Do Nina2.
Doktor Mlenda stwierdził podczas mojej pierwszej wizyty u niego, że kardiowersja pomogła by mi co najwyżej na pięć minut. Pytałem go o to gdyż, podczas wypisywania mnie ze szpitala powiedzieli, żebym się do niej przygotowywał, dlatego brałem lek o nazwie warfin, pewnie wiecie, to na zmniejszenie krzepliwości krwi, chodziłem badać ową krzepliwość do laboratorium. Miałem się zgłosić do szpitala, gdy wyniki przez ileś tam dni będą zadanej wartości. A ten lek o którym pisałem to być może nowy, dr przepisywał mi go na innej recepcie. Dziwi mnie trochę, że żaden z waszych lekarzy nie zaproponował go twojemu mężowi. Na mnie bemecor wcale nie działał, a ten lek o którym pisałem działał można rzec prawie natychmiast, tak jak pisałem sam musiałem przestać go brać przed następną wizytą bo pewnie wpadłbym w odwrotność, czyli w barykadię. Serce zaczęło mi bić równiutko 70 - 80 na minutę, ,,książkowo*. Ja nie wiem, może w przypadku twojego męża ten lek się nie nadaje. Napiszę tylko, że gdybym liczył na lekarzy którzy mnie leczyli na początku to na pewno bym nie żył, czytałem przecież wyniki badań, mówili o przeszczepie, o tym że do pracy się nie nadaje i nie będę nadawał. Różnie to może być, lekarze mogą nie znać tego leku. Ponoć średni lekarz może zapamiętać opisy ok. 100 leków. Zapytasz o konkretny a nie będzie znał tego lekarstwa to się wykręci przysłowiowym sianem, zniechęci i wtedy innego już nie zapytasz. Lubię lekarzy i nie tylko lekarzy, którzy potrafią powiedzieć - nie wiem - a nie pieprzą głupoty, aby tylko wyjść z twarzą. Rozpisałem się, może to przez to, że jestem bardzo zadowolony, wyszedłem z tego, jestem całkiem zdrów i życzę również tego twojemu mężowi. Dr już przy pierwszej wizycie mówił, że wyjdę z tego, co najwyżej gdyby się zastawka nie domykała to trzeba ją będzie operować, ale obyło się i bez tego.
Pozdrawiam, życzę twojemu lubemu powrotu do zdrowia. Grzegorz