Witajcie !
Szukam porady, w grudniu bolało mnie w okolicach serca. Łapało, gdy wziełam większy oddech tak jakby skurcz mnie puścił ale było to bolesne. Potrafiło mnie złapać przy tym jak coś głośno energicznie opowiadałam. np. Wczuwałam się w to co mówie. Pojechałam z tym bólem na kardiologie, zrobili mi echo i różne badania krwi odnośnie. Już nie pamiętam co to były za badania. Pamiętam ze dali mi ketonal dożylnie i to nie pomogło. TRzymało mnie i tak. Jakoś później moze wyda się to dziwne, zaczeła mnie boleć głowa serce przestało. Teraz można powiedzieć ze żyje w ciągłym stresie ale przewlekłym. Codziennie się czymś zadręczam. Jestem w 5 tygodnu ciąży. Jakieś 3 tygodnie temu znowu mnie złapało. Każdy większy oddech powodował że bardziej bolało. Wziełam hydroksyzyne bo miałam w domu. Pojechałam szybko do lekarza dyżurnego. Zroblili ekg. Wyszło że jest wszystko ok. Wyciszyłam się wróciłam do domu było troche lepiej, ale ból nie ustąpił do końca. Cały czas był ale w dużo mniejszym stopniu. Można powiedzieć ze cały czas obawiałam się ataku, zaczełam brać magnes zdowit skurcz. Troche lepiej jest ale w dalszym ciągu chociaż raz dziennie zakłuje. Boje się, jestem w ciąży. Myślicie ze to jakaś choroba się rozwijać może? Czy to nerwica serca? Jeśłi tak to co mam brać aby dziecku nie zaszkodzić?