Witam wszystkich...
Nie wiem czy to, co mam ja można nazwać nerwicą. |Mam 30lat od 6 m-cy cos się zemną dzieje, zaczelo się tym, że zdrentwiala mi ręka i do tego miałem dziwne leki w okolicy serca. Szpital jakieś leki i przeszło wszystko wróciło do normy, ale nie na długo po miesiącu powrót, ale w nieco innej formie zacząłem się bać o własne życie, a objawiło się to u mnie na tle, ojca, który zmarł na raka jelita grubego- zacząłem mieć te same objawy. Szpital znowu załamanie totalne, nawet z nikim niechcialem rozmawiać. W szpitalu przeszedłem wszystkie badania wszystko ok. Krew, Wlew(kontrast jelita grubego), gastroskopia, i wszystko ok. Wiec nagle wszystko minęło poczułem się lekki i już myślałem ze mam to z głowy a tu masz. Po jakimś czasie to samo wraca znowu lęki, i pewność ze już pomnie nawet pożegnałem się z rodziną to samo powróciło doszła mania sprawdzania kału na obecność krwi i tu masz szukałem i znalazłem, więc byłem pewny to już KONIEC. Lekarz skierował mnie na jeszcze jedno badanie w tym kierunku jelita grubego koronoskopie, byłem pewny ze mam raka jak mój ojciec. Badanie wyszło pozytywnie, dziękowałem bogu za szanse życia, byłem pełen radości ze to już koniec denerwowania się i że wreszcie skoncze myśleć o śmierci. Skączylem, ale tylko na jeden dzien. na ten, w którym miałem to badanie. Rano następnego dnia niemogłem podnieść się z łóżka kłucia w klatce piersiowej, uciski, kłucia w plecach i dziwne uczucie towarzyszące mi cały czas pod prawą pachą przenoszące się na plecy, uczucia totalnego zmęczenia mroczki w oczach słabo widzenie itd. mam tego bardzo dużo... Czy to nerwic?? Każdy lekarz mówi mi ze tak i wysyła mnie do psychiatry a co wy o tym myślicie...
Bardzo prószę o pomoc, bo już nie umie sobie poradzić z tym... Artur