Witam wszystkich, piszę tu po raz pierwszy bo jestem żywym przykładem tego że czasem nawet taki niby bezpieczny zabieg jak ablacja może być tragiczny w skutkach. Ja podczas tego zabiegu miałam zawał, była bardzo długa reanimacja i ledwo uszłam z życiem, byłam bardzo blisko tamtego świata i osierocenia syna. Sam zabieg był dla mnie bardzo, bardzo bolesny (ale wiem że każdy odczuwa ból inaczej i niektórzy super wspominają zabieg - ja piszę o swoich odczuciach). Dziś dwa miesiące po zabiegu dziękuję Bogu za drugie życie i oddałabym wszystkie pieniądze tego świata by cofnąć czas i nigdy nie iść na ten zabieg. Mam arytmię gorszą niż przed zabiegiem, muszę brać leki zakrzepowe do końca życia, leki na arytmie które biorę nie działają i już robią spustoszenie w moim organiźmie, skutki zawału odczuwam do dziś. Moje serce jest w strasznym stanie a zabieg zamiast pomóc przyczynił się do tego.