Skocz do zawartości
kardiolo.pl

kasia31

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Osiągnięcia kasia31

0

Reputacja

  1. Hej Aniaai - ja nie jestem z małopolski więc nie mogę polecić terapeuty, ale poszukaj kogoś kto zajmuje się terapiami behawioralnymi , poznawczymi - zresztą wcześniej też o tym pisał Ignac. Terapeutka do której ja chodziłam też polacała swoim pacjentom psychiatrę - ma kontakt z naprawdę fajnym gościem który zna się na rzeczy. Ja również bałam się leków, ale był taki moment, kiedy stwierdziłam że wolę brać leki niż w kółko czegoś się bać. Moja terapeutka stwierdzila że na leki zawsze przyjdzie czas i że dobrze sobie radzę więc nie ma potrzeby żeby kontaktować się z psychiatra. Myślę że trafiłam na naprawdę dobrą specjalistkę, aczkolwiek na początku byłam sceptycznie nastawiona, rysowałam na pierwszych godzinach, uczyłam się oddechu, miałam zadawaną pracę domową - ale teraz wiem że to było potrzebne. Brakuje mi rozmów z nią . A jeszcze fajne były ćwiczenia biofeelback - niewiem czy ktoś z was miał - jeśli ktoś ma problemy z koncentracją - świetna sprawa. Szczerze polecam. Aniaaa - kup sobie magnez - bierz dwa razy dziennie, pij dużo wody mineralnej niegazowanej - 2l dziennie, ogranicz do minimum słodycze, chipsy(najlepiej wyklucz :)) pij meliskę - ja wspomagam się dodatkowo kalmsem - lek ziołowy bez recepty. Biorę go sporadycznie gdy czuję że coś złego się dzieje, ale wtedy biorę go 2 dni i póżniej jest ok. Ignac - wybaczam ten wiek hehehe - poza tym nie wszystkie kobiety jak widać ukrywają swój wiek. Fajnie opisałeś reakcje obronne organizmu na stres - naprawdę super - logicznie i każdy wie o co kaman. Tak jesteśmy skonstruowani, że w chwili zagrożenia organizm daje sygnał - walcz albo uciekaj. I wierzcie że najlepiej wybierać walkę - w tym momencie ze sobą - ze swoimi słabościami :) Dobrej nocki dla wszystkich :)))
  2. Ignac - nie dodawaj mi lat ;) Staram się nie przemęczać - niestety czasem się nie da inaczej. AAA - i mam tak jak Ty Ignac - bardzo lubię kawę - smak, aromat od czasu do czasu wypiję ale jak są to np 3 dni pod rząd to już samopoczucie fatalne. Ewalit - z tego co mówiła moja pani psycholog - omdlenia w nerwicy się zdarzają. Trzeba w tym naszym i tak trudnym i pogmatwanym życiu znależć coś pozytywnego - zacząć od codziennego podsumowania dnia - co zdarzyło się pozytywnego, fajnego. To nic wielkiego a naprawdę pomaga. Tak samo to jak mówimy o swoim samopoczuciu. Gdy ktoś nas zapyta co słychać i odpowiemy - aaa nic dobrego, to źle, tamto jeszcze gorzej - to faktycznie sami się nakręcamy negatywnie. Może to głupie, może jestem naiwna ale ja wierzę że pozytywne myślenie działa cuda, a negatywne myślenie tylko ściąga na nas problemy. W KAŻDEJ ZŁEJ SYTUACJI NA PEWNO JEST COŚ POZYTYWNEGO - tylko musimy nauczyć się tego szukać ;)
  3. Witam :) Dawno nie pisałam, ale miałam *drobne zawirowania zawodowe*. Widzę, że naprawdę nas przybywa - jesień to chyba najbardziej podatny okres na nerwicę . NIESTETY, IGNAC - fajnie że się zjawiłeś . Apropos tego narzekania -wydaje mi się że każdy szuka tutaj też jakby potwierdzenia, wsparcia - i *łączenie we wspólnym * *nieszczęściu* jest łatwiejsze. Wielu z nas nie ma wsparcia w najbliższych - lub po prostu nie przyznaje się do tego co tak naprawdę mu dolega. A z tym jest chyba podobnie jak z nałogiem - i zdanie *mam nerwicę lękową* brzmi może dla niektórych abstrakcyjnie, a chyba nie powinniśmy się tego wstydzić, to nie swiadczy o tym, że jesteśmy słabi psychicznie lub coś w tym stylu. Właśnie odwrotnie - gdyby tak było to wielu z nas już by zbzikowało. Ignac - zgadzam się z Tobą - powinniśmy być większymi egoistami - robić więcej rzeczy dla siebie, myśleć częściej o sobie. Chodziłam na terapię i moja terapia zaczęła się od (co dla mnie było na początku głupie) polubienia siebie. Najpierw musiałam zwalczyć kompleksy - a wydawało mi się że ich nie mam. Mi na pewno pomogła aktywność zawodowa - ale o tym pisałam. Teraz jestem na etapie rozkręcania własnego małego biznesu - powinnam być na skraju załamania, ponieważ przez ostatnie kilka miesięcy non stop miałam pod górkę - ale mam świadomość że gdy się poddam to już po mnie. Fakt - mam chwile gdy mówię sobie *pier.... to wszystko - nie dam rady* ale wtedy przegram sama ze sobą, z nerwicą. Obecnie jestem bez leków - magnez dwa razy dziennie noi obowiązkowo herbatka z melissy :) Gdy jest mi bardzo żle biorę kalms - zagłuszam się dosłownie - i tak dwa dni - potem jest ok. Każdy do nerwicy podchodzi indywidualnie - jeżeli wmówimy sobie że damy radę - to damy . Przecież wiele innych rzeczy sobie wmawiamy i odnosi to skutek hehehe. Ja uważam , że najgorsze co może być to właśnie zaszyć się w domu. Jeśli raz, drugi przeżyjemy atak paniki w sklepie, w parku, na basenie, to z każdą chwilą będziemy silniejsi. Ja ostatni atak miałam gdy wracałam do domu - zostało mi jakieś 120 km. panika, serducho nawalało jak oszalałe. Dojechałam do domu, nie przechodziło. Zadzwoniłam żeby mąż wrócił z pracy i pojechał ze mną na pogotowie. Miałam wrażenie że serducho mi się rozpędziło i nie może się uspokoić i że oczywiście będzie zawał :) . Pojechaliśmy na pogotowie, zostałam zbadana, ekg itd lekarz stwierdził że wszystko jest ok. A mi po chwili samo przeszło - bez żadnych leków. Wniosek jest prosty :)) Pozdrawiam gorąco wszystkich.
  4. Hej Kochani. Widze, ze coraz wiecej osob dolacza do forum. Mysle, ze zawdzieczamy to jesieni. Nie ma slonca NIESTETY. I jak tu pozytywnie myslec wrrrrrrrrrrr
  5. Witam:) Kiedyś już byłam zalogowana na tym forum, ale zapomniałam hasła itd. W każdym razie cały czas was czytam :) Mnie oczywiście też nerwica doświadczyła - a raczej ja jej :) byłam w liceum gdy miałam pierwszy atak.Od tego momentu byłam*czujna* jeśli chodzi o moje serce. Wszystko nasiliło się gdy mój młodszy synek miał roczek. Najpierw lekarz próbował wmówić mi nadciśnienie, przepisał betabloker - nie było lepiej - mało tego z każdym dniem *umierałam * coraz bardziej ..... Długo by o tym pisać niestety. W każdym razie przeszłam przez to co Wy - badania, co rok kardiolog, echo, holter. Rok temu wyszła mała niedoczynność tarczycy. Bardzo pomogły mi wizyty u psychologa - na szczęście udalo się bez psychotropów - do dziś czasem wspieram się ziołowymi antydepresantami. Jest ok, czasem lepiej, czasem gorzej. Moja walka z nerwicą głównie polegała na *stawianiu się jej*. Czyli wchodzenia w to, czego się boję. Bezpiecznie czułam się w domu - zresztą pewnie tak jak większość z Was. I dlatego znalazłam pracę jako przedstawiciel handlowy. Biuro oddalone od mojego miejsca zamieszkanie o 100 km. Pracę dostałam i całe dnie spędzałam poza domem, w aucie, częste delegacje - ale dawałam rade przez rok, potem ze względu na dzieci zmieniłam pracę. A teraz znów jestem na zakręcie. Postanowiłam otworzyć własną firmę - i tu znów wkrada się nerwica. Stres spędza mi sen z powiek i też czasem myślę że po prostu zbzikuję :)
×