Witam Wszystkich, nie wiem jak zacząć, ale to co przechodzę ostatnio to koszmar...Nie wiem co robić...Napady lękowe zaczęły się u mnie około 3 lata temu jakiś czas po rozstaniu z chłopakiem (byłam w toksycznym związku, przeważały przemoc i alkohol), ale ta napady były rzadkie i bardzo często pojawiały się w nocy. Później pogrążyłam się w wir nauki oraz imprezy i czułam się bardzo dobrze do czasu...Skończyłam szkołę ,długo siedziałam w domu ,niby przez okres wakacji, później szukając pracy przez około pół roku, w końcu wyszło na to że bałam się gdziekolwiek wyjechać , a później gdziekolwiek wyjść bez obecności kogoś z rodziny lub przyjaciółki. Jak już spróbowałam wyjść gdzieś dalej cały czas miałam uczucie że wszyscy ludzie mnie obserwują, oceniaja w gronie ludzi których nie znałam cały czas byłam w stanie skupienia jak ktoś się zaśmiał od razu myślałam że to ze mnie, dlatego zaczęłąm unikać takich sytuacji. Później co mnie najbardziej przeraziło były sytuacje w kościele gdy byłam w środku stojąc obok innych ludzi serce zaczynało mi walić jak oszalałe ,pojawiały się tiki nerwowe,dłonie zimne ,zaczęły się pocić uczucie dreszczy ,otępienia jakby zamazany obraz i czułam jakbym sie przechylałą do tyłu i miała zemdleć,oraz natychmiastowe uczucie chęci ucieczki, do tego stres ze ludzie to może widza...cos strasznego kilka dni temu musiałam iść do spowiedzi myśłałam ze dostane ataku serca jak musiałam wejść do koscioła zawsze staram sie stac przed albo przy drzwiach w razie ataku ,nie chodzę nawet do komunii bo boje sie reakcji ludzi, cały czas chce uciec wtedy to samo w supermarketach, busach wszedzie gdzie natłok ludzi których nie znam ,nie potrafie już patrzeć w oczy na terapii grupowej miałam to samo po 15 minutach chciałam uciec nic nie powiedziałam co czuje a jak miałam coś powiedzieć to ledwo kilka słów , cały czas odczuwam potworny lęk nawet teraz gdy to pisze,nie mogę się skupić gdy kilka osób na mnie patrzy a jak zada ktos jakies pytanie to juz koniec.Nie raz nie dam rady uniknąć takich sytuacji i staram sie w myślach uspokajac i tylko odliczam czas gdy sie to skonczy a później czuje sie okropnie wyczerpana ,nie mogę dojść do siebie.Bardzo duzo miałam juz takich sytuacjii dlatego chce coś z tym zrobić Dodam, że będąc za granicą nigdy coś takiego nie wystąpiło.Nie wiem czy to nerwica czy agrofobia ,chciałam się dowiedzieć czy ktoś ma podobnie czy ja jestem jakas nienormalna bo naprawde nie potrafie przez to normalnie funkcjonowac a jestem młoda, jestem dobrej myśli ale to czasem nie starcza, byłam raz u psychologa ale nie rozmawiałam na ten temat ,tylko trochę z mamą ale nie umiem o tym mówić prosze o jakąkolwiek pomoc przepraszam ze tak długo i chaotycznie. pozdrawiam