Skocz do zawartości
kardiolo.pl

korrrba

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Osiągnięcia korrrba

0

Reputacja

  1. Ta kobieta to koleżanka z pracy. Ona dopiero niedawno wyszła za mąż, czekała aż jej obecny mąż się rozwiedzie, mają córkę. Jakby rzeczywiście łączyło ją coś z tym facetem z pracy byłby mały skandal... Nie pytałam tej kobiety czy coś ją łączy z nim, nie rozmawiałam na ten temat, w ogóle nie rozmawiam z nią. Odkąd ich parę razy widziałam na mieście ona unika mnie jak ognia. Nieładnie się też zachowuje, jak wchodzi do gabinetu mojego i mojej koleżanki to mówi *cześć Iwonko* do mojej koleżanki podkreślając, że mnie pomija. Czuję, że wisi w powietrzu bardzo nieprzyjemna atmosfera między nami. Nie uważam, że w czymkolwiek ją uraziłam, chyba raczej odwrotnie. Z drugiej strony nie wiem co właściwie ich łączy, nie przyłapałam ich na intymnej sytuacji, widziałam parę razy na mieście i to, że ją podwozi codziennie. Nie wiem, czy po tym można już dopatrywać się romansu lub związku. U nas w pracy opinie są podzielone, ja niesamowicie emocjonalnie podchodzę do tego tematu, więc ja widzę romans, a nawet poważny związek między nimi, ale niektóre osoby uważają, że jestem przewrażliwiona i że to wcale nic nie oznacza.
  2. Hej, wróciłam do pracy, jest średnio, atmosfera niezbyt przyjemna. Zarówno ten trefny facet jak i jego nowa pani nie mówią mi nawet dzień dobry, mijają jak powietrze. Ta kobieta to wręcz jest bezczelna, jak wchodzi do gabinetu mojego i koleżanki mówi wyraźnie *cześć Iwonko* do koleżanki, podkreślając, że mnie pomija. Znowu zaczynam źle się czuć, jak idę do pracy to z rana mam zacisk żołądka i szybsze bicie serca. Na pocieszenie wiem, że są osoby, które dobrze mi życzą, są mi życzliwe. Tylko oni traktują mnie jak wroga numer jeden. Ktoś kto patrzy na to z boku może pomyśleć, że jestem głupia, bo powinnam to olać. To nie jest takie proste, to nie jest proste dla mnie jak facet, w którym jestem tak zauroczona, który wykorzystał moją naiwność teraz traktuje mnie jak powietrze. W dodatku znalazł sobie nowy nabytek i ja jestem winna, bo miałam pecha przyłapać ich kilka razy na mieście... Psycholog twierdzi, że nie mam żadnej nerwicy, ani depresji, ani innej choroby, powiedział, że jestem po prostu bardzo wrażliwa, mam każdy nerw na wierzchu i stąd wynikają niektóre stany lękowe. Twierdzi, że na to leków brać nie muszę, a nawet nie powinnam. Tylko praca nad sobą. Masz rację, ja rzeczywiście nie mam życia poza pracą.
  3. Hej, dzięki za odpowedź. Jeśli chodzi o pracę to podjęłam decyzję, że MUSZĘ ją zmienić. Głównie ze względu na tego faceta, ale nie tylko, w tej pracy ogólnie jest toksyczna atmosfera. Na razie uruchomiłam wszystkie znajomości, ale i tak zanim tę pracę zmienię muszę się przemęczyć do tego czasu, nie wiadomo jak długo. Wbiłam sobie do głowy, że widocznie mężatka z dzieckiem jest bardziej interesująca i atrakcyjniejsza ode mnie, może to wywołało takie złe samopoczucie. Najbardziej nie umiem poradzić sobie z myślami, że może on naprawdę się zakochał w niej, że z nią stworzy poważny związek? Dlatego chcę zmienić pracę, nie chcę patrzeć na to, chcę się odseparować. Zdałam sobie sprawę, że mam już tyle lat i boję się, że będzie mi ciężko już teraz kogoś znaleźć :(( W dodatku za cholerę nie potrafię wyluzować. U mnie jest tak jak w przypadku kobiety, która za wszelką cenę chce zajść w ciążę i nie może. Chodzę na terapię, ale mam wrażenie, że pomaga mi doraźnie. Zastanawiam się nad tym, czy może powinnam zacząć brać jakieś leki przez kilka miesięcy? Może by mnie nieco *rozluźniły*?
  4. Witam! Nie wiem właściwie od czego zacząć. Mam 28 lat, pracuję, ale nie układa mi się w życiu osobistym, zapewne przez moje problemy w głowie. Mam niską samoocenę, a właściwie *skaczącą*, jestem podatna na sugestie innych ludzi. Staram się bardzo dbać o siebie, wyglądać kobieco, jestem szczupła, skończyłam studia, a pomimo tego nie potrafię stworzyć żadnego związku. Często słyszę komplementy, wtedy na chwilę poprawia mi się samoocena, ale jak tylko ktoś mnie skrytykuje łapię doła. Od 5 lat pracuję, jest to moja pierwsza praca. Od początku wpadłam w dziwne, toksyczne zauroczenie pewnym mężczyzną pod 40. Jest kawalerem, ale w związku z dużo starszą kobietą. Ma bogaty życiorys, wiele romansów itp. W jednym wielkim skrócie; zauważył moje zauroczenie, trochę to wykorzystał, nie doszło do seksu, ale było bardzo blisko. Ja jestem jeszcze dziewicą, wiedział o tym. Było między nami kilka takich epizodów, po każdym epizodzie oddalał się ode mnie, ja to niesamowicie przeżywałam, chodziłam do niego, szukałam pretekstu, aby pogadać, a on mnie zbywał. A po jakimś czasie ponownie mnie czarował. Ostatnio odkryłam, że on ma nowy romans, z pewną kobietą od nas z pracy, mężatką, która ma dziecko. Ona niedawno wyszła za mąż. Często spotykałam ich na mieście, on zaczął też codziennie ją podwozić. Na razie próbują utrzymać to w tajemnicy, ale w naszej firmie jest coraz głośniej na ten temat. I zaczęłam mieć teraz taką obsesję na ich punkcie, że mnie to wykańcza :((( Mam natrętne myśli na ich temat, mam wrażenie, że w niej naprawdę się zakochał, czuję się od niej gorsza, bo wybrał ją, masakra, kompletnie nie myślę logicznie :( W końcu pewnego dnianie wytrzymałam i poniżyłam się, bezpośrednio spytałam go, czy coś go z nią łączy, on był zaskoczony, powiedział, że to jego sprawa. Wyszłam, ledwo wytrzymałam do końca dnia w pracy, następnego dnia poszłam na urlop, nie byłam w stanie pójść do pracy. Moja mama poprosiła mnie bym zawiozła ją do sklepu i w sklepie nagle dostałam jakiegoś ataku paniki, histerii, sama nie wiem :(( Miałam gonitwę czarnych myśli, typu, że nigdy się nie wyleczę z tego chorego uczucia, że nigdy nikogo nie znajdę, nikt mnie nie zechce, że jestem już starą panną, nic mnie nie czeka itp. Zaczęłam mieć duszności, łzy napłynęły mi do oczu, a serce waliło jak oszalałe. Doszedł lęk, że coś się ze mną dzieje i że zaraz zwariuję, że zrobię sobie coś złego. Moja mama się przestraszyła. Tego dnia byłam u lekarza rodzinnego, zapisał mi doraźnie jakieś lekkie tabletki na uspokojenie, dużo mi tłumaczył, nie kazał brać tabletek zbyt długo. Dał też zwolnienie lekarskie, które właśnie mi się kończy. Od dwóch miesięcy chodzę na terapię do psychologa z nurtu poznawczo-behawioralnego, ale sama nie wiem, czy coś mi to daje :( Jak przeżywam jakiś silniejszy stres to wszystko się mnie *czepia*, głównie lęki przed zapadnięciem w depresję, nerwicę, albo inną chorobę psychiczną. Pojawia się też ogromny lęk, że coś sobie zrobię, że nie wytrzymam i zrobię sobie coś złego :(( Opowiedziałam psychologowi to wszystko, on mnie przekonuje, że nic poważnego mi nie jest, że nie widzi po mnie nerwicy, że głównym problemem jest moja ogromna wrażliwość i skłonność do wpadania w lęk. Podczas wizyty trochę się uspokajam, ale mija parę dni i znowu wpadam w lęk, że niedługo dostanę depresji lub nerwicy i wyląduję w szpitalu psychiatrycznym :(( Wykańcza mnie obsesja na punkcie tego człowieka, a także to, że odczuwam silną presję ze strony otoczenia, że powinnam już założyć rodzinę, że jestem w *końcówce* możliwości poznania kogoś itp. Sama chciałabym założyć rodzinę, ale ta presja powoduje, że nie jestem w stanie się wyluzować w kontaktach z mężczyznami, od razu pojawia mi się blokada, bo bardzo chcę dobrze wypaść, chcę aż za bardzo i klapa :(( A na dodatek mam olbrzymi problem z wybiciem sobie z głowy faceta z pracy... Nie wiem, co mi właściwie jest, ale proszę, nie wyśmiejcie mnie :(((
×