
asiula777
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez asiula777
-
Hej Gracja :) Dzięki wielkie za odpowiedź. Mój e-mail: joanna.singer@gmail.com. Nk: Joanna Klimek (Urbańska) Legnica
-
Hej, kurcze jakoś nie mogę się przebić na tym forum, a szkoda :/ też przydałoby mi się *przytulanie raz na tydzień* :) biorę leki od 2 miesięcy i nic się nie zmienia, zaburzenia wzroku, poczucie odrealnienia i paniczny lęk przed śmiercią... chodzę do psychiatry o którym wszyscy się rozpisują jako o najlepszym specjaliście, a ja niestety nie mogę napisać tak, jak kasiaaa, że czuję się jak nowonarodzona i po lekach mogę wszystko... nie wiem czy złe leki czy za mała dawka czy co... a może to fakt, że nie chcę uwierzyć w to, że fizycznie jestem zdrowa i żyję w przekonaniu, że na pewno coś mi jest, że to nie może być nerwica... najgorsze jest to, że utknęłam w miejscu gdzie już nie chce szukać nowego lekarza czy nowych leków bo i tak mnie wszyscy odsyłają i bagatelizują moje objawy, więc odpuściłam wszystko, łącznie z walką... :( bardzo chciałabym mieć regularny kontakt z kimś, kto przeżywa podobne rzeczy, lub może był chory, ale wyszedł z tego (może GG), desperacko potrzebuje motywacji do tego,aby zacząć wychodzić na prostą ! pozdrawiam
-
Kochane i kochani :) wiem,że rzadko tu bywam i nie mam takich *relacji* z ludźmi z forum, ale życzę Wam zdrowych i wesołych świąt... Zanim zachorowałam na nerwicę to były dla mnie tylko oklepane słowa, a teraz stanowią najbardziej upragnione i wyczekiwane życzenia... zdrowych i wesołych... mam pytanie- jak zwykle nie pamiętam kto to pisał, ale któraś z dziewczyn miała kłopoty z oczami i poszła do okulisty przebadał ją i powiedział, że od leków... Czy wtedy odstawiłaś swoje leki???Ja ostatni tydzień miałam taki: we wtorek byłam u okulisty, miałam masę badań ( w tym dno oka). Powiedziałam mu, że boję się, że mam guza mózgu i że biorę leki. On na to, że neurochirurgicznie jest czysto, ale jeśli twierdzę, że źle widzę to trzeba zbadać pole widzenia. Badanie to miało obiektywnie pokazać czy jest problem ze wzrokiem czy to tylko moje wrażenie przez leki. No i wczoraj miałam to badanie, mega trudne zresztą, i chodziłam jak na szpilkach bo nie wiedziałam co jest grane. dzisiaj byłam u lekarza i powiedział, że jestem zdrowa... Tylko, że ja czuję się coraz gorzej - głowę to mi tak zaciska, że nie wyrabiam i oczy siadają mi coraz bardziej... Może mam złe leki? Kurcze, boję się, że się wykończę - albo strachem albo tymi lekami...
-
Hej ludzie :) Pisałam ostatnio o moich sukcesach: że mam pracę, że przeżyłam dni bez lęków, że sama wychodzę itd. Otóż po kilku dniach wszystko wróciło i to ze zdwojoną siłą :( Nadal wychodzę sama bo nie mam wyjścia, jeżdżę autobusem i siedzę 8 godzin sama z malutkim, którego pilnuje, ale mam takie ataki lęku, że już nie wyrabiam :( Nie wiem jak sobie poradzić? Czytałam w materiałach na moja-nerwica.pl., że trzeba przestać walczyć z objawami i je zaakceptować, że to pierwszy krok do wyzdrowienia. Problem w tym, że ja nie potrafię ich zaakceptować i stale z nimi walczę. Najgorsze jednak jest to, że nie mogę przestać myśleć o tym, że mam raka mózgu i umieram :( Mam pytanie: czy u was objawy pojawiają się tylko w momencie kiedy się czegoś boicie czy zdarza się tak, że przychodzą znikąd, nawet w chwili rzekomego spokoju czy relaksu? Zawsze ustępują po lekach? (dla tych, którzy biorą) Bo ja na przykład często już po otwarciu oczu po przebudzeniu czuję ucisk w głowie, nawet nie ból tylko taka opaska, i trzyma do samego wieczora, pomimo tego, że biorę regularnie leki. Nie wiem czy za mała dawka czy co? :( Poza tym właśnie w chwilach rzekomego odpocznienia potrafi mnie coś złapać, typu: nagle ciężkie nogi, trudności z oddychaniem i chociaż jawnie nic się nie dzieje to mam takie uczucie, że się zapadam i momentalnie myślę o śmierci i zaczynam się bać. Tylko myśli to jedno, najgorsze jest to fizyczne uczucie :( teraz po głowie ciągle krąży mi jedna myśl: mój psychiatra powiedział, że mój rak mózgu to wkręt i że jak ktoś naprawdę ma raka mózgu to od razu zmienia się ciśnienie śródczaszkowe. tylko to jedno zdanie i ono wierci mi głowę - bo ciągle coś czuję w tej głowie i siadają mi oczy i stale myślę -to napewno to :/ dziewczyny, które piszą, że ciągle robią sobie jakieś badania - mam pytanie - jak wam się to udaje? macie skierowania? jak wam się udaje je zdobyć? czy badacie się prywatnie? ja skierowań nie dostaję bo uważają, że nie ma podstaw, już mnie sklasyfikowali jako nerwuskę, a prawda jest taka, że miałam tylko podstawowe badania: krew, mocz, ekg, cukier, ciśnienie, badania neurologiczne, dno oka, endokrynolog.
-
Hej laseczki :) i panowie, choc mowiac szczerze nie wiem czy tu takowi są w ogóle, raczej tendencja damska jest :p czekałam kilka kiesiecy na wizyte u psychiatry, ktora jak juz pisalam *uratowala* moja kumpele i wycignela ja z bardzo silnej depresji po czym przychodze we wtorek do przychodni i dowiaduje sie,ze pani doktor nie ma od pol miesiaca i nie bedzie przez nastepny miesiac bo jest na przymusowym urlopie bo zbyt hojna była i za duzo pacjentow przyjmowala... :( troche sie podlamalam,ale ostatnimi dniami sporo się u mnie zmienia. Wrociłam do pracy po 4 miesiacach :D Bawie takie 14 miesieczne cudo i musze powiedziec, ze maly stawia mnie na nogi! Dzisiaj, po raz pierwszy od wieeeeeeelu tygodni, wyszlam sama z domu (o 6:15, jeszcze ciemno), przejechalam autobusem całe miasto i spedzilam 8 godzin z samym tylko malenstwem i dalam rade :D i w poniedzialek przez caly dzien nie mialam lęków, ani razu nie *umarłam* ani razu :D !!! Czuje, ze powoli zmierzam ku dobremu :) W srode mój psychiatra za kase powiedział mi, że mój guz mozgu to tylko wielki wkret i chyba powoli zaczynam w to wierzyc :)
-
Aniso85- ja też mam problem ze zrozumieniem i akceptacją swoich objawów, ale to wszystko co piszesz, każda jedna rzecz jest wypisz-wymaluj nerwicowa. Nie wiem czy to pocieszające, ale tak właśnie jest - duszenie, zawroty głowy, bóle mięśni i stawów itd.
-
Moje kochane współtowarzyszki niedoli :) jeśli chodzi i włosy to mam dobre wyniki TSH i FT3i FT4 ale zły obraz tarczycy - widać na USG, że jest niedokrwiona, mała i pewnie stąd kłaki lecą :/ do tego jeszcze leki i ciągły stres... dno oka miałam badane i jest czysto, więc czy to znaczy, że nie mam guza ??? czy to wystarczy i wynik OB, żeby wykluczyć??? Proszę powiedzcie,że tak :P Dzisiaj w końcu, po kilku miesiącach czekania, idę do poleconej pani psychiatry, na NFZ (już wywaliłam tyle forsy na lekarzy, że bajka :/). ta kobitka wyciągnęła moją dobrą znajomą z bardzo głębokiej depresji (miała paraliż połowy ciała). Mam nadzieję,że mi też pomoże... P.S. Przepraszam, nie pamiętam już kto, bo tu tyle postów, że musiałabym poświęcić z 15 minut, żeby dojść do tego jednego, ale : *kochana, która napisałaś o 5 nazwach zwierząt - nie wpędziłaś mnie w obłęd. Ty po prostu podzieliłaś się nową wiedzą, zdobytą od neurochirurga, a to, co ja z tym zrobiłam to już mój problem*. Nie gniewam się :P Pozdrawiam.
-
Dziewczyny a czy wypadaja wam włosy??? bo mi leca niemiłosiernie, nie mam połowy tego, co kiedys :/ do tego stopnia, ze mam sny, ze na przyklad klade sie spac, a rano wstaje z połowa głowy łysa :(
-
Kochana, dzięki za odpowiedź. Problem polega na tym, że mój lęk już zamknął mnie w domu. Boję się wszystkiego: szerokich przestrzeni, jazdy autobusem, hałasu, tłumów... Nie wychodzę sama, zawsze z kimś. Nie zostaję sama w domu. Budzę się z lękiem i z nim zasypiam. Myśli, że umieram, że nie zaznam szczęścia z moim mężem, że nie doczekam dzieci, że nie będę miała więcej czasu z moimi przyjaciółmi... I tak, jak pisałaś: lekarze mówią mi *to nerwica*, rodzina mówi *to tylko strach*, to samo mój mąż, a ja i tak wiem swoje: że na pewno jestem chora i umieram, a wy to bagatelizujecie i dopiero jak padnę któregoś dnia to zrozumiecie. Nie snuję żadnych planów na przyszłość bo myślę, że jej nie będzie. Patrzę na ludzi wokół mnie i ogarnia mnie smutek bo myślę, że widzę ich być może ostatni raz. To chore. Zaznaczę, że chodzę na terapię, ale tylko wygaduje się na niej i nic poza tym. Biorę też leki: propanolol, alprox (najmniejsza dawka, 1 tabletka dziennie) i amitryptilinum. Czytałam o terapii poznawczo-behawioralnej, o wyznaczaniu pacjentom zadan do wykonania, aby mogli stopniowo pokonywac swoj lęk - moja terapia nic takiego nie obejmuje. Mieszkam w małym miescie, chodze do psychologa przy osrodku interwencji kryzysowej, za darmoche, wiec pewnie dlatego taka jakość. Mój brat, zmeczony moim stanem i brakiem postepow naciska na mnie, zebym zmieniła terapeutke, ale kurcze polubiłam ta moja pania Kasie :/
-
Nie ogarniam technicznie tego forum, nie wiem dlaczego moje posty wklejają się po 3 razy??? :/
-
Siedzę i czytam sobie te wszystkie posty i wpisy dziewczyn, które biegają po lekarzach i wciąż szukają sobie nowych chorób i porównuję to do swojej sytuacji. Ja też porządnie fiskuje. Na przykład gdy ostatnio przeczytałam w którymś poście, że neurochirurg powiedział, że guz mózgu sprawia, że nie jesteś w stanie się skoncentrować i wymienić kilku zwierząt na jedną literę to chodzę i wszystkich wokół proszę, żeby zadawali mi podobne zagadki i sprawdzam siebie, czy potrafię wymienić i ile zajmuje mi to czasu :/ Każdego dnia myślę o tym, że mam raka mózgu i umieram. Im bardziej o tym myślę tym gorzej się czuję. Dzisiaj na przykład bolą mnie ręce i nogi no i te problemy z oczami... Kiedy lekarka spytała mnie co się dzieje nie umiałam tego określić, wymieniała: zamazany obraz, podwójny, wycięty??? Nic nie pasowało a nie umiałam wyjaśnić co się dzieje- jest tak, że widzę wszystko i nie jest ani wycięte, ani podwójne, ani rozmazane, ale takie odległe... i taka dziura w głowie, pusta przestrzeń i mam wrażenie, że moje ciało jest poza mną ... Głupie, wiem, ale takie właśnie mam odczucia. Robiłam badania krwi, OB, mocz, dno oka, prześwietlenie płuc, podstawowe badania neurologiczne, okulistyczne, laryngologiczne, endokrynologiczne... i lekarze nie wysyłają mnie dalej, typu tomograf czy coś w tym rodzaju bo twierdzą, że nie ma podstaw bo wyniki krwi dobre, wszystkie odruchy prawidłowe itd. A ja i tak wiem swoje :/ Rodzina powtarza TO TYLKO NERWY, a ja myślę, że wszyscy to bagatelizują i z powodu tego zaniedbania, kiedy już trafię do szpitala to będzie za późno albo wcale nie trafię bo wcześniej umrę...Nie mam już siły :( Bardzo chcę żyć, ale mam takie myśli, że to nie minie, że całe życie będę się bała i chyba bym już wolała umrzeć niż nadal to przechodzić :(
-
Siedzę i czytam sobie te wszystkie posty i wpisy dziewczyn, które biegają po lekarzach i wciąż szukają sobie nowych chorób i porównuję to do swojej sytuacji. Ja też porządnie fiskuje. Na przykład gdy ostatnio przeczytałam w którymś poście, że neurochirurg powiedział, że guz mózgu sprawia, że nie jesteś w stanie się skoncentrować i wymienić kilku zwierząt na jedną literę to chodzę i wszystkich wokół proszę, żeby zadawali mi podobne zagadki i sprawdzam siebie, czy potrafię wymienić i ile zajmuje mi to czasu :/ Każdego dnia myślę o tym, że mam raka mózgu i umieram. Im bardziej o tym myślę tym gorzej się czuję. Dzisiaj na przykład bolą mnie ręce i nogi no i te problemy z oczami... Kiedy lekarka spytała mnie co się dzieje nie umiałam tego określić, wymieniała: zamazany obraz, podwójny, wycięty??? Nic nie pasowało a nie umiałam wyjaśnić co się dzieje- jest tak, że widzę wszystko i nie jest ani wycięte, ani podwójne, ani rozmazane, ale takie odległe... i taka dziura w głowie, pusta przestrzeń i mam wrażenie, że moje ciało jest poza mną ... Głupie, wiem, ale takie właśnie mam odczucia. Robiłam badania krwi, OB, mocz, dno oka, prześwietlenie płuc, podstawowe badania neurologiczne, okulistyczne, laryngologiczne, endokrynologiczne... i lekarze nie wysyłają mnie dalej, typu tomograf czy coś w tym rodzaju bo twierdzą, że nie ma podstaw bo wyniki krwi dobre, wszystkie odruchy prawidłowe itd. A ja i tak wiem swoje :/ Rodzina powtarza TO TYLKO NERWY, a ja myślę, że wszyscy to bagatelizują i z powodu tego zaniedbania, kiedy już trafię do szpitala to będzie za późno albo wcale nie trafię bo wcześniej umrę...Nie mam już siły :( Bardzo chcę żyć, ale mam takie myśli, że to nie minie, że całe życie będę się bała i chyba bym już wolała umrzeć niż nadal to przechodzić :(
-
Siedzę i czytam sobie te wszystkie posty i wpisy dziewczyn, które biegają po lekarzach i wciąż szukają sobie nowych chorób i porównuję to do swojej sytuacji. Ja też porządnie fiskuje. Na przykład gdy ostatnio przeczytałam w którymś poście, że neurochirurg powiedział, że guz mózgu sprawia, że nie jesteś w stanie się skoncentrować i wymienić kilku zwierząt na jedną literę to chodzę i wszystkich wokół proszę, żeby zadawali mi podobne zagadki i sprawdzam siebie, czy potrafię wymienić i ile zajmuje mi to czasu :/ Każdego dnia myślę o tym, że mam raka mózgu i umieram. Im bardziej o tym myślę tym gorzej się czuję. Dzisiaj na przykład bolą mnie ręce i nogi no i te problemy z oczami... Kiedy lekarka spytała mnie co się dzieje nie umiałam tego określić, wymieniała: zamazany obraz, podwójny, wycięty??? Nic nie pasowało a nie umiałam wyjaśnić co się dzieje- jest tak, że widzę wszystko i nie jest ani wycięte, ani podwójne, ani rozmazane, ale takie odległe... i taka dziura w głowie, pusta przestrzeń i mam wrażenie, że moje ciało jest poza mną ... Głupie, wiem, ale takie właśnie mam odczucia. Robiłam badania krwi, OB, mocz, dno oka, prześwietlenie płuc, podstawowe badania neurologiczne, okulistyczne, laryngologiczne, endokrynologiczne... i lekarze nie wysyłają mnie dalej, typu tomograf czy coś w tym rodzaju bo twierdzą, że nie ma podstaw bo wyniki krwi dobre, wszystkie odruchy prawidłowe itd. A ja i tak wiem swoje :/ Rodzina powtarza TO TYLKO NERWY, a ja myślę, że wszyscy to bagatelizują i z powodu tego zaniedbania, kiedy już trafię do szpitala to będzie za późno albo wcale nie trafię bo wcześniej umrę...Nie mam już siły :( Bardzo chcę żyć, ale mam takie myśli, że to nie minie, że całe życie będę się bała i chyba bym już wolała umrzeć niż nadal to przechodzić :(
-
Nie wiem dlaczego mój post wkleił się aż 3 razy :/
-
Witajcie ludziska :) wielkie dzięki za odpowiedzi ! niby tak, jak mówicie słyszałam już setki razy, że nie umieram i nie umrę i miałam ataki paniki, które *przeżyłam*, jednak mimo wszystko potrzebuje słyszeć i czytać, że jestem bezpieczna i nic mi się nie stanie, bo moja głowa nie chce w to uwierzyć. Magdzik - zostawałam nawet po 2 godziny sama, ale co wtedy przeżywałam to głowa mała:/ Na samą myśl o tym znów ogarnia mnie lęk. Z upływem czasu jest to bardziej lęk przed lękiem... Co do zapominania się to dzięki Bogu mam cudownego męża i wspaniałych przyjaciół, którzy często na siłę wyciagają mnie z domu, co pozwala mi zapomnieć... Poza tym kocham śpiewać i kiedy idę na chór lub próbę zespołu to też się odrywam. Jednak nadal, zamiast do przodu, brnę w to jeszcze bardziej... Jednego dnia (wczoraj wieczorem na przykład) czytam książkę *Program walki z nerwicą i depresją*, myślę *tak, ja mam identycznie i nie umieram, to tylko lęk* i postanawiam,że od jutra będzie inaczej, po czym budzę się, czuję ucisk w głowie i cała *bajka* zaczyna się na nowo :/
-
Wstaję rano z lękiem o moje życie i zdrowie i kładę się spać z tym samym uczuciem. Cały dzień trzyma mnie ucisk w głowie ( to nie ból, tylko takie uczucie zaciskającej się wokół głowy opaski, którą chciałabym zdjąć, ale nie mogę), duszności, momenty kiedy nogi robią mi się ciężkie jak ołów i mam wrażenie,że nie ujdę ani kawałka dalej, że za chwilę upadnę i już się nie podniosę, ból rąk i nóg,drętwienie policzków, kończyn i karku, zaburzenia widzenia, poczucie odrealnienia (widzę świat jakby przez ścianę). Nie potrafię cieszyć się życiem, mam kochaną osobę obok siebie, a nie mam radości. Bliscy naciskają, że muszę wziąć się w garść, iść do pracy, zająć czymś innym aby nie myśleć, a ja nie jestem w stanie ruszyć z miejsca, przekonana o tym, że umieram :(Chodzę na terapię, ale rezultaty marne. Kiedy łapie mnie drętwienie czy ucisk w głowie to nie jest tak, że puszcza po lekach, ale trzyma tydzień, czasem nawet dwa, aż nie ustąpi.
-
Witajcie. To mój drugi raz na forum, wcześniej pisałam o Hashimoto. Zmagam się z nerwicą lękową od stycznia tego roku. W związku z tym cholerstwem przyszła też depresja. Miałam fazę biegania od lekarza do lekarza i szukania przyczyny różnych moich dolegliwości, ale niczego się nie dopatrzono, poza niezbyt ciekawym obrazem USG tarczycy( jednak wyniki mam dobre). *Umieram* kilka razy dziennie :/ Od miesiąca mam cudownego męża, który kocha mnie i wspiera, chodź czasem brakuje mu już sił. Nie rozumiem tego, co się ze mną dzieje i ciągle nie opuszcza mnie przekonanie, że umieram na raka mózgu. Od 10 miesięcy ( z przerwami) biorę leki przeciwlękowe, a od 1,5 miesiąca przeciwdepresyjne i propanolol, na zmniejszenie somatycznych objawów lęku. Problem polega na tym, że już mi nie pomagają. Nie wychodzę sama z domu, tylko z mężem, a gdy ten idzie do pracy, to ja biegnę do rodziców, tak bardzo boję się zostać sama w obawie,że coś mi się stanie i nie będzie obok nikogo, kto mógłby mi pomóc. Boję się jeździć autobusami, przebywać w dużych i głośnych miejscach.
-
Barbarrella, jeśli tu jeszcze czasem zaglądasz, proszę o kontakt... e-mail lub chociaż post na forum... chodzi o Hashimoto i nerwicę lękową - to dla mnie ogromnie ważne !!! Mam kilka pytań. Pozdrawiam.