Hej, jestem tu pierwszy raz, tak sobie przeczytałem kilka wypowiedzi, i tak sobie myślę, Ignac stwierdził że nie można się poddawać, nie wolno się pogodzić z chorobą, że podobno można z tego wyjść. Oczywiście nikogo nie chce krytykować, to są wartościowe słowa, ale wiecie ja tez cierpię od nastu lat na nerwice przeplataną z depresją, wiele czytałem artykułów, ale jeszcze nigdy nie widziałem żeby ktoś napisał, a mi się udało, brałem takie i takie leki, tyle i tyle czasu, polecam tego i tego lekarza, czuje się świetnie trzymam i za was kciuki.
Jak widać nerwica niestety w większości przypadków jest na całe życie,
a życie niestety nie jest dla nas takie łaskawe by nagle przenieść nas do krainy mlekiem i miodem płynącej gdzie będziemy leżeć na różowych chmurkach i zielonych trawkach, bo to jedyne lekarstwo dla naszego stanu.
Ja wiem jak się wyleczyć ze swojej choroby, ale życie od nastu lat mi na to nie pozwala. Więc pomagamy sobie lekami, terapią, oczywiście to wszystko
jest niezbędne mimo że to tylko półśrodki, nie chce nikomu odbierać nadziej, bo i ja ciągle walczę, ze samym sobą tresując swój charakter i łykając proszki, jakoś brnę przez życie, ale wydaje mi się że moge nigdy z tego nie wyjść i zawsze to będzie życie na pół gwizdka, nie dlatego że to nie możliwe,
ale dlatego że prawdopodobnie nigdy nie znajdę oparcia które pozwoli mi odbudować fundamenty. Mimo wszystko wierze ii życzę Wam i sobie abyśmy znaleźli swój azyl i mogli znów żyć na 100%.