Witajcie Kochani. Cale szczescie ze znalazlam to forum bo moje problemy zaczely sie tydzien temu i z dnia na dzien jest ich coraz wiecej chodzi oczywiscie o te dziwne skurcze. Wszystko zaczelo sie w zeszly wtorek zupelnie nie wiem skad, najpierw bylo ich tylko kilka w ciagu calego dnia, wiec najpierw pomyslalam ze to cos z zoladkiem bo to tam raczej odczuwalam uderzenia, w srode poszlam do mojego GP (mieszkam w Londynie- to moj lekarz pierwszego kontaktu ), ktory stwierdzil ze to nic takiego i ze poczekajmy kolejny tydzien i wtedy zobaczymy ale ze to napewno cos z sercem a nie z zoladkiem (zajebiste podejscie !!!)... jak ja mam czekac jak mi sie cos z sercem dzieje !!! W czwartek skurcze sie stanowczo nasilily a w piatek juz byla masakra, wiec poszlam do innego lekarza, ktory naszczescie juz tego nie zbagatelizowal, po osluchanie stwierdzil ze jest to* missing heart beating * czyli ze co jakis czas gubie uderzenia serca i po tym nastepuje to mocniejsze odczuwalne uderzenie i dal skierowanie na 24 godzinne EKG :) tylko ze teraz jest weekend wiec badanie odpada i musze czekac a serducho wariuje na maksa. Dzisiaj sobie policzylam te uderzenia w ciagu jednej godziny i wyszlo o zgrozo ...216 uderzen co latwo policzyc w ciagu doby wyniesie ponad 5.000 !!! Najgorsze jest to ze we wtorek musze leciec do Polski i na sama mysl o tym dostaje kolejnych palpitacjii, boje sie ze cos mi sie stanie podczas lotu :(( ... Dodam przy tym ze ogolnie czuje sie bardzo dobrze, cisnienie bardzo dobre, puls w normie, jestem pelna energii i spie cala noc bez problemow i zadnych wielce dokuczliwych boli w klatce moze tylko jakies pojedyncze ledwo odczuwalne. Przeraza mnie tylko ta liczba skurczy na chwile obecna !!! nie wiem czy nie jechac do szpitala ?! pomozcie