Witam
Kochani męczyłam się z nerwicą ponad 4 lata , doszłam do tego , że zdominowała ona całe moje funkcjonowanie , nie brałam leków i niechodziłam na psychoteraię ,samam postanowiłam z nią wygrać. Byłam już na samym dnie i nie widziałam wyjścia z sytuacji mialam zamiar udać sie już do lekarza po jakieś tabletki , aż natknełam się na Dzienniczek św . Siostry Faustyny , dopiero to mi uświadomiło , że nie ja tylko cierpię ale także miliony luydzi na świecie i może to ma jakis cel??? Zrozumiałam , że nie muszę już sie nieczego bać bo jest ze mna Chrystus fizycznie i duchowo , zrozumiałam , że on oddał za nas swoje życie abyśmy my mogli żyć szczęśliwie , nie chce juz marnować swojego życia aby ciągle się zamartwiać chce żyć szcześliwie i w zgodzie z Chrystusem....wierzę w niego a to oznacza ze nie musze sie nieczego bac bo on zawsze jest przy mnie on jest miloscia i dobrem .Uczucie leku , strachu , depresji nie pochodzi od niego od niego pochodzi tylko dobro i spokoj jak wlasnie teraz czuje .
Za każdym razem kiedy zle sie czuje badz jestem smutna zaczynam sie modlic do Chrystusa ( Litania do Milosierdzia Bożego ) tak jak Jezus nakazał siostrze Faustynie . Kiedy zaczynam sie modlić wszystko wraca do normalnosci spokoj napelnia moje ciało i już wiem , że nerwica niegdy nie wróci . Musicie przestać sie bać bo nie ma czego wyobrazcie sobie że umieracie a tam po drugiej stronie jest po prostu raj i wielka miłość i szceście , wiec czego tu się bać ???? Módlcie się a Chrystus odpowie na wasze prośby ....Ja wygrałam z pomocą Chrystusa !!! Wam też sie uda!!!