Próbowałam jak Ty, leczyć się ziołami, brałam Persen, piłam dziurawiec, wszystko na nic, niby było trochę lepiej ale wydawało mi się że lęk będzie mi towarzyszył do śmierci. Teraz kiedy o tym wspomnę moje problemy z zajściem w ciążę też były z tym związane. Z perspektywy czasu patrząc nie było czegoś co mi pomogło, ani leku ani metody, pogodziłam się ze wszystkim zrezygnowałam do tego stopnia że ...przestałam się bać, czekałam na śmierć, (tak to chyba można nazwać). Krótko po tym kiedy przestałam wierzyć że coś mi pomoże zaszłam w ciążę i lęk znikł bezpowrotnie, może uwierzyłam że potrafię, że jednak nie jestem do niczego? Gorzej że pół roku po urodzeniu syna wróciły bóle głowy ale okazało się że to nie powrót do starych lęków, odziedziczyłam migrenę która dała sobie znać właśnie wtedy.