Witam..
Od prawie pół roku męcze sie z nerwicą, nie wiem już co mam robić.
Zaczęło się to dokładnie w październiku : Miałam strasznego doł, nie mogłam w nikim znaleźć oparcia, więc postanowiłam skończyć ze sobą ( wiem, ze to idiotycznie brzmi, ale tak własnie było ) Wzięłam bardzo dużą milośc tabletek, to tego zapaliłam Marihuane i myśałam, że będe juz miala spokoj ze wszystkim, ale tu własnie zaczęło sie pod Górke.. Nie wiedziałam w ogóle co sie ze mna dzieje, wpadłam w straszną panikę, że umieram, strasznie biło mi serce, zrobło się tak gorąco tak na wysokości klatki piersiowej, nie wiedziałam co mam robic.. Trwało to chyba z pare godzin, ponieważ nie mogłam sie uspokoic i do tego jeszcze, trzymała mnie maruhuana.. było strasznie.. Teraz codziennie boje się, ze to moze sie zdarzyc, po tym co było mialam tak jeszcze ze 2 razy, ale nie bylo tak strasznie jak za pierwszym... Chodzę do psychologa, lecze się, robiłam juz wszystkie badania i wyszło okey, mam straszne leki, każdego Dnia budzę się i boje się, ze cos mi się stanie. Wiem, ze to moja wina, bo sama do tego doprowadziłam ,ale nie dawałam rady.. Nie wiem co robic, jak sie od tego uwolnić. Pomocy ! ; (