Cześć. Nie wiem za bardzo od czego zacząć... mam na imię Kamila i mam zaledwie 15 lat ale przerzyłam w swoim życiu więcej niż nie jedna po 20stce...zmagam się z nerwicą lękową zaledwie od ponad 2 miesięcy. Nie jest to dużo ale przez ponad 5 lat mieszkałam z mamą u jej chłopaka. Na początku było w porządku ale później zaczęło się coś takiego jak znęcanie się psychiczne. Facet był wrednym typem.Nigdy nie chciałam toczyć z nim wojny ale on cały czas robił wszystko żebi mnie poniżyć zdenerwować czy co tam jeszcze jest... tłumiłam w sobie gniew bo bałam się mu odpyskować. Wpadłam w lekką nerwicę i byłam przeciętną pesymistką...aż pewnego dnia poawiła się w moim życiu marihuana...jak to nastolatka byłam ciekawa i po zapaleniu byłam szczęśliwa jak nigdy...nigdy jeszcze nie było mi tak dobrze...miałam od tamtej pory grześ chłopaka mamy. Ale kiedy zapaliłam po raz drugi dostałam tak potężnych napadów lęku że myślałam że umieram. Miałam dreszcze bałam się słyszałam jakieś głosy...po 3 godzinach lęki ustały. przez tydzień miałam spokój i znowu zapaliłam...znoe miałam lęki...dostawałam je co wieczór...potem znów zapaliłam i lęki były już codziennie...jaka ja byłam głupia...od tego czasu jest coraz gorzej...mam potworne ataki paniki, boje sie zostawać sama w domu,cały czas się boje,jest mi cały czas zimno mam potworne dreszcze, w nocy zaczynają się koszmary związane z narkotykami. boje się jeździć samochodem. Moją pasją są motocykle...zawsze były moją nadzieją zawsze wierzyłam że będę jedną z tych motocyklowych niezniszczalnych i nieśmiertelnych ludzi...motocykle od 4 lat wypełniają moje życie...ale przez nerwicę lękową boje się nawet chuśtać na głupiej huśtawce...bo adrenalina mi udeża do głowy...boje się huśtawki, samochodów a co dopiero jazdy na motocyklu. To straszne nie móc realizować swojej jedynej pasji która w najtrudniejszych chwilach dawala mi nadzieję...mam też depresję...opuściłam się w szkole właśnie raz kied oceny są najważniejsze i przygotowanie do egzaminu gimnazjalnego...mam napady złosci, potworne bóle głowy, rano nie moge się obudzić...kiedy złapią mnie lęki to nogi mam jak z waty czasami mam dziwne uczucie jakbym taciła świadomość, robi mi się duszno,kłuje mnie serce, boje się że zaraz umre że będę miała zawał czy coś w tym stylu. boje sie leków na uspokojenie bo boje się że mnie zabiją. Jak mnie mrowi lub jakaś część ciała to zaraz mam te STRASZNE MYŚLI bardzo często łapie mnie to w szkole, nie wychodze z domu, siedze zamknięta w swoim pokoju i czuwam czy przypadkiem nie zostaje sama w domu albo użalam się nad sobą...boje się patrzeć przyszłość...czytam mnustwo książek ale jest ze mną coraz gorzej...nie byłam u lekarza nie chce denerwować mamy. Jak dotąd najgorszym okresem był pobyt mojej mamy w szpitalu...nie chce sobie przypominać tego co wtedy czułam jak zabierało ją pogotowie...naprawde mam już tgo dosyć co chwile robi mi się słabo bo AŻ TAK się boję...nie wiem już jak sobie poradzić...nie wiem jak będzie wyglądało moje dalsze życie skoro na starcie w tak młodym wieku tyle przeżyłam...boje się tego co będzie dalej...boje się samej siebie czasami mam ochotę zasnąć i się nigdy nie obudzić a potem się budze i przez cały ranek mam coś w rodzaju apatii a wieczorem mam te okropne napady zimna...co mam robić? staram się z tym walczyć, ignorować to ale mam wrażenie że niedługo trafię do szpitala...chciałabym w końcu normalni żyć i móc realizować swoją pasję...