
pola90
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez pola90
-
Hej Szoszanna. Byłam na takim badaniu, nie jest najgorzej. Więcej strachu niż to wszystko warte. Strasznie głośno brzęczy. Też miałam MRI głowy i powiem Ci, że trwało wszystko łącznie z wejściem do pokoju i wyjściem 20 minut, więc samo badanie pewnie ok. 15. Radiolog nic nie zauważył w trakcie niepokojącego więc nie przedłużał niepotrzebnie. Będę wścibska jeśli spytam dlaczego robisz to badanie? Całą noc nie spałam. Ironia losu, bo udzielałam świetnych rad jak sobie z tym poradzić, a poległam. Się sfrustrowałam tylko. Obym w dzień nie przycięła sobie komara to wieczorem może zaparzę meliski i normalnie się położę. Nervosol dobry na sen ale ohyda okrutna, krople żołądkowe przy nich to rarytas. W dodatku z tego wszystkiego kłuje mnie serce. Na pocieszenie idę do babci na kartacze :P :) Pozdrowionka
-
BRUNETKO może to Cię trochę pocieszy: *Nie przejmuj się bezsennością, brak snu nikogo jeszcze nie zabił. Martwienie się bezsennością wyrządza zwykle więcej szkody niż sama bezsenność* Wg niejakiego dr Finka ten kto nie może w nocy spać, nie robi tego dlatego, że wmówił sobie bezsenność. Jego zdaniem umysł i nerwy nie mogą się odprężyć, kiedy mięśnie są napięte. Dla zmniejszenia napięcia mięśni nóg podłóż pod kolana poduszkę, małe poduszki podłóż pod ramiona, następnie po kolei odprężaj oczy, szczękę, ręce i nogi przemawiając do nich! Zamknij oczy i pomyśl, że nawet jeśli nie śpisz, wypoczniesz, jeśli będziesz leżała spokojnie i nie przejmowała się tym. (Faktycznie wypróbowałam, działa) Wiem też, że należy się po prostu czymś zając, produktywnie skorzystać na tym, że nie śpimy. Czytać, sprzątać, uczyć się, oglądać, wyszywać, grać, pisać itp. Najważniejsze to nie dać sobie usnąć w ciągu dnia po nieprzespanej nocy! Doczekać wieczoru i normalnie położyć się do łóżka. Może nie za 1 razem ale organizm w końcu upomni się o swoje! :)
-
A GABI możesz powiedzieć gdzie kupić książkę? Sama czytam właśnie jedną. Nie chcę brać prochów bo nic dobrego na ich temat nie słyszę. Przy gorszych atakach ostatnio kilka metod książkowych pozwoliło skrócić czas paniki. Fajnie. Mam nadzieje, że siła walki pozwoli żeby z tego wyjść bez łykania pigułek. Może znacie kogoś kto dał radę bez nich? Każdemu kto chce coś zrobić dla ciała i ducha polecam basen, super sprawa! Najważniejsze to się czymś zajmować. Ja chodzę 5x w tygodniu w dodatku na 6 rano, a jestem strasznym śpiochem :). Oby to również dopomogło w walce. Miłego dnia wszystkim, bez stresu, a dla odmiany z uśmiechem. Hej!
-
Witam wszystkich. Dziś nastał lepszy dzień! Miałam jeden atak paniki ale potrwał z 10 minut. Już chciałam uciekać ale postanowiłam powiedzieć sobie parę rzeczy. Czego się boisz? Że umrę, że za chwilę coś mi się stanie. Chcesz wyjść? Tak chcę uciec z tego mieszkania (byłam u znajomego). I co źle się czujesz? Bardzo, za chwilę coś mi się stanie. I co pójdziesz do szpitala? Nie.. dlaczego.., do domu. Aha, a w domu to ci się nic już nie stanie? Na to ostatnie pytanie nawet sobie nie odpowiedziałam. Trochę pomogło. Oby więcej lepszych dni. Bo już męczą mnie te chore jazdy. Wszystkim zdrowia, hej!
-
Hej. Dziś mam jakiś dziwny dzień. Od rana było ok tylko nagle mnie coś wzięło. Jestem taka zmęczona tym wszystkim i przygnębiona. Że mam dopiero 22 lata a tak ciężko mi żyć od paru miesięcy. Czasem jak nadchodzi jakiś lęk chcę powiedzieć DOSYĆ! Ale nie wiem jak. Powiem wam szczerze, że nie chcę stosować żadnych leków bo nie słyszałam na ich temat jeszcze nic dobrego. Albo uzależniają, albo pomagają na krótko a nerwica i tak wraca. Chcę się podratować jakimiś innymi sposobami. Rzucić tą cholerę i nakopać jej ale nie wiem jak. Zamierzam podratować się tylko literaturą i jakimiś ziółkami. Życzcie powodzenia, zdam relacje jak lepiej zacznę się czuć. Znacie osobiście kogoś kto pokonał to cholerstwo? Mieszkam w małej mieścinie i obawiam się, że tu wszyscy (jak już zdążyłam się przekonać) będą próbowali faszerować mnie lekami. Już nie wiem gdzie szukać pomocy. Pozdrawiam
-
Pola, a probowalas lykac wapno i magnez z wit B6? Nie wiem czy to na oslabienie mocno pomoze ale mnie dodalo troche vigoru :) Musze kupic cos na uspokojenie bo w nocy nie moge normalnie spac a jestem styrana jak wol.
-
Czy ktoś z was stosuje jakieś naturalne metody na poprawę humoru? Mówię o kapsułkach, ziółkach, herbatach? Możecie coś polecić czy raczej nie zdaje to egzaminu?
-
Hej u mnie dziś jakoś kiepsko. W dzień niby jest ok. Nawet mam dobry nastrój ale w nocy normalnie spać nie mogę. Wczoraj bylam u lekarza. Przepisal mi nowe leki, ktorych na razie nie zamierzam brac, bo po tych wszystkich prochach czuje sie gorzej, a w dodatku obawiam sie uzaleznienia. Gdzies czytalam, ze w innych krajach za przepisanie antydepresantow lekarze moga pojsc siedziec, a w PL tylko farmakologia. To chore. Czytam ksiazke *JAK PRZESTAC SIE MARTWIC I ZACZAC ZYC*. Moze troche pomoze. Poza tym lekarz stwierdzil, ze moje problemy wynikaja z nieakceptacji siebie... No kto wie, moze i tak. Strasznie sie boje i nie lubie byc sama.. A WY?
-
Polu1199 zawrotów głowy nie miewam ale mogę Cię zapewnić, że brak apetytu, mdłości itp. również odczuwam od paru dni. Wydaje mi się, że to wszystko jest spowodowane świątecznym i sylwestrowym *obżarstwem* :). Dziś mam kolejny lepszy dzień! Mimo, że mam ostatnio duże *drgania* mięśni. Zwłaszcza jak idę spać. Jakiś czas temu zrezygnowałam z testów tężyczkowych. Teraz przez 2 tygodnie nie łykałam magnezu więc chyba dlatego się odezwały. Wydaje mi się, że stawiam kroki na przód do odzyskania starego życia i samopoczucia. Ale nie chcę zapeszać!! Pozdrawiam wszystkich.
-
Witam wszystkich! Kolejny lepszy dzień za mną. Przykro mi czasem jak czytam tu wpisy typu: *mój mąż / moja rodzina ma już dosyć moich nastrojów* - strasznie się czuję wiedząc, że ktoś jest z tymi uczuciami sam, że nie ma się komu wyżalić, a w dodatku musi udawać, że jest ok, żeby się inni nie zorientowali i nie daj Bóg się zdenerwowali. Chcę żeby każdy wiedział, że samemu nie da się wprowadzić w lepszy nastrój. Musi być ktoś kto nas wysłucha, coś podpowie. Wszystkim którzy nie znajdują oparcia w znajomych polecam natychmiastowe udanie się do psychiatry (najlepiej prywatnie). Jeśli coś będzie nie tak, od razu zaczniecie działać. Mimo moich lepszych dni, ciągle obawiam się, że przyjdą te gorsze. I tak jak tu ktoś napisał, tęsknię za wcześniejszym życiem, spokojnym, bez zmartwień, tęsknię za najprostszymi czynnościami. Teraz przed każdym wyjściem zastanawiać się muszę czy się coś mi nie stanie. To smutne. Idę jednak do przodu, nie uciekam kiedy nerwy atakują - staram się stawiać im czoło! Obawiam się jednak, że wystarczy, że poważniej coś mnie zaboli i znów wpadnę w panikę. O wyjeździe na wakacje gdzieś dalej (tak wiem, że dopiero zima ;)) wciąż myślę odpychająco. Ale może za kilka miesięcy się to zmieni. Wszystkim nerwuskom z tego forum życzę Szczęśliwego Nowego Roku i przede wszystkim udanej zabawy Sylwestrowej. Oby od 1 stycznia każdemu z nas żyło się mniej nerwowo i lękowo. Aby każdy kolejny dzień przynosił więcej siły do walki i wiary w siebie!! Pozdrawiam serdecznie
-
Hej Lilka! Twój post z poprzedniej strony był super! Ja od niedawna się z tym borykam więc nie wiem czy przyjdą jeszcze gorsze dni niż teraz. W tej chwili jest naprawdę ok od paru dni (co nie oznacza, że ciągle o tym wszystkim nie myślę). Za parę dni mam 2 wizytę u lekarza i zamierzam jasno powiedzieć, że nie chcę brać leków jeżeli istnieją inne możliwości, bo leki sprawiają, że czuję się jeszcze gorzej i mam gorsze napady lęku, a w dodatku kilka dni potem muszę do siebie dochodzić. A ja się właśnie użalam, płaczę, mówię czego się boję. Zwłaszcza swojemu chłopakowi. Widzę, że on ma już tego dość, ale moje myślenie jest takie, że on tego nie przeżywa - za chwilę pójdzie do domu i nie będzie już o tym myślał, ale zawsze powie mi kilka pocieszających słów. Ostatnio miałam napad w kościele, na pasterce w dodatku. Ale wytrzymałam. Już już miałam prawie mdleć ale mówię do siebie jak wyjdziesz to się poddasz! To już nie wrócisz i ciągle tak będzie. Zauważyłam, że mam gorsze paniki kiedy jest w jakimś miejscu jest dużo nieznajomych ludzi. To samo miejsce z ich mniejszą ilością już tak na mnie nie działa. Pomału bagatelizuję swoje objawy ale nie do końca. Bardzo chcę odzyskać swoje poprzednie życie i nastrój bo te myślenie NIEPOZYTYWNE jest bardzo uciążliwe. Więcej wychodzę, wyjeżdżam. Chodzę na basen 5 razy w tygodniu. Przychodzą tam starsi panowie (powyżej 75 lat). Parę razy rzuciła mi się na mózg taka myśli, że przecież oni są już starzy, po co tu przychodzą skoro może się im coś stać? Są chorzy, ciężko im się poruszać, ale korzystają póki mogą! To dodało mi trochę siły. We środę byłam na małej imprezie i wieczorem też mnie napadły złe myśli, ale nie chciałam dać tego po sobie poznać przy innych ludziach i zanim się obejrzałam - przeszło! Myślę, że pomału będę sobie z tym radzić ale przestrzegam przed jednym - mimo, że zmusiłam się do pozostania w kościele to nie spadł mi kamień z serca i nie poczułam się lepiej, ale myślę, że dzięki temu nie będę bała się iść tam kolejny raz. To, że zostałam na jakiejś imprezie zamiast z niej uciec nie oznacza, że nie boję się pójść na kolejną, ale postaram się znów z niej nie uciec! To chyba zmierza ku lepszemu? Co sądzicie? Wszystkim życzę dużo zdrowia i pociechy z codzienności! :)
-
Hej! Trafiłam tu zupełnie przypadkiem i może ktoś mi pomoże. Wszystko zaczęło się jakieś 3 miesiące temu. Zdrętwiała mi prawa połowa ciała (łącznie z twarzą). Lekarz rodzinny, wyniki, neurolog, wyniki. Ekg super, ciśnienie super, cukier super, morfologia super, żelazo, magnez, potas, wapń SUPER! Tarczyca super, rezonans magnetyczny z w celu wykluczenia SM lub guza wyszedł pomyślnie dla mnie. Oczywiście kiedy neurolog powiedział, że może to SM przeżyłam chwile grozy i było to kilka tygodni NAJGORSZYCH w moim życiu! Po pomyślnej dla mnie diagnozie odżyłam! Znów chciało mi się coś w życiu robić! Aż tu nagle paniczny lęk przed tym, że za chwilę mi się coś stanie. Zawał, udar, zator (być może wszystko naraz). Przyznam sytuacja mnie zaskoczyła! Myślałam, że to jednorazowe. Ale to zaczęło się powtarzać non stop. W końcu lęk nie pozwalał mi wyjść z domu na dłużej niż 1h :(. W nocy nie sypiałam, napastliwie mierzyłam sobie ciśnienie, rano miałam przygnębiający humor. Ciągle płakałam i się bałam. Powiedziałam dość. Poszłam do psychiatry. Opowiedziałam całą historię, on był dość miły aczkolwiek nie powiedział mi nic znaczącego (dodam, że to ponoć bdb specjalista) i przepisał leki antydepresyjne i przeciwlękowe (początkowo pół tabletki raz dziennie) NEXPRAM. Trochę to przyjmowanie leków musiałam przeciągnąć ale w końcu zaczęłam brać. Pierwszy dzień ok, drugi dzień ok -> póki nie nastał wieczór. Okropne uczucie prądu w głowie, dezorientacji, fale gorąca, mdłości, bezsenność, odrętwienie kończyn. Odrzuciłam leki. Stwierdziłam, że lepiej czułam się już bez ich brania. Mam 22 lata a ze strachu, że przez te prochy coś mi się stanie musiałam spać z mamą. Paranoja o jakiej świat jeszcze nie słyszał. Jestem umówiona na kolejną wizytę do psychiatry w styczniu. Chcę jasno powiedzieć, że nie zamierzam brać leków, które doprowadzają mnie do myśli samobójczych. Ja w dodatku muszę większość czasu spędzać sama. Czy myślicie, że jakieś inne sposoby są aby mi pomóc? Czytam książkę *Jak przestać się martwić i zacząć życ* Przyznaję, że trochę pomaga. Ogólnie nad najgorszymi lękami już zapanowałam, ale miewam naprawdę kiepskie dni. Czasem udaje mi się siebie uspokoić ale czasem lęk bierze górę. Mam wrażenie dezorientacji, odrealnienia, jakoś gorzej widzę, drętwieje mi czasem ciało, jestem ciągle napięta, czasem jak koleżanka wyżej mam jakąś blokadę w przełykaniu śliny. Kiedy już lęk nadchodzi myślę sobie, siedzę tu jest ze mną kilka osób jak się coś stanie ktoś mi pomorze, i jest trochę lepiej, tzn. ciągle o tym myślę, ale gdzieś tak z tyłu głowy. Przestałam obsesyjnie mierzyć ciśnienie bo to mnie chyba w końcu by doprowadziło do szału. Macie jakieś sposoby na przywrócenie sobie tej lepszej części życia? Myślicie, że samą siłą walki i dobrej woli uda mi się z tego wyjść? Nie chcę i nie mam już siły aby dalej z tym żyć. Zawsze byłam odważna i optymistyczna. Najgorsze jest to, że nikt mi nie powiedział, że to nerwica lękowa na 100% ale ile mam jeszcze robić identycznych badań i odwiedzać lekarzy, którzy mówią jest oK?! Czasem daje sobie radę i panuję nad tym ale czasem mam wrażenie, że moje objawy są przyczyną poważnej choroby. Mam już dość. Pomóżcie jak umiecie! Pozdrawiam i Wesołych Świąt życzę! P.S. Przepraszam za kiepską składnię zdań ale jestem raczej matematykiem. :)