Witam serdecznie, piszę tutaj bo już naprawdę nie daje sobie sama rady z moimi dolegliwościami a nie chce zamęczyć swoimi obawami po raz setny rodziny. Po urodzeniu synka, dokładnie po 5 dniach dostałam dziwnego ataku : problemy z widzeniem połowiczne, zaburzenia czucia w prawej ręce, zaburzenia mowy, widzenia ( drugi raz w życiu ). Poszłam do lekarza (neurologa), dostałam skierowanie do szpitala z podejrzeniem SM (stwardnienia rozsianego), przebadano mnie dokładnie, 3x rezonans głowy, badanie płynu rdzeniowo mózgowego, ekg, eeg, doppler.... oczekiwanie na wyniki to był najgorszy okres w moim życiu...Dodam, że wcześniej miałam stwierdzoną nerwicę ( 2 lata temu) ale jakoś *przeszło*. Okazało się na szczeście, że to nie SM a przejściowe niedokrwienie mózgu i jakiś blok kostny kręgów szyjnych... Niby wszystko pięknie ładnie ale po paru dniach od wyjścia ze szpitala pojawiły się u mnie takie dziwne zawroty głowy ( w sumie to nie są typowe zawroty, że świat zaczyna mi wirować tylko tak jakby coś działo mi sie w środku w głowie), oprócz tego mam problemy z mówieniem- boje się mówić, boje się, że znowu coś się ze mną dzieje, czasami brakuje mi słów, czasami mam napady lęku i paniki, smutku...Byłam u lekarza i dostałam LEXOTAN I DIVASCAN ale wydaje mi się, że nie pomagają ( biorę ponad 2 tygodnie). Teraz dochodzi do tego wszystkiego problem ze wzrokiem ( razi mnie ostre światło, monitor komputera). Niby wiem, że przebadano mi łepetynkę dokładnie ale boje się..., że może coś pominięto!!!Czy nerwica może dawać takie objawy??Czy ktoś miał coś podobnego???Pozdrawiam