
Michalinka
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Ostatnie wizyty
Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.
Osiągnięcia Michalinka
0
Reputacja
-
Witajcie :) U nas jutro robimy 6 urodzinki Niny, będzie bal dla 10 dzieci! Już się boję, w niedzielę zaś rodzinna impreza, także będzie radośnie. Urodziny Niny już były i impreza miała być tydzień temu, ale jubilatka miała katar i musieliśmy to przełożyć, raczej to była alergia, nie infekcja, ale Nina taka zasmarkana to lepiej jak będzie w formie. Mam nadzieję,że będzie pogoda, bo imprezy planuję w ogrodzie, będzie mniej sprzątania w domu, zastawa papierowa, no i dzieciaki nie rozniosą domu. Nina ma podobne do siebie koleżanki, energii to one mają jak pół elektrowni :) A z rodziną to już będzie spokojniej, aż mi się samej zachciało takich urodzin no i cóż, tony prezentów. Ale takie przywileje dziecka. Poza tym to jakoś tak spokojnie, praca, dom, dużo spacerów. Czekam na przyszły tydzień, mam 4 dniowy weekend, w Boże Ciało jedziemy do Wilanowa, Nina ma fazę na bycie księżniczką, Iga zresztą też, oglądały ślub Meghan i Harry*go w pięknych sukniach z zapartym tchem, w ramach prezentu będzie więc na jeden dzień księżniczką :) Cały czas myślę nad wakacjami, zaczęłam nawet przeglądać oferty na wyjazdy zagraniczne, bo tyle razy słyszę,że są tańsze niż rodzime, ale to chyba źle szukam , bo wychodzą astronomiczne ceny. Mąż chciałby jechać nad jezioro, najchętniej na Mazury, ja nad morze, a starsza Iga odkąd jej przyjaciółka jedzie z rodzicami do Disneylandu, o niczym innym nie mówi, także ciężki orzech do zgryzienia :) Ale cieszę się, że mamy takie problemy jak na razie ;) Julka bardzo się cieszę, że komunia wyszła idealnie, dużo nerwów przed z pewnością, ale wspaniale, że pogoda dopisała i wszystko poszło gładko. Też dostałam rower na komunię, miło to wspominam :) Myślę,że my już z naszymi córkami mielibyśmy co robić w tej Energylandii, ale to opcja na całe wakacje nie jest, raczej na jakiś weekend :0 Zobaczymy :) Diana super, że udało Wam się pojechać, zawsze to jakieś oderwanie się od codzienności. Dużo zdrówka. No i mam nadzieję, że te kolki będą Was mniej męczyć! Pozdrawiam serdecznie, muszę lecieć lukrować babeczki na jutro :)
-
I ja się majowo witam :) Faktycznie pogoda była trochę lepsza niż ta prognozowana, ale jednak nie było szału. Dopiero w domu poczuliśmy moc upału, takiej prawdziwej, letniej pogody. Ale sam wyjazd udany,. dziewczynki bardzo zadowolone, choć liczyły na kąpiele i budowanie zamków z piasku, muszą poczekać do lata. Oczywiście byliśmy za krótko, mam nadzieję, że w tym roku pozwolimy sobie na co najmniej tydzień poza domem. Niestety, nasz dom to skarbonka bez dna, co roku coś trzeba poprawiać i topić pieniądze. Ale teraz będzie spokojniej, to po cichu zaczynam planowanie. Zazdroszczę bratu, on z żoną za 3 tygodnie jadą do przyjaciół do Irlandii, 10 dni urlopu :) Ja takich bliskich znajomych w fajnych miejscach z wolnym pokojem gościnnym. O górach może pomyślę, choć moje córki chyba wolą morze, to ten etap, piasek, woda,słońce i pełnia szczęścia. Ale chyba chciałabym jakiś ośrodek z jedzeniem, wiadomo, Nina je nieco inaczej, ale gotowanie na urlopie i potem sprzątanie to bardzo męczy. Może poszukam na Gruponie jakiejś okazji? Może coś się trafi fajnego? Na razie praca, letnia pogoda, mamy teraz fajnie w pracy, bo był wczoraj Dzień Bibliotekarza i świętowanie było,a jutro mamy imprezę biblioteczną w ogrodzie biblioteki, będzie wójt, urzędnicy, czyli fajnie się tak pracuje:) A poza tym to szukam letnich butów, i dla mnie i dla córek, może w sobotę pojedziemy na jakiś szoping, bo mąż niestety ma sobotę pracującą. Maniu nigdy nie byłam w Krynicy, zazdroszczę wypadu, pewnie masz tysiące pięknych wspomnień :) Chociaż tej choroby to jak najbardziej nie zazdroszczę, angina na sam wyjazd? Brzmi niesympatycznie. Ale fajnie, że mimo wszystko nie odwołałaś wyjazdu i poczułaś się lepiej. Najgorzej, jakby taka choroba pojawiała się wieczór przed wyjazdem, albo w dniu wyjazdu. Mam nadzieję,że zdrówko Ci już dopisze przez całe wakacje! Joasiu czasem nie trzeba wcale daleko wyjechać by fajnie odpocząć, ważne,że byliście w rodzinnym gronie i sporo imprez mieliście zaliczonych :) Julka to pewnie przygotowania do komunii Ciebie pochłonęły? :) I jak było w tej Energylandii? Diana jak się macie? pozdrawiam
-
Witam się :) Słyszałyście,że akurat na majówkę ma się pogorszyć pogoda? Jestem rozczarowana, liczę,że prognoza się nie sprawdzi. Nie musi być upału, ale nie chcę deszczu i plus 8 stopni. To byłoby kiepskie rozwiązanie, w końcu zaplanowaliśmy wyjazd nad morze i fajnie byłoby pospacerować po plaży bez parasoli i zimowych kurtek. Ale jak będzie to zobaczymy. W każdym razie planujemy 3 dni w Krynicy Morskiej :) Oby tylko nie padało non stop. Chcemy trochę odpocząć i nacieszyć lenistwem. Ogólnie to u nas ok, dzieci zdrowe, w pracy jako tako, teraz korzystaliśmy z pięknej pogody i okupowaliśmy ogród. Posadziłam bratki, meble wyjęte, taras wygląda super, ogródek już też, bardzo letni :) Dziewczynki szaleją, na zmianę kochają się i nienawidzą. Przy śniadaniu wielkie awantury, a przy obiedzie wielka siostrzana miłość. Latem chciałabym odmalować duży pokój, brązy mi się znudziły, poszłabym teraz w jakąś szarość, albo beż, w każdym razie coś jaśniejszego, bo jesienią i zimą jest tam za ciemno i zbyt ponuro. A tak poza tym to dni wypełnia mi praca, potem dom i dziewczynki. Są w fajnym wieku, dużo je interesuje, są ciekawe świata i zadają masę pytań. Postanowiliśmy, że Nina do zerówki pójdzie w przedszkolu, jako,że pracuję to tak będzie po prostu wygodniej. No i najważniejsze 3 koleżanki zostają w przedszkolu. Z jedzeniem spokojniej, panie chyba bardziej ją pilnują, w czerwcu znów robimy badania i zobaczymy czy jest poprawa. A poza tym to codzienność i codzienność :) W sierpniu mam 2 tygodnie urlopu, na tydzień chcemy gdzieś jechać i szukamy fajnych miejsc, podpowiecie coś? Diana początki macierzyństwa bywają ciężkie, nawet to powtórne, bywa zupełnie różne niż to pierwsze. Ale jestem pewna, że to minie i odzyskacie spokój. Staraj się dbać o czas dla siebie, wtedy łatwiej przetrwać te wszystkie kolki i nieprzespane noce. Brawo dla Frania, idealny starszy brat! Julka o Energylandii nie słyszałam, ale mi wpadło jednym uchem,a drugim wypadło, ale zaraz sobie sprawdzę co to jest, na pewno będziecie mieli udaną majówkę :) Mania co u Ciebie? Asiu jak zdrówko, już wszyscy po ospie doszli do siebie? pozdrawiam, czas zbierać się do domku z pracy :)
-
Witajcie :) Ja jak zwykle życzenia ślę na sam koniec, ale szczere, odpoczynek mam nadzieję był, nawet pomimo tej koszmarnej pogody, mało wiosenna aura, ale cóż poradzić :) Najważniejsze, żeby rodzina była razem i żeby było smacznie :) Nasze Święta takie właśnie są, chodzimy od rodzinki do rodzinki, jemy, dzieci zadowolone, tylko szkoda, że nie ma spacerowej pogody, liczyłam,że nadrobimy zaległości w kontakcie z naturą, a tutaj tylko stół i więcej pyszności w brzuchu:) Ale od tego też są święta, można spokojnie porozmawiać i jeść :) Nie będę oszukiwać , że jakoś bardzo się napracowałam, tyle co jajka z dziećmi pomalowałam i dekorowałam mazurki. Na razie obserwuję mamę i babcie przy pracy, świąteczne dania wymagają wprawy. Zaskoczyła mnie bratowa, dziś byliśmy u nich na śniadaniu i takie pyszności przygotowała,. że chyba muszę iść na jakiś kurs kulinarny bo ja dalej podstawową kuchnię prowadzę :) Ale nic to, czekamy na tę wiosnę i jak najwięcej słonecznych chwil Wam życzę :) Diana oczywiście nie mogę nie pogratulować narodzin Leonka. Faktycznie, sporo nerwów Was to musiało kosztować, ale najważniejszy jest happy end. Szkoda, że takie kolki małego męczą. Szkoda. Trzymam kciuki by wszystko się ładnie uspokoiło :) Joasiu fatalna zdrowotnie dla Was dla Wielkanoc, dużo zdrówka kochana, i cierpliwości, masz pod opieką mały szpital! Julka zazdroszczę wyjazdu, przyda się po świętach, akurat pogoda ma być wspaniała! Ja czekam na naszą majówkę nad morzem,choć wiadomo,że z dziećmi to co innego. Pysznych chwil z rodzinką :) Maniu dużo, dużo zdrówka! Dbaj o siebie!
-
Witajcie :) Kulig się udał, wspaniale było, szkoda, że już po zimie ;)u nas tak powoli wiosennie, chociaż bardziej szaro, ale liczę, w tygodniu pojawi się te obiecane 15 stopni. Moja mama już by chciała bratki sadzić, ja też nie mogę doczekać się wiosny, na razie skupiam się na świętach, mam nadzieję, że będzie ładna pogoda i trochę wypocznę. Pochwalę się, dostałam małą podwyżkę w pracy, niby tylko 120 zł, ale czuję się z siebie dumna;) Tylko problemem jest Nina, miałam nieprzyjemną rozmowę z paniami z przedszkola,one niby mówią, że pilnują Ninę z tym jedzeniem, ale od razu dodają, że to jest zwykłe przedszkole, że nie są w stanie zadbać by nikt jej nie poczęstował niczym itp. Mała jest w przedszkolu 5 godzin, nie je tam posiłków, teściowa ją odbiera o 13 i daje zupę u siebie. A ja Ninie szykuję jakieś drugie śniadanko. Ale odkąd chodzi do przedszkola ma gorsze wyniki, często choruje, i schudła, ma kiepską skórę i brzuszkowe kłopoty. Ewidentnie tam jest problem i nie wiem jak mam wymusić by lepiej Niny pilnowali? Ma jeść tylko swoje przekąski, ale siedzi przy stole z dziećmi i jestem pewna, że się karmią wzajemnie, a nikt nie pilnuje jej jedzenia. Moja teściowa mówi, że jak tak dalej będzie, to musimy ją zabrać z przedszkola. Nie bardzo mi się to uśmiecha, więc szukam rozwiązania. Najbliższe przedszkole dla dzieci z różnymi problemami żywieniowymi jest 35 km od nas, więc odpada. W mieście mamy przedszkole prywatne gdzie są różne diety, w tym dla celiaków, ale to koszt 600 zł dodatkowo, więc wydatek konkretny. Ale ciągle mam nadzieję, że jakoś się dogadam z opiekunkami. No i Asiu pozazdrościłam Wam ferii w Krynicy Morskiej, zamówiłam nam tam pobyt na majówkę :) Zamówiłam nam 3 noclegi w Eryku, 800 metrów od plaży, pokoje na zdjęciach ładne, można coś ugotować na śniadanie. Zdecydowanie muszę się wyrwać i zmienić otoczenie, nie mogę czekać do wakacji. Jedzie z nami mama, siostra i jej chłopak. Także liczę, że raz czy dwa zajmą się dziewczynkami ;) Diana już chyba po porodzie, daj znać! Maniu zdrówka i kolejnej porcji energii. Co prawda ma wrócić zima, ale mam nadzieję, że pochwalisz się nowymi aktywnościami. Trzeba brać z Ciebie przykład, ja po świętach wracam na basen raz w tygodniu, trzeba zadbać o formę na lato :) Asiu co słychać? Julka jak tam u Was? pozdrawiam :)
-
Witajcie, ale dawno mnie nie było! Kilka razy obiecywałam sobie, że będę pisać, ale zawsze coś. Wybaczcie. Po Świętach szybko były ferie, dzieci, praca, trudno było to połączyć. Mieliśmy akcję zima, więc pracować musiałam to łączyć z wolnym dziewczynek. Tylko co kończyły się ferie Nina złapała chorobę, na szczęście Iga zdrowa została. Ale nie długo, kolejny tydzień i Iga chora, od niej złapała Nina i tak tydzień za tygodniem istna sztafeta. Jeszcze po drodze grypa rozłożyła moją mamę i siostrę i musiałam nimi się zająć. Miałam dość, i ciągłych zwolnień i tego,że nie wiedziałam jak znaleźć w tym wszystkim czas dla siebie. Teraz liczę, że w końcu będzie spokojniej ! Już nie mogę doczekać się wiosny i jakiegoś względnego spokoju w zdrowiu. Ogólnie to nie było za wiele ciekawych rzeczy u mnie przez ten cały czas. Głównie dom, praca, chore dzieci i tak w kółko. Czasem miałam tak fatalny nastrój, że inicjowałam kłótnie z mężem, byleby wyrzucić z siebie nadmiar emocji. Moje dzieci jak są chore to są naprawdę męczące i trudne do obsługi. One dostają z gorączką dodatkową porcję energii, myślałam,że dom mi rozniosą. a te ciągłe wrzaski, piski, głowę mi urywało. Dlatego tak trzymam kciuki by teraz było normalniej! Najgorsze, że moje córki non stop rywalizują o to, która będzie w centrum uwagi. Non stop, w jakiś dziwny etap weszły, ciągle się kłócą, biją, wyrywają sobie rzeczy z rąk. Jak wracam z pracy to jedna przez drugą musi być pierwsza u mnie, czasem chciałabym wyjść i wrócić za 15 lat, jak wyjadą na studia i będę mieć spokój.Do tego Nina ma te swoje zdrowotne problemy,w przedszkolu nie udaje się jej trzymać ścisłej diety i bardzo mnie to złości. Wyniki ma gorsze, widać coś tam podjada. A panie mi mówią,że ją pilnują. Temat trzeciego dziecka chyba odpuszczamy na zawsze, z tą moją parką z piekła rodem zaraz osiwieję ;) Maniu ja jak Asia nie wiedziałabym jak się ogarnąć na takim dużym koncercie, fajnie,że masz taką pasję i piękne wspomnienia :0 O baby shower słyszałam, szkoda, że nikt mi takiej imprezy nie zorganizował. Przyjaciółka musiała być zachwycona i pewnie dumna,że ma taką przyjaciółkę pod ręką. Biorę z Ciebie przykład, koniec szukania negatywów, prowokuję piękne chwile :) Koniecznie:) Diana jak tam u Ciebie, dawno nie byłam, ale pamiętam,że poród coraz bliżej, daj znać co u Ciebie! Asiu fajnie,że ferie udane, morze zimą, super sprawa :) Pamiętam jak do dziadków jeżdziliśmy parę razy na zimowe ferie, ale teraz mieszkają koło nas, więc nie ma komu zawracać głowę :) Mam nadzieję,że zdrówko Wam dopisuje? Julka też zdrówko mam nadzieję,już ok? Alergia Lili opanowana? Mam wrażenie,że dziś każdy ma z tym problem, uroki rozwiniętego świata. Szkoda, że pół ferii spędziłaś chora, ale teraz chyba dzieciaki na pogodę nie narzekają? :)Spóźnione ferie :) My trzymamy kciuki by do weekendu tak zostało, w piątek kuzynka robi kulig po lesie, będzie ognisko, bardzo liczę, że będziemy mogli być i świetnie się bawić :) Pozdrawiam Was serdecznie!
-
Zaskakująco Nina dobrze zniosła sam zabieg, chociaż płacz po był ostry, bo jednak ból silny, jeść nie można, picie też kiepsko. Ale dała radę, bardzo dzielna była. Musieliśmy tylko wywieźć Igę, bo jak na złość, tyle czasu zdrowa, a tu jakaś infekcja. Niestety, teraz jak Iga zdrowa to Nina zaczęła ciągać nosem. Także w kółko zabawa. Oby do świąt przeszło. W każdym razie po tym wycięciu muszę to skonsultować z lekarzem, bo nie chcę ryzykować zdrowia Niny. Powiem Wam, że Iga zazdrosna była, o ten zabieg ;) Bo Nina taka dopieszczana, w centrum uwagi, a ona do babci pojechała i tam hodowała kaszel. Co prawda teściowa pozwalała jej godzinami oglądać bajki, ale być po zabiegu to co innego. Już nie może się doczekać kiedy jej kolej. Ale ku jej rozpaczy, co najmniej do lutego/marca czekamy. Prezenty już mamy, najwięcej frajdy będą mieć dziewczyny oczywiście, ja znam swój prezent, nie chciałam niespodzianki, marzył mi się nowy telefon i dostałam przed czasem ;) A same Święta tradycyjnie wszystko, Wigilia u mojej mamy, 1 dzień u teściów, 2 u kuzynki :) Sylwester chyba będzie u brata męża, taka duża rodzinno-dziecięca gromada ;0 O ile dziewczynki będą zdrowe, a mąż nie będzie pracować 1 stycznia ;) Mam ochotę trochę się oderwać od codzienności, więc liczę,że te świąteczne dni będę udane. Julka jak zwykle w szale przygotowań, mam nadzieję,że wszyscy zdrowi i Święta będą wspaniale. Joasiu jak się czujesz? Diana jak się ma mały Leonek? Maniu jak tam koniec roku w pracy? Chciałam Wam życzyć pięknych i spokojnych Świąt. Rodzinnej atmosfery, samych pyszności, odpoczynku i śniegu :)
-
Witajcie. Joasiu współczuję zdrowotnych problemów, na szczęście czujesz się lepiej. I korzystaj z tego, że rodzinka Ci pomaga. Rekonwalescencja jest Ci potrzebna i nie ma nic złego w tym, że skupisz się teraz na sobie. Także dbaj o siebie, spaceruj i leniuchuj :) Diana bardzo ładnie uczcicie pamięć o dziadku. Moje córki mają drugie imiona na naszych mamach ;) A Leon teraz wraca do łask, co prawda w rodzinie Leosia nie mam, ale w przedszkolnej grupie Niny jest Leon, i rok niżej też chyba dwóch jest Leonków :) A jak się czujesz? Jak Franek reaguje na zmiany? Julka jak tam po malowaniu? Jak zdrówko? Mania ten listopad był rzeczywiście fatalny, gdyby nie Igi urodziny byłoby tak smutno i źle. Bardzo nie lubię tej pogody, na szczęście pojawił się u nas śnieg, były sanki, parę dni było naprawdę pięknych. Mam nadzieję, że teraz jak do świąt już górki to będzie dużo lepiej i zdrówka życzę :) U nas trochę stresu, jutro Ninka ma zaplanowane wycięcie migdałka. Myślałam,że od razu dwie dziewczynki będą miały ten zabieg, ale niestety, Nina jakoś awansowała w kolejce i bach. Co prawda ostatnio mało mi chorują, ale lekarz kazał wyciąć przerośnięty migdał, to idziemy. U Niny problemem są noce, przez ten migdałek kiepsko śpi, ciężej oddycha, budzi się niewyspana, wcześnie rano, więc jak to się poprawi to będzie fajnie. Ale samego zabiegu się boję, chociaż wszyscy mówią,że rutynowy i banalny. Ale jednak zabieg. Kupiłam już zapas smakowego mleka do picia, takie musy dla dzieci też, i nawet zupki dla niemowląt, bo nie wiem co będzie chciała jeść, ale raczej najpierw płynnie, bo boleć może solidnie. Nie wiem ile do przedszkola jej nie puszczę? Lekarka mówi, że minimum tydzień bez komplikacji, ale sama nie wiem, czy nie pójdzie tylko na mikołajowe przedstawienie i wróci w styczniu? Eh, jakoś przeżyć jutro. Jak będzie bez komplikacji to wieczorem ma iść do domu. A na razie nie stresujemy małej, dziewczyny się bawią, mąż dziś robi obiad, i udekorowaliśmy dom z zewnątrz, dziś wieczorem wielka premiera lampek :) Miłego tygodnia!
-
Julka zdrówko, z zatokami lepiej nie żartować. Ja bym poszła do lekarza, całkiem możliwe, że tam jest nadkażenie bakteryjne, wtedy antybiotyk. Jest też możliwość, że to kwestia alergiczna, wtedy jest takie przewlekłe zapalenie. Najlepiej idź do lekarza, jeżeli to bardzo Ci dokucza, po co się męczyć. Ja planuję latem pomalować korytarz i schody, to znaczy ścianę przy schodach. Bo już kiepsko to wygląda, przy dzieciach to co rok trzeba malować by wszystko wyglądało dość świeżo ;) Tym razem chyba w ciemniejszym kolorze pomaluję te ściany, bo wiadomo, jak dziewczyny gnają po schodach to zamiast poręczy, trzymają się ściany ;) Diana gratuluję synka , marzenie spełnione, niech teraz będzie zdrowy Iwo :) Imię fajne, mam nadzieję,że mężowi się spodoba :) Joasiu takie tłumaczenia to rzeczywiście bardzo dobry pomysł. Tylko odwagi Ci potrzeba, pamiętaj, że zawsze możesz spróbować. Nie otwierasz w końcu jakiejś knajpy, hotelu czy fabryki sera. Nakłady prawie żadne, trzeba próbować! Zrób to dla siebie, na pewno doda Ci to pewności siebie. Maniu co tam u Ciebie? A u nas praca, szkoła, przedszkole. Wiecie, że moje dziewczyny jeszcze nie miały jakiejś poważniejszej infekcji w tym roku szkolnym? Nina ma 3 dni opuszczone, a Iga ledwie dwa. Mocno trzymam kciuki by to się utrzymało. Nina mnie zadziwia, tak świetnie sobie radzi w przedszkolu, że w weekendy wpada do nas rano i każe się prowadzić do pani Gabrysi :) W pracy jest dobrze, z tego co słychać to od nowego roku będę już mieć pełen etat, w końcu pani idzie na emeryturę! :) Bratowa ostatnio zabrała mnie do centrum handlowego, gdzie był weekend metamorfoz. Zakupy ze stylistką, zmiana fryzury, makijaż i takie tam. Te zakupy to tak trochę na wyrost, pani miała dla każdej kobiety maksymalnie 10 minut, miała dwa wieszaki z ciuszkami i mówiła co komu poleca. A jak ktoś chciał iść na zakupy, to musiał się zapisać na następny dzień i zapłacić 150 zł za 80 minut zakupów. Mi te 10 minut w zasadzie dały tyle, że nie powinnam bać się kolorów i nosić spódnice częściej :) i unikać luźnych swetrów - a takie lubię najbardziej. Najciekawsza była lekcja makijażu, na co dzień i od święta maluję się tak samo, a tutaj pani mi poleciła zupełnie nowe kolory, i powiem Wam, że nabrałam ochoty na eksperymenty. I kompletna zmiana fryzury, Teraz mam boba i sombre. Powiem Wam, że z początku byłam w szoku, a potem pokochałam nowe uczesanie ;) Jest dużo praktyczniejsze rankiem,a jako, że mam pofalowane włosy, to fryzura jest pełna objętości. Bardzo ją lubię i długo nie zmienię. A teraz weekend. Wczoraj spokojnie w domu, dziś idziemy do brata męża na wieczór filmowy. A jutro mama zaprasza na obiad. I tak nam minie ten weekend :) pozdrawiam
-
Witajcie :) Asiu może mąż czyta potajemnie nasze forum i stąd taka niespodzianka? :) Wyjazd fajny, super,że udany. Sprawdziłam to miejsce, naprawdę bardzo romantyczne. Ja mam podobnie, dłuższe podróże bardziej mnie męczą niż cieszą, a raczej myślenie o nich, bo na miejscu to z reguły jestem zachwycona ;) A Zosia, no cóż, na pewno bym swoim córkom na takie nocne wyjścia w tym wieku nie pozwoliła, to nie ten czas. Co innego maraton filmowy u koleżanki, pod opieką dorosłych. A może Zosi zaproponuj, że może zaprosić koleżanki do Was na taki maraton? Popcorn, jakieś zdrowsze przekąski, niech wybiorą filmy, siedzą w piżamach i się bawią. One będą zadowolone, a Ty będziesz miała kontrolę nad nimi? Taki kompromis. Bo wydaje mi się,że sam suchy zakaz niewiele da. Warto proponować coś w zamian, taka impreza to byłaby fajna rzecz. Może spróbować warto? Julka najważniejsze,że antybiotyk pomógł i wyszliście z kłopotów. Takie infekcje to niestety częste powikłania po antybiotyku, ja zawsze biorę dwie osłony w takim przypadku. Naprawdę polecam :) Maniu ciężka ta tegoroczna jesień. Lato marne, teraz też nic tylko przespać jak mówiłaś czas do świąt. Ale damy radę. Trzymam za nas kciuki! Diana jak się macie? Agata odezwij się kiedyś kochana *;) U mnie jesienny dołek. Brat mojego taty ma raka trzustki. Nie mogę się otrząsnąć. Strasznie mnie to dobiło. Wiadomo, że to chyba najgorszy rodzaj jaki może być, leczenie będzie, ale boję się, że niewiele to da. Bo to dziadostwo jak się znajdzie, to z reguły za późno, czyli jak już boli, to sprawa jest beznadziejna. Bardzo bym chciała się mylić, ale nie wiem co będzie dalej. No i najgorsze, tata chorował, jego brat też, co prawda na inne rodzaje, ale jednak nowotwór w rodzinie się panoszy. Chyba powinnam sobie jakieś genetyczne badania zrobić? Nie wiem, bardzo się martwię, bardzo bym chciała by to okazało się w pełni wyleczalne, i nie było żadnych komplikacji. Z milszych rzeczy szykujemy się do 7 urodzin Igi, tematem przewodnim mają być Kucyki Pony, takie dostałam zamówienie. Będzie z 5-6 koleżanek z klasy, trochę rodziny, muszę zamówić tort, wymyślić konkursy i resztę jedzenia. Iga codziennie już pyta ile jeszcze zostało do urodzin, tak się cieszy. A ja martwię upływającym czasem, moja mała Iga ma już niemal 7 lat, nie wiem kiedy to minęło? Święto Zmarłych to zawsze u nas duże emocje, niby czas mija, ale jednak w te dni zawsze mi smutno jak idę do taty. W tym roku pogoda fatalna, wszystko na ostatnią chwilę, ale sam dzień zwolnił i był bardzo, bardzo nostalgiczny. Przeglądałam wczoraj zdjęcia i pojawiło się dużo łez. Zaraz zbieram się na cmentarz, póki tłumów nie ma. Pozdrawiam!
-
I ja się witam, przeziębieniowo. Chociaż już raczej powinnam napisać, poprzeziębieniowo. Byłoby bardziej szczerze. Niestety złapałam zapalenie krtani, tak się zaczął ten mój pełen etat. Na 3 dni musiałam zostać w domu, szefowa niby nic nie mówiła, ale była wściekła, bo została sama ze stażystką, a ja poszłam na zwolnienie, ale mówić nie mogłam, to jaki byłby ze mnie pożytek? Jak dobrze, że dziewczynki nie złapały nic ode mnie, byłoby pewnie ciężko. Ale większość czasu spędzały z moją mama na dole, więc jakoś obyło się wielkiej epidemii. Nie powiem nawet miłe to było, dziewczynki w szkole albo w przedszkolu, ja sama w domu do 13, leżałam, czytałam, oglądałam telewizję, prawie jak wczasy. Wyłączając kaszel oczywiście. Nie sądziłam,że to ja polegnę jesienią pierwsza,przed córkami. Wczoraj musiałam nadrobić domowe zaległości, a dziś obiad teściowie sponsorują, więc też tak luźniej. I dobrze, bo sił jakoś nie posiadam w nadmiarze jeszcze. Diana pytałaś o to spanie niemowlaka. U nas dziewczynki spały razem, półtorej roku różnicy, problemów nie było. Czasem aż się dziwiłam, bo Nina płakała, a Iga spała. A ja z drugiego pokoju na baczność wstawałam, a ona nic. Za dnia jak Nina spała, to z drugą córką bawiłam się w innych pokojach, więc źle nie było. Nie chciałam łóżeczka u nas w sypialni, chociaż przyznaję w chorobie, czy w kolce, brałam je do siebie. Ale na stałe nie chciałam. Bo moja mama spała z moją siostrą najpierw w jednym łóżku do 2 lat, potem Emilka spała z nimi w pokoju do 5 roku życia, miała swoje łóżko, ale i tak, do 8-9 lat prawie co noc wędrowała do nich do pokoju, bo nie potrafiła sama zasnąć. Ja tak nie chciałam. Choć to oczywiście kwestia dziecka. Fajnie, że ciążowe dolegliwości są coraz mniejsze. Pola to fajne imię, lubię takie krótkie i proste, co widać po moich córkach ;) Ja kiedyś marzyłam o synku, że trzecie dziecko to musi być chłopak,ale teraz już sobie nie wyobrażam tego. Jeżeli będzie trzecia pociecha to tylko córka:) Asiu też myślę,że taki wypad na weekend, to fajna opcja. Jest po sezonie, są promocje, może warto wybrać się nad morze? Spacery po pustej plaży, bardzo romantycznie ;) Maniu i jak tam zdrówko, trzymasz się dzielnie? Korzystaj z ładnej pogody, ma być naprawdę ładnie :) Julka jak u Ciebie? pozdrawiam
-
witajcie kochane:) Ślub udany, cały tydzień lało, wszyscy byli przerażeni, najbardziej bratowa, bo sukienkę miała bez rękawów,a tu zimno i leje. Ale w sobotę było ładnie, 21 stopni, słońce, wszystko się udało. Dziewczynki spięte, ale jakie zadowolone. Nina trochę się pogubiła z początku, ale dzielna była:) Ogólnie to uroczystość była wzruszająca, młody, zabawny ksiądz, młodzi zero stresu, chyba bardziej ja z mamą byłyśmy podenerwowane :) Potem obiad weselny, impreza była na 25 osób, była muzyka, skromnie, ale pięknie. Tydzień później młodzi zrobili imprezę tam u rodziny w gospodarstwie agroturystycznym. W ogrodzie, sami młodzi, poczułam się aż staro dziewczyny ;) Ale za to super się wybawiłam, na luzie, bardzo fajnie było. Aż samej by się chcialo drugi raz takie wesele przeżyć, może na 10 rocznicę sobie zafundujemy z mężem i zrobimy taką imprezę? No zobaczymy . Z bratowej jestem zadowolona, znam ją 8 lat, świetna dziewczyna, idealna dla brata, w ogóle fajna z nich para. Z tematów poza weselnych to jest dość ok, Nina miała kontrolę w związku z jej alergiami, i niestety ciągle tak samo. Liczę, że kiedyś ten gluten przestanie być wrogiem numer jeden. W przedszkolu jeść nie może, bo tam nie ma diet, więc teściowa ją odbiera przed obiadkiem. A ja pracuję na pełen etat, ale chwilowo, to znaczy cały październik, bo moja ukochana współpracowniczka pojechała do syna za granicę i ma urlop. A ja mam masę pracy. Myślałam, że będzie trochę gorzej, ale jakoś się układa nam fajnie godzić pracę i życie rodzinne. I szkołę Igi i przedszkole Ninki. Chociaż o 20 kładę dziewczyny spać, i sama ledwo do 21 dotrwam, i idę spać. Jak dziecko ;) Albo to nadmiar pracy, albo jakieś przesilenie, po prostu od 19 czuję ogromny spadek energii, siłą woli chyba nie idę spać przed córkami. Ale pewnie to wpływ deszczowej pogody. Julka współczuję tych problemów z synkiem, nie jest to przyjemne, ale niech szybko się kończy! Diana u mnie też każda ciąża była inna. Niestety, ta druga chyba jest trudniejsza, bo jest dziecko, rodzina już tak nie drży nad człowiekiem jak za pierwszym razem, a i my chyba w pierwszej ciąży bardziej o siebie dbamy. Jak spadnie nam energia, coś zaboli, od razu pełen relaks. A za drugim razem, to już wiemy, że to norma i jesteśmy dla siebie mniej życzliwe. Dużo odpoczynku życzę:) A co do pokoju, to u nas Iga od początku miała swój pokój, potem doszła Nina, ale u nas 1,5 roku różnicy, więc nie było za dużego problemu. Obie nocami płakały, obie w dzień spały. Nie przeszkadzały sobie. Potem jak Iga miała krótsze drzemki za dnia, to brałam ją do salonu i tam się bawiła. Ale w sypialni u nas nie spały, to znaczy nie miały łóżeczek, bo zdarza się, że i dziś z nami śpią, choroba, zły sen itp ;) Maniu mam tak blisko kino, a tak dawno w nim nie byłam! Jak tam w pracy, spokojniej, znajdujesz czas dla siebie? Asiu jak córki, zdrowe już? Moje podczas choroby są tak nieznośne, że chętnie bym wtedy wyszła w miasto i nie wracała przez tydzień. Pozdrawiam ;)
-
Witam, też po wakacyjnej przerwie :) chociaż akurat sierpień miałam bardzo pracowity. Ale po kolei. W lipcu byliśmy na Mazurach, pogoda kiepska, miejsce ładne- okolica, jezioro, las, zieleń, cisza i spokój. Ale samo miejsce gdzie spaliśmy takie sobie. Właściciele cudowni, ale remont generalny konieczny, trochę się tam wszystko zatrzymało na początku lat 80. Pokoje nie były wcale takie tanie, po powrocie sprawdziłam ceny w okolicy i za te same środki mogliśmy mieć naprawdę fajne warunki. Tutaj chyba płaciło się za to, że do pensjonatu należało własne jezioro, czyli komfort i prywatność. Ale wiecie, spanie pod kołdrą co ma z 30 lat takie przyjemne nie jest. Ale dziewczyny mimo wszystko zadowolone wróciły. Zwiedziliśmy Olsztyn pierwszy raz, bardzo fajne miasto. Wróciliśmy mimo wszystko w dobrych humorach, najważniejsze w końcu to zmiana otoczenia i perspektywy :) W sierpniu wróciłam do pracy, pogodę mieliśmy fajną, to po pracy zabieraliśmy dziewczyny a to do lasu, a to do parku, a to nad jezioro, albo relaks w ogrodzi e. Także czas uciekał, albo raczej, smakowaliśmy chwile. Taki odpoczynek przed jesienią, do wieczorów przy komputerze ;) Dziewczyny zachwycone wizją szkoły. Może Nina bardziej, Iga idzie do 1 klasy, moja mama ją odpowiednio nastawiła, ciekawe na ile to starczy? W poniedziałek biorę wolne i będę z jedną i drugą. I mąż też, dumni jesteśmy, choć tak szkoda, że to już takie poważne panny! Za tydzień mój brat bierze ślub. Mąż będzie świadkiem, dziewczynki sypią kwiatki, i mają podawać obrączki. Jakie one przejęte, ćwiczą od dwóch tygodni, codziennie muszą po 10 razy przejść się i udawać ceremonię ;) Kupiłam im takie sukienki - http://allegro.pl/sukienka-dla-dziewczynki-koronka-wesele-rozm-146-i6819666467.html , a moja teściowa im zaplecze wianki ze świeżych kwiatów. A ja szyłam sukienkę u krawcowej, na wzór tej - http://people.com/style/amal-clooneys-chic-style-every-cant-miss-outfit/season-pusher Pięknie wyszła :) Oby pogoda dopisała tylko i będzie super! Diana gratuluję ciąży, i masy zdrówka życzę dla Ciebie, dla Was i Franka ;) Asiu super, że pogoda nad morzem Wam dopisała. Teraz udanego początku szkoły dla Zosi! Maniu zazdroszczę takich wakacji! Dużo się działo, jestem pod wrażeniem :) A Kazimierz bardzo lubię:) Julka zazdroszczę bliskości morza. Trochę żałuję, że w tym roku nie udało nam się być choć przez moment. Teraz dziewczyny mam czas niepewności w pracy, ciągle działam na część etatu, pani na razie nie odchodzi na tę emeryturę. Dzielimy się dniami, bo ona ma też pół etatu, ale ciągle zmienia się jej zdanie kiedy odchodzi. Więc ciągle zawieszenie:(
-
I wróciłam ;) Dość zadowolona, aczkolwiek trochę się stresowałam. Nie wiem czemu i czym, jak dojechaliśmy na miejsce zdałam sobie sprawę,że czeka mnie weekend bez dziewczynek i do rana byłam lekko podenerwowana. A to chyba dlatego, że moje dziewczynki najpierw były radosne i zachwycone, że idą do dziadków, ale jak się żegnaliśmy to Ninka mi powiedziała - tylko mamusiu wróć do mnie i wmówiłam sobie, że ona się boi, że ją zostawiamy na zawsze. Rano się zrelaksowałam jak teściowa powiedziała,że wieczorem dziewczynki miały super nastrój, smażyły konfitury, a potem zasnęły bez problemu, a rano dziadek zabrał je do lasu na jagody do ciasta i wtedy mogłam zacząć milej weekend. To co chcieliśmy to zobaczyliśmy, więc na plus. Kraków naprawdę uroczy, ale strasznie zatłoczony, dla mnie za bardzo. chyba wolę jeździć we wrześniu, jak ruch turystyczny nieco mniejszy. Wieliczka wspaniała, taką wycieczkę polecam każdemu. Koniecznie musimy za jakiś czas wrócić tam z dziewczynkami :) Czyli ogólnie było miło, z drobnymi wyjątkami. Cieszę się, że pojechaliśmy, ale nie sądziłam,że będę aż tak tęsknić za moimi szkrabami :) Po powrocie się cwane zrobiły, jak nie chcą wykonać moich próśb mówią, że pójdą do babci Sabinki i ona je będzie rozpieszczać ;) Siostra dostała się na studia, będzie studiować to co chciałam ;) Najbardziej mnie cieszy, że nie wyjeżdża do Warszawy, 25 km od domu, to będzie dojeżdżać, a nie musi się wyprowadzać. U nas jest duża różnica wieku, to wiecie, czasami jej matkuję i martwiłabym się o nią. Dla mnie zawsze będzie małą siostrą;) Zaraz ruszamy na zakupy, a jutro jak pogoda dopisze dzień nad jeziorem:) Diana opis wakacji brzmi rewelacyjnie, jak ja bym chciała ponarzekać na upał :) W ogóle to musiało być naprawdę wspaniale. Fajnie, że Franek od dziecka tyle podróżuje, będzie otwarty na świat. Ja to za dziecka nie jeździłam na wakacje dalej niż do Trójmiasta i w sumie mało we mnie podróżnika. Żałuję tego. Joasiu i co powiedział lekarz o Tosi? Współczuję takich letnich chorób, dużo zdrówka dla Was i wakacyjnego słońca. Ja też jestem nadopiekuńczą mamą, pewnie jest nas całkiem sporo:) pozdrawiam
-
Witam się serdecznie ;) Pogoda bardzo udana, pakuję się, i w drogę. Trochę mi szkoda zostawić dziewczynki, nawet na weekend. Widzisz Asiu mamy podobnie ;) Wiem, że teściowa się nimi świetnie zajmie, aż się pali by być z nimi te dwa dni całe, ale mi jest smutno. Nie wiem czy to normalne? Wiecie, że najpierw bardzo się cieszyłam wakacjami, a teraz to już trochę mi tęskno mi do pracy? ;0 Bardzo się temu dziwię. Ale dziewczyny potrafią godzinami zająć się sobą, a ja na razie nie wiem co robić z nadmiarem wolnego czasu. Joasiu współczuję choroby Tosi, mam nadzieję,że to zwykła infekcja. Trzymam kciuki, nie martw się na zapas. Takim maluszkom to się zdarza. Mam nadzieję,że Zosia wróci z kolonii zachwycona ;) Udanego weekendu:)