Skocz do zawartości
kardiolo.pl

misiarra

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Osiągnięcia misiarra

0

Reputacja

  1. Tak, probował. Wypił pół piwa wieczorem, alkohol go rozluźnił, ale ucisk (choć przytłumiony) pozostał. To, że ma jakiegoś rodzaju nerwicę, czy depresję, to pewne. Po 6 latach takiego cierpienia dzień po dniu nie wiem, czy ktoś by był w stanie myśleć optymistycznie. Zwłaszcza, że lekarze mówią, że nie wiedzą, co mu jest, a jak nie wiedzą, to musi być nerwica. Ten, lek, ktory mu na chwilę pomógł - przestał działać bardzo szybko, więc odpada. Poza tym chodził jak zombie, kompletnie bez sensu. Zastanawiam się też, czy możliwe jest, że nadciśnienie mogło mu coś uszkodzić? Może to jakieś powikłania po nadciśnieniu? W 2006 roku miał wysokie - 240/140 jak zaczął to leczyć. Fakt, że teraz już bez leków ma 140/90. Nie pije, nie pali, je zdrowow, wagę ma idealną - a nic się nie poprawia. Bo najdziwniejsze jest to, że te ucisku odczuwa jakby bezpośrednio w sercu, po lewej stronie. Czasem częściej, czasem rzadziej, ale codziennie.
  2. Próba wysiłkowa w normie, nie ma zaburzeń, nie ma dławicy, ani dusznicy, ani żadnej niewydolności. Miał też holter Ekg. Jedyne zaburzenie, jakie podobno nic nie oznacza to obniżenie punktu ST, które wychodzi podczas badania EKG.
  3. Dławica to nie jest, miał badania, przeszedł próbę wysiłkową. jest to ucisk w klatce piersiowej, jakby w sercu, po lewej stronie. Ucisk, dławienie, ciężko to opisać, uczucie całkowicie pozbawiające sił, nie do zniesienia. Ale nie ból. Czasami na jakieś zakłucia, ale to najprawdopodobniej nerwobóle...
  4. Tak, miał gastroskopię, wszystko w normie. Wyleczono Helikobacter Pylori, który odkryto podczas badania. Jeśli chodzi o kręgosłup to miał prześwietlenie, ma zwężenie kręgu piersiowego. Dostał teraz skierowanie na rezonans magnetyczny odcinka piersiowego, ale jako że to na kasę chorych to z rok poczekamy... Byliśmy na konsultacji u specjalisty ortopedy, który stwierdził, że jeśli to by było od kręgosłupa to by była różnica przy wdechach i poruszaniu. A nie ma. Poza tym nerwobóle to chyba są bóle? A jego nie boli - tylko *dusi*, dławi, uciska w sercu...
  5. Witam, Mój mąż (ur. W 1975 r.) cierpi na... no właśnie. Tego nie wie nikt. W 2006 r. zdiagnozowano u niego nadciśnienie tętnicze II stopnia oraz hipertrójglicerydemię. Ciśnienie miał wysokie nawet 220/140, trójglicerydy 820, wysoki cholesterol, nadwaga (prawie 100 kg przy 172 wzrostu). Pił piwo regularnie wieczorami co drugi dzień i palił min. 25 papierosów dziennie. Obniżono mu ciśnienie lekami (tanatril, betaloc zoc, lipanthyl). Kilka lat temu rzucił palenie i alkohol, je zdrowo, waży 70 kg. W tej chwili (od grudnia 2010 r.) nie bierze już żadnych leków na nadciśnienie - ciśnienie ma w normie - najwyższe 140/92, cholesterol 210 i trojglicerydy 207. Hormony tarczycy, próby wątrobowe w normie. Codziennie potwornie cierpi - czuje ciężki do opisania ucisk w klatce piersiowej, dławienie, ale nie ból. Po lewej stronie klatki piersiowej, w sercu. Cierpienie jest tak silne, że wywołało depresję i uniemożliwiło normalne funkcjonowanie. Miał próbę wysiłkową (pozytywna), Dopplera nerek, kilka razy echo serca (śladowa pozapalna niedomykalność zastawki aortalnej, zaburzenia relaksacji lewej komory), EKG (coś nie tak z punktem ST, ale poza tym wszystko dobrze). Od trzech lat jest również pod opieką psychiatry, bo lekarze uznali że to nerwica, skoro podstawowe wyniki są w normie. Brał różne leki antydepresyjne, które nic nie dawały, ucisk z klatce pozostał. Leki antydepresyjne unormowały mu sen (Mirtor, Lerivon), pomogły zapanować nad atakami paniki, które kończyły się tachykardią. Na ucisk w klatce nie działały. A ten ucisk ("dusielec" jak on to nazywa) - jest powodem wszystkich innych zaburzeń. Jedynym lekiem, który mu pomógł przez tydzień (nie odczuwał ucisków) - to SOLIAN - neuroleptyk zapisany przez psychiatrę, kiedy już był na skraju załamania nerwowego. Po tygodniu przestał działać. Ucisk nie jest stały. Pojawia się po wysiłku (ok. 15-20 minut), prawie zawsze po jedzeniu, serce budzi go w nocy. Czasem pojawia się sam z siebie. Kiedy leży - uczucie to się pogłębia, jednak cierpienie jest tak silne, ze nie jest w stanie za bardzo stać. Często wstanie też nic nie daje. Ciągle jeden i ten sam objaw - jakby dławienie/rozpieranie serca, które jest nie do zniesienia. Kilka razy dziennie, od miesiąca najsilniej w nocy. W tej chwili bierze VALDOXAN - nowy antydepresant, który miał czynić cuda, a po 3 miesiącach nic nie zmienił. Kuracja kończy się za 4 dni. Psychiatra zasugerował mu, by udał się na oddział rehabilitacji kardiologicznej, że może tam ktoś by pomógł to zdiagnozować, bo sam już wątpi, że to nerwica. Nie został przyjęty, ponieważ nie miał operacji kardiologicznej. Czy ktoś ma może jakiś pomysł? Czy może to być jakiś wirus w sercu? Czy to możliwe, że tak wysokie nadciśnienie, jakie miał coś mu uszkodziło w sercu i teraz to tak odczuwa? Jakie jeszcze badania powinniśmy zrobić? Może ktoś spotkał się z czymś podobnym? Mam wrażenie, że dopiero kiedy serce mu nie wytrzyma i pęknie, ktoś w końcu powie nam, co to jest... :( Będę wdzięczna za pomoc...
×