się z ludźmi? Będę, bo to tylko stan umysłu . Jak narazie będę brać leki tylko by się wzmocnić jeszcze bardziej, później będę pracować nad swoim rozumowaniem i nerwami. :) Psychiatra doradził mi bym nie stała i nie czekała aż zaczne mieć atak , tylko pomyślała dlaczego sie tak naprawdę boję i z jakiego powodu go mam. Ćwiczenia pomagają mi coraz bardziej dość że sylwetka będzie ładniejsza, dotleniam organizm gdzie mniej ziewam, to nerwica maleje . :) Pozdrawiam. :)