Witam.
Jakiś rok temu spożyłem amfetaminę i do dzisiejszego czasu żałuję. Otóż podczas działania narkotyka poczułem jakby dziwne uczucie bicia serca od razu skoczyło mi cisnienie i lęki o moje życie. Przez całą noc sprawdzałem puls, a gdy się obniżał miałem wrażenie że stanie mi serce i zrywałem się z łóżka jak opętany. Po tym zdarzeniu ciągle sprawdzałem puls i po jakimś czasie doszły róznego rodzaju bóle itd. Najgorsze jest to, że te bóle utrzymują się nawet przez kilka dni i są strasznie męczące. Podczas jednej z lekcji strasznie zaczęło mnie boleć w klatce piersiowej (ból nie do wytrzymania). Podczas tego ataku na przychodni zrobili mi EKG, na którym lekarz stwierdził jedynie tachykardię. Wyszłem szczęśliwy, że nic mi nie jest, lecz to nie trwało długo. Zaczęły sie dalej bóle w klatce, lęk przed przedwczesną śmiercią. Potem zaczęly się bóle w nadbrzuszu, zaczęlem poszukiwać chorób podobnych w internecie aż do artykułu z chorobą wieńcową. Bałem się, że to właśnie to, lecz lekarz mnie wyśmiał. Jednak po jakims czasie zaczęlo mi promieniować do barku i znowu ta panika,
aż wylądowałem na pogotowiu. EKG przy duzym stresie w normie,
RTG klatki piersiowej oraz badań laboratoryjnych w jak najlepszym porządku.Jedynie mialem ponad normę krwinek białych.
Wskaźnik troponiny 0,000 ng/ml Lekarz mowił, że nawet nie szukałby przyczyny u kardiologa. Radził branie leków przeciwbólowych i nie panikować, ale ja nie potrafię. Byłem także u bioenergoterapeutki, która pierwsze to powiedziała mi, że choruje na nerwicę co powoduje kołatania serca oraz chorobę żołądka. Chciałem jeszcze dodać że EKG robiłem pięć razy o różnych porach i w normie ( jedynie tachykardia). Bóle występują niezależnie od wysiłku ( przy bardzo mocnym i szybkim tempie pracy serca raz ustępują całkowicie lub pobolewa). Gorzej z sercem jest po wysiłku. Mam wrażenie, ze cisnienie mam ciągle wysokie albo szybkie. Po badaniu ekg lekarz zmierzył mi ciśnienie i wynosiło 120/70.
Poradzcie mi coś bo z dnia na dzień jest gorzej, moi koledzy mówią że wyglądam na zmęczonego życiem i tak też jest. Stałe myślenie o zdrowiu doprowadza mnie do szału nie moge się od tego oderwać nawet jak jestem spokojny i probuje sie czymś zająć. Ale najgorsze jest to że tak naprawde nie wiem juz czy to nerwica czy jakaś choroba serca. Pomóżcie, jak wy sobie z tym radzicie. Naprawde potrzebne mi wsparcie i wszędzie próbuje je znaleźć. Patryk, 19 lat