Ja wiele mogę za wdzięczyć mojej mamie... o ile sięgam pamięcią ciągle coś jej dolegało, zawsze mówiła że to pewnie to najgorsze czego nawet nazwać nie chcę- miała nerwice, ja jako dziecko również. jakoś starałam się to kontrolować i nawet mi pozornie wychodziło. Aż tu nagle po urodzeniu dziecka problemy żołądkowe, fakt - w czasie ciąży zdarzyły się w mojej rodzinie straszne przykrości- że nawet nie możecie sobie to wyobrazić. Ale ja starałam się być twarda dla dziecka.... po porodzie cd. ciężkich przeżyć, śmierć bliskich... rozregulował mi się żołądek, musiałam uważać co jem, bo zdarzały mi się akcje. Po przejedzeniu świątecznym poszłam do lekarza, ból brzucha zaparcia, czasem biegunki, hemoroidy wiec lekarz mówi- kolonoskopia. Wróciłam do domu wklepałam w ten cholerny internet hasło i wszyło czemu to badanie ma służyć... wykluczeniu najgorszego. Przerażenie ogarnęło mnie po palce stóp- i bach co rano jednorazowe czyszczenie biegunowe, wróciłam do lekarza powiedziałam mu o nerwicy to on: oki skoro kolonoskopia budzi takie lęki to zrobimy badanie na krew utajnioną. I zaczęło się tydzień czekałam na wyniki, nie jadłam , źle spałam, ciągle beczałam, patrzyłam na synka i łez nie umiałam tamować. Bałam się jaki wynik. Odebrałam i okazała się że wszystko jest ok, odetchnęłam ale poranne czyszczenie nie przeszło, raz było dobrze raz wracało zaczęłam sobie wkręcać że to badanie to niewystarczające i nakręcać się jak mała wyścigówka. Czy tak może obiawać się moja narwica? czy obiawy somantyczne tak długo mogą się utzymywać. czasem wystarczy pomyśle i biegne na kibelek. Czytałam mase książek wiem że musze myslenie zmienić ale jak? u mnie nie ma dobraj psychoterapi.. Nikt nie rozumie moich lęków, mąż ma już dość. Bo ciągle sobie coś nowego wyszukuje. A zycie takie piękne...