Jestem za ablacja, choc na razie ciagle sie jej ucze. Wiecej bede wiedzial pojutrze bo w srode (26.09.2007) po poludniu bede ja mial. Nie boje sie - mam oczywiscie taki maly, zdrowy stres - ale mam w sobie duzo optymizmu co do wyniku. Moja arytmia (nadkomorowa) to czasami 34000 dodatkowych *stukniec* na 24h (kiedys bylo 15000, potem 20000 i tak sobie roslo), wiec jest co leczyc. Fakt, ze arytmia pojawila sie od czasu gdy przestalem intensywnie uprawiac sport (pilka nozna, narty, siatkowka). Odczucia klasyczne: lomotanie, bol klatki, wrazenie, ze zaraz sie odleci. Na Rytmonormie (w schemacie 2 x 150, 1 x 150, 1 x 150) moje SVES spadaja do kilku/kilkunastu tysiecy na dobe. Ale teraz od trzech dni odstawilem wszystkie leki, tak by arytmia *wyszla* w trakcie ablacji za dwa dni i faktycznie troche mi teraz juz daje do pieca. Prawde mowiac to nie czuje sie duzo gorzej, tyle ze *lomot* trwa teraz caly czas i czuje go caly dzien i w nocy mnie czesto budzi. Mam nadzieje, ze to jego ostatnie podrygi. Fakt, ze rozmowa z dobrym kardiologiem, ktory tlumaczy podloze na podstawie badan i rozbudowanej diagnostyki (Echo serca przez-przełykowe jest Be!) daje duze uspokojenie. Czyli moze daloby sie z tym zyc, tylko po co sie meczyc. Zreszta chce wrocic na full do sportu, bo mam dopiero 45 lat i duzo jeszcze fajnych akcji przed soba.
Ablacja odbedzie sie w CK Anin i pod koniec tygodnia (jeszcze z kliniki) mam nadzieje napisac tu na forum pare slow jak mi poszlo, bo ze dobrze pojdzie lekarzom to oczywiste. Ide w rece najlepszego zespolu jaki mogl mi sie wymarzyc. Taki Cardio Drem Team z Prof. Walczakiem jako grajacym selekcjonerem. A skoro tak to już nie musze dalej pisać. Dodam tylko, ze profesora poznalem nie dawno i jestem pod jego ogromnym wrazeniem (jak wielu z nas: *Ablatczykow*) - a w medycynie (poza profesjonalizmem zawodowym) to takie wazne, by lekarz mial serce i dusze. Prof. Walczak to goral, twardy charakter, a ja jestem Kaszubem (tez twardy charakter, choc dusza wrazliwa) i moze dlatego wrazenie nadawania na tych samych falach.
PS 1:Trzyma mnie np. teraz ten pieprzony czestoskurcz jak cholera, ale zlewam go i licze godziny do *przypalanki*
PS 2: Panowie! Tam pracuja bardzo fajne dziewczyny (poczawszy od recepcji az do staffu medycznego, wiec bedzie mial kto trzymac za reke - warto poudawac strach :-)
PS 3: w poniedzialek 1-go pazdziernika wybieram sie do pracy (biurowej)