Skocz do zawartości
kardiolo.pl

cudzoziemka

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Osiągnięcia cudzoziemka

0

Reputacja

  1. Adam, po pierwsze udaj się do swojego lekarza pierwszego kontaktu i niech skieruje Cię do specjalistów, którzy będą Cię diagnozować. Wiele innych chorób, jak np. choroby serca, choroby neurologiczne, a nawet niedobór potasu, czy żelaza dają podobne objawy. Grunt to, żeby właściwie zdiagnozować, a potem walczyć z chorobą, obojętnie jaką. Nie możesz się tak łatwo poddawać, chociaż sama po sobie wiem, że nie jest łatwo. Ale mogę Cię pocieszyć, że wraz z robieniem kolejnych badań i wykazywaniem, że głowa, serce i pozostałe narządy są zdrowe i pracują dobrze, przestajesz tak mocno się stresować i niektóre objawy nerwicy słabną. Sam udowadniasz sobie, ,że jesteś zdrowy, a cała reszta siedzi gdzieś głęboko w psychice. Dalia, jeżeli jest to początek nerwicy to myślę, że właśnie teraz powinnaś o siebie zawalczyć, póki jeszcze masz wystarczająco siły i motywacji. Później jest już tylko ciężej i gorzej, a objawy bardzo się pogłębiają i przychodzą nowe. Polecam relaks, fundowanie sobie przyjemności i aktywne spędzanie czasu z przyjaciółmi. Nie masz wtedy czasu na złe myśli, a i nastrój się o wiele bardziej poprawia:)
  2. Cześć Wszystkim! Pogoda nie dopisuje, nie ma się co dziwić, że czujemy się trochę gorzej. W takie smutne i deszczowe dni mam ochotę usiąść pod kocykiem z kubkiem gorącej czekolady, zupełnie jak na hollywoodzkich komediach romantycznych, i nigdzie się nie ruszać, nie wychylać nosa z domu. Kiedy jednak muszę wyjść zaczyna powoli rodzić się lęk, że jak wyjdę stanie mi się coś złego. Zemdleję, dostanę napadu paniki albo migreny. Pewnie większość z nas tak ma. Trochę to niesprawiedliwe, że oprócz złego samopoczucia, które doskwiera wszystkim, odczuwamy jeszcze gorsze stany depresyjne i lękowe. Zawsze wtedy staram się chociaż troszeczkę odprężyć. Zamykam oczy i powoli skupiam się nad swoim oddechem, wdech...wydech... Wyobrażam sobie, że za każdym wdechem nabieram troszeczkę szczęścia, a za każdym wydechem pozbywam się lęku. W myślach powtarzam sobie, jak mantrę: wdech-szczęście, wydech-lęk. I wiecie co? Pomaga! Wychodzę z domu trochę uspokojona i nie miewam tak często napadów. Ta metoda to jedna z metod relaksacji za pomocą oddechu. Na większe stany lękowe raczej nie pomoże, ale na te słabsze lęki działa rewelacyjnie.
  3. Ulicasezamkowa, niestety przy nerwicy jest tak, że najlepiej nie pić wcale. Małe ilości alkoholu wzmagają objawy nerwicy, występują wtedy przede wszystkim duszności, drętwienie kończyn i zawroty głowy. Istnieje też opcja picia na umór, ale tej raczej nie polecam:) Niestety objawy nerwicy nie należą do najprzyjemniejszych...Moje pierwsze myśli, kiedy na początku budziłam się z dusznościami albo czułam ostre kłucia w sercu to było: *Boże, jestem na coś chora i umieram*. Teraz, kiedy przeszłam już wszystkie możliwe badania i wiem, że ze strony chorób fizycznych nic mi nie grozi, łatwiej mi wytłumaczyć sobie, że każde drętwienie, ból głowy, czy w mostku, to po prostu objaw nerwicy i kiedy dobrze się postaram, mogę go zwalczyć i go opanować. Od jakiegoś czasu staram się nie przejmować sprawami, na które nie mam wpływu, a które do tej pory mnie stresowały i spędzały sen z powiek. Staram się robić więcej dla siebie, poświęcić sobie maximum czasu na to, co lubię i co mnie pochłania. Po 2 latach przerwy wróciłam do biegania, które przerwałam ze względu na strach, że przy wysiłku fizycznym coś mi się może stać. Powoli wraca kondycja fizyczna, ale po takim ostrym bieganiu, również lepiej czuję się pod względem psychicznym. Słucham też coraz więcej muzyki, czytam książki, na przeczytanie których nie miałam dotąd czasu. I przede wszystkim rezygnuję z nadmiaru obowiązków, które były na mojej głowie od 4 lat. Studia dzienne, dwie prace, zajęcia dodatkowe i jeszcze czas dla rodziny i przyjaciół...Teraz nie biorę już wszystkiego na siebie, kiedy wiem, że nie dam rady czegoś zrobić i wywiązać się ze wszystkich obowiązków, mówię wprost: *Słuchaj, przykro mi, ale nie dam rady. Może poprosisz kogoś innego? Ja z chęcią pomogę Ci następnym razem.* Asertywność i lekki egoizm są naprawdę wskazane przy tej chorobie. Ja również nie zażywam żadnych medykamentów. Kiedyś przepisano mi hydroksyzynę , która nie działała, a ja miałam napady lęku, że umieram, bo nie pomaga mi tak silny lek. Później przepisano mi xanax, po którym nie potrafiłam funkcjonować, gdyż najnormalniej w świecie zasypiałam na stojąco. Teraz w krytycznych sytuacjach zażywam ziołowe tabletki, głęboko oddycham i staram się samokontrolować. Moja niechęć do psychotropów wynika też chyba z tego, że chcę sama zwalczyć teo dziadostwo i nie być od niczego zależna:)
  4. Cinek90, miałam przeprowadzane wszystkie badania kardiologiczne. Sprawdzane ciśnienie, miałam również Holtera i nawet usg serca. Lekarz stwierdził, że tak zdrowego serducha już dano nie widział. Wyszły mi tylko dodatkowe uderzenia, ale to moja uroda, a nie żadna choroba, czy wada. I oczywiście może to też być wynikiem stresu i nerwów. Czasami nie mogę aż uwierzyć, że takie silne objawy i pogorszenie stanu zdrowia może być spowodowane problemem psychicznym...
  5. Dzień dobry! Postanowiłam przyłączyć się do forum w ramach psychoterapii. Myślę, że nigdzie nie znajdę tyle zrozumienia , co pośród ludzi, których spotkało to samo. Z nerwicą lękową walczę od 2 lat, ale ale dopiero pół roku temu została ona u mnie zdiagnozowana prawidłowo. Wcześniej wałęsałam się od lekarza do lekarza, wykonałam setki badań: krwi, prześwietleń i tomografii. Od każdego kolejnego specjalisty odchodziłam z kwitkiem, a przy każdej następnej wizycie lekarz rodzinny patrzył na mnie, jak na wariatkę. Wszystkie wyniki były w porządku, a ja ciągle czułam się zmęczona, nieszczęśliwa i zlękniona. Wszystko po kolei mnie bolało, drętwiały kończyny, brakowało oddechu, kręciło mi się w głowie. Najgorsze jednak były noce, budzenie się w ciemności i zupełnej ciszy z okropnym kołataniem serca, bólem głowy i dusznością. Pojawiły się też codzienne bóle w mostku i kłucia serca. Pomimo tego, że już od dłuższego czasu jestem świadoma swojej choroby i tego, że wszelkie dolegliwości są właśnie nią spowodowane, ciężko mi samej sobie wytłumaczyć, że to tylko wymysł chorej głowy. Ciągle gdzieś w powietrzu czai się lęk, że jednak któryś z objawów to wynik jeszcze jakiejś innej choroby, a niestety nie zostanie ona u mnie zdiagnozowana, bo wszyscy teraz będą każdą moją dolegliwość tłumaczyć nerwicą. Jest to okropne poczucie takiego nieustającego zagrożenia. Mam 22 lata, a nie potrafię cieszyć się życiem, bo każdą sekundę dnia wykorzystuję na zamartwianie się. Najbardziej jednak nie lubię takich momentów, kiedy czuję, że nadchodzi atak lęku. Boję się go tak panicznie, że czasami myślę, iż sama go wywołuję. Taki lęk przed lękiem. Często wieczorem, tuż przed zaśnięciem myślę sobie o tym, jak kiedyś beztrosko i bezproblemowo udawało mi się zasypiać - przykładałam głowę do poduszki i po chwili już słodko spałam. Teraz mój wieczorny rytuał zaczyna się od kilku ukłuć serca i bólu w mostku, by przejść przez godzinne, czasami dwugodzinne ataki duszności, graniczące niemalże z uduszeniem. Wiem, że może to się wydać głupie, ale w obecnej sytuacji jedynym moim marzeniem jest to, żeby chociaż raz od dwóch lat zasnąć beztrosko i nie budzić się w środku nocy z atakiem paniki...
×