Skocz do zawartości
kardiolo.pl

haley23

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Osiągnięcia haley23

0

Reputacja

  1. Bezsilny, oczywiście posiadam, podaj nr to się odezwę ;)
  2. Bezsilny, zainteresowałeś mnie sobą i swoją, chciałabym z Tobą porozmawiać na PW, ale tutaj raczej się nie da, co proponujesz?... ;) Kasiaaaa, ja pewnie też bym przeżyła szok w Twojej sytuacji, mam nadzieję że jak będę miała dziecko to nigdy mnie to nie spotka, ale dzielnie dałaś sobie rade i możesz być z siebie dumna, ja czytając miałam dreszcze, hehe.
  3. Kasiaaaa, gratuluję Ci, przełamałaś lęk, poszłaś do sklepu i się udało, ja też wyszłam na miasto dzisiaj, ale z mamą, samej jeszcze mi bardzo trudno wychodzić. Wiem że to dla Ciebie jest bardzo ważny krok, tak jak dla mnie, choć dla innego jest to coś normalnego, codziennego. Pójdę, oczywiście pójdę do pracy, jak rok temu byłam na stażu to rzeczywiście lepiej się czułam, zwłaszcza że lubiłam to co robiłam;) I jak wrócę od lekarza to oczywiście wszystko Wam opowiem;) Postaram się nie pęknąć, wierzę że będzie dobrze;)
  4. Bezsilny, przeczytaj sobie moją historię, pisałam kilka postów przed Tobą, też się rozpisałam, i jak czytała początek u Ciebie, to widziałam dużo podobieństwa do mojej choroby. Wiem jak się czujesz, ja też mam chłopaka, i gdyby on mnie zostawił, to nie dałabym sobie rady sama, uwierz... U mnie też zaczynało się od tego że bałam się występować w przedstawieniach szkolnych, np. jasełkach, bo tak bardzo się stresowałam. Co prawda nigdy jeszcze (odpukać) nie zwymiotowałam, ale odczuwam wieczne i ciągłe nudności, co przenosi się na moją psychikę. Również tak jak Ty nie jeździłam na żadne wycieczki szkolne o d4 klasy podstawówki, bo męczyły mnie duszności, i mama bała się mnie puszczać. Również miałam wielu znajomych, ale kiedy pogorszyło mi się i 2 miesiące nie chodziłam do szkoły, ani nie wychodziłam na dwór to prawie wszyscy odsunęli się ode mnie, zerwali kontakt, nie rozumieli że choruję. Nie wiedzieli na co, na szczęście. Tak samo jak Ty bałam się, i do tej pory boję się określeń typu *świr*, *wariatka*, *psychiczna*, gdy usłyszę takie słowo od brata na swój temat, od razu robię się agresywna, nie panuję nad sobą. Ja na szczęście skończyłam LO, ale tylko dzięki nauczaniu indywidualnemu. Też miałam chwile lepsze, ale to było wtedy kiedy zaczęłam brać tabletki, z czasem efekt się osłabił, ale mogłam normalnie funkcjonować, czego nie mogę o sobie powiedzieć teraz. Odstawiam leki na własną rękę, co oczywiście jest złe. Dzięki komentarzom dziewczyn i ich wsparciu tu na forum zapisałam się dzisiaj do psychiatry, wizytę mam 4 listopada, dziewczyny trzymajcie kciuki, mam nadzieję że to będzie ten właściwy lekarz. Wiem, że znów będę musiała brać leki, ale tylko na jakiś czas, jak mi się organizm wyciszy, ustaną mdłości, wtedy pójdę na psychoterapię żeby je całkowicie odstawić, bo nie chcę być od niczego zależna, a jeżeli zajdę w ciążę kiedykolwiek to wolałabym być czysta;) Mam nadzieję również że uda mi się znaleźć dobra pracę i że będę się z niej wywiązywać. Życzę Ci Bezsilny siły, odwagi i wytrwałości, ja w Ciebie wierzę! ;) A jeżeli będziesz chciał kiedykolwiek pogadać o wszystkim i o niczym to po prostu napisz, jakoś się spiszemy wtedy ;)
  5. Dziękuję Dziewczyny, wiele dla mnie znaczą Wasze rady, bo jeżeli Wam się udało przez to przejść i wyjść z podniesioną głową to może i mnie się uda. Bardzo boję się wychodzić gdziekolwiek, ciągle siedzę w domu. Planuję już od jakiegoś czasu wybrać się na psychoterapię, podobno pomaga. *Kasiaaaa*, czy po tych lekach i wizycie u psychiatry nudności całkiem ustąpiły? Czy możesz już normalnie wychodzić z domu bez żadnych lęków? No i jak możesz to powiedz gdzie się leczyłaś i ile czasu zajęło Ci wyjście z tych nudności. A czy Wy też macie duszności? Ja mam tak gdy się zmienia pogoda, czyli bardzo często, ale występują samoistnie. Kiedyś myślałam że te wszystkie moje dolegliwości, skoro same przyszły to same przejdą, ale jednak tak się nie dzieje :( Dziękuję również *baskabaska* za odpowiedź oraz Magdzik23.
×