Mam 19 lat i zawsze wmawiałam sobie, że to co się ze mną dzieje to przejściowe bo szczerze mówiąc nie chciałam wierzyć w to, że coś może być ze mną nie tak. No więc napiszę tak:
Od dziecka w moim domu mieliśmy wiele kłótni, moi rodzice walczyli ze sobą o wszystko, czasami musiała wkraczać policja, moja Mama nie rozumiała mnie w ogóle, kiedy byłam domownikiem i zaszywałam się w książkach mówiła że nie będę mieć koleżanek - mimo, że byłam w gronie naprawdę sporych znajomych, a gdy zaczęłam się z nimi spotykać, chciałam grać na pianinie, podróżować, uważała że nie ma mnie w ogóle w domu, nigdy nie piłam ani nie paliłam, ale moja matka nigdy w to nie wierzyła, byłam dobrym dzieckiem. Pięknie malowałam, wygrywałam nagrody i nagle pewnego dnia w szkole podniosłam się z krzesła śmiejąc się z czegoś co powiedziała znajoma, szłam na przerwę i zdrętwiałam z góry na dół, nim podeszłam do biurka nauczycielki która KOMPLETNIE TO ZIGNOROWAŁA I ROZMAWIAŁA Z UCZNIAMI byłam sparaliżowana od góry do dołu czułam jakby ktoś wsadził mnie w pudło z którego nie mogę ani drgnąć, cała twarz, dookoła oczu, usta, klatka piersiowa, nogi, palce, ogromne mrówki po całym ciele, brak oddechu, po czasie znieśli mnie nie dół i czekano na pogotowie - byłam przytomna, później moje palce zaczęły zaginać się do środka dłoni, wszystko mnie bolało. Matka sądziła że udaję ale szybko wybili jej to z głowy. I zaczęło się, jazdy po szpitalach, morfologie, tomografie, nikt nic nie widzi nic nie wie, lekkie zmiany w sercu, lekkie zaburzenia w eeg ale nic poza tym nie mówili, zdiagnozowali tężyczkę ale też nic poza tym nie mówiono. Później wszystko zeszło ze mnie po jakimś roku, 1.5 gdy nauczano mnie w domu. Mdlałam po 3 razy dziennie, wszędzie i dopadały mnie drętwienia, padaczka wykluczona.
Teraz moje wyniki się poprawiły - podobno. Znaleziono mi torbiela w tarczycy ale także nic o nim nie powiedzieli. Stwierdzili, że to hormony. A do tego doszło jakieś 6 miesięcy temu - zupełnie nie wiem kiedy lęki, okropne lęki. Nie zasnę w ciszy i ciemności. Boję się, że ktoś może stać za drzwiami gdy je otwieram, sprawdzam dokładnie toaletę bojąc się, że znajdę tam jakieś robale, czasami mam tak, że myślę o czymś o czym nie chcę myśleć, coś głupiego, niemoralnego, za chwilę się sama uspokajam i jest ok. czasami boję się zupełnie nie wiem czego, gdy się kąpie że ktoś wejdzie mi do łazienki kogo nie ma, myślę po prostu dziwnie. A mimo to, jestem osobą naprawdę rozkochaną i rozmarzoną, uwielbiam podróże, mam przyjaciół, jestem naprawdę przyjemną osobą i jestem z tego dumna jeśli chodzi o szacunek do ludzi, zrozumienie, wiec skąd we mnie taki strach? jakbym była zła? co to może być?
naprawdę czasami mnie to męczy, a psychiatra tylko napędza moje myśli, nie chcę do niego iść bo chcę wierzyć, że nie potrzebuję, często mierze się z lękami, ale czasami nie mam jak ...