Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Sherry

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Osiągnięcia Sherry

0

Reputacja

  1. Witam wszystkich Forumowiczów, u mnie wczoraj był fajny dzień, imprezka z koleżankami udała sie super, nic mi sie nie dzialo, rano pospalam dluzej, tak do 12:) caly dzien ok, ale teraz na wieczor cos znow mnie zaczyna brac, jakies dziwne przygnebiajace mysli, co bedzie dalej i takie tam, znow mi niedobrze, nie wiem co ze soba zrobic...ide chyba sie umyc i pojde szybko spac...miłego wieczoru dla wszystkich:)
  2. No ja w szafkach posprzatalam, kurze, odkurzanie, te sprawy i usiadłam do obiadu, ale podczas jedzenia czuje, ze jakies dziwne mysli znow mi nachodza, jakiegos scisku w gardle dostałam, ael to dlatego, ze ja ciagle o tej francy-nerwicy mysle, ciagle sie zastanawiam czy mi przejdzie, czy sobie poradze, zebym tylko ataku nie dostala, a jak sami wszyscy wiemy to sie samo nakreca, dlatego szybko zjem i ide dalej cos robic, zeby mi głupoty do głowy nie przychodziły:) Trzymajcie sie wszyscy, Rozyczkaaa powodzenia dzisiaj wieczorem:))
  3. Rozyczkaaa ja Cie doskonale rozumiem, dzis tez mam spotkanie, impreze tylko nie z rodzina, a z kolezankami, takimi, z ktorymi sie znam juz ponad 10 lat, ale tylko jedna z nich wie, ze jestem chora, a reszcie nie chce mowic, bo nie wiem jak zareaguja, czy to zrozumiejq, dla niektorych ludzi słowa: leki, psychiatra czy leki to juz choroba psychiczna, bo niestety maja mala wiedze na ten temat dlatego nie chce o tym mowić. mam nadzieje, ze bedzie ok i sie troche wyluzuje chociaz nie wiem jak im wytlumaczyc, ze nie chce pić alkoholu, bo nie chce, biote Propranolol w laych dawkach prawde mowiac, bo po pół tabletki 3 razy dziennie, zeby sie uspokoic i wyciszyc, ale jednak. wole nie ryzykowac. wczoraj mialam naprawde bardzo fajny dzien, dzisiaj rano wstalam, tez jest ok, ale nie wiem czy to zasluga propranolu czy tego, ze staram sie nie denerwowac, duzo rzeczy sobie tlumaczyc, pewne sprawy po prostu olewać i wypełniac sobie czas zajeciami, sama juz nie wiem, ale jakies takie mam optymistyczne nastawienie, wierze w to, ze bedzie dobrze, musze sobie poradzic, bo kto inny jak nie ja:) w pracy przedluzyli mi umowe co mi bardzo poprawilo humor:) Widze, ze dobra metoda jest tez to, ze rano jak sie wstaje to od razu sie umyc, umalowac, ladnie ubrac, zadbac o siebie, zrobic cos dla siebie, tlumaczyc sobie, ze jestem ładna, ważna, potrzebna i silna, ze ze wszystkim sobie poradze:) nie wiem jak Wam , ale mi to bardzo pomaga:) ale tak czy siak z wizyty u psychiatry nie zrezygnuje, mysle, ze one mi pomoga sie wyciszyc i uspokoic wewnetrzene rozdarcie, a reszta walki nalezy do mnie:) Kochani zycze Wszystkim milego dnia, Tobie Rozyczkaaa udanej imprezy, pozdrawiam wszystkich cieplutko, zabieram sie za sprzatanie w szafkach, bo taki plan na dzisiaj:)
  4. Rozyczkaaa ja mam dokładnie to samo, poczucie takiej beznadziejnośći i pustki bardzo czesto mnie przepełnia i do tego dochodzi płacz i zwatpeieni czy to sie uda wszystko, co prawda ja jeszcze nie byłam u psychaiatry, bo ten u którego byłam za pierwszym razem przyjmuje tylko raz w tygodniu w godzinach mojej pracy, ale praca to nie jest wszystko, wiec w przyszłytm tygodniu sie wybiore, mam nadzieje, ze dostane leki i sie wewnetrznie uspokoje i bede spokojnie walczyc z tym cholerstwem, bo teraz mam taki natłok myśli, emocji i wrażen, ze sama tego nie ogarniam. Najgorzej denerwuje mnie to, ze sa dni kiedy jest naprawde dobrz, zapominam, chodze, ciesze sie, smieje, rozmawiam z ludzmi, jest ok, ale nagle w ciagu 5 minut bez wyraznej przyczyny wszystko sie zmienia i nadchodzi ten beznadziejny lęk, ktorego nie nawidze. Wy tez tak macie?? ze jak juz Wam sie wydaje, ze moze Was to opuscilo nadchodzi z powrotem?? kiedys czytalam artykul o nerwicy, ze ten lęk ktory przychodzi terzeba potraktowac jak kolege, ktory nas odwiedza, nadac mu imie i mowić do niego, wiem, ze to brzmi cholwrnie dziwacznie, ale moze w tym jest jakas nadzieja...juz sama nie wiem...
  5. Witam wszystkich Nerwusków:) ja wczoraj po południu miałam kryzys, ni sta ni z owąt zaczelam plakać, zaczełam myslec o tym, ze sie nie wylecze, ze sobie nie poradze i te mysli mnie tak przeraziły, ze sama sobie nakrecilam kolejny atak...z własnej głupoty:(wiec szybko sie ubralam, umalowalam i poszlam na dlugi spacer, tak szłam godzine, az zaszlam do mojej siostry, ktora mieszka na drugim koncu miasta, u niej jakos mi sie humor poprawil, ale jak wrocilam do domu to znow zaczelo sie napiecie, scisk w brzuchu i okropne uczucie kulki w gardle, nie wiem czy Wy tez tak macie?? Ivette, próbuje cały czas nie brac leków, ale mam w zapasie jeszcze Propranolol, ktory biore tylko wtedy kiedy juz jest naprawde zle, ale tylko pół tabletki, nigdy wiecej. Strasznie sie boje, ze sobie z tym nie poradze, a przeciez całe zycie jeszcze przede mna, chce miec kiedys rodzine, dzieci, co ja wtedy zrobie jak sei zaczna prawdziwe zyciowe problemy nie to co teraz...dobrze, ze rodzice mnie wspieraja, bo moj chlopak ma to serdecznie gdzieś, nawet nie slucha co do niego mowie, kompletnie nie rozumie co sie ze mna dzieje, ale to normalne, tylko Ci ktorzy to przezywaja lub przezyli to rozumieja...Wracam do pracy, bo mam b duzo roboty, ŻYCZE WSZYSTKIM FORUMOWICZOM UDANEGO DNIA, DUZO UŚMIECHU I WYTRWANIA!!:))
  6. Dziękuję bardzo za odpowiedź, od razu tak mi jakoś raźniej jak wiem, ze nie jestem z tym sama:) W domu już nie chce o tym mówić, bo zagnębiam wszystkich swoją chorobą, mieszkam jeszcze z rodzicami i ciagle o tym gadac, a przecięż oni maja też swoje problemy. Aniaania rzeczywiscie ten puls to takie błędne koło, jak tylko czuje, że szybciej bije mi serce to panika, ale widze, że musze po prostu nauczyc sie to opanowywać i nie nakrecac sie jeszcze bardziej w chwili ataku. Najbardziej sie boje, że bede musiala brac tabletki do konca zycia, a tego nie chce...:((
  7. Witam, jestem na tym forum nowa,mam 24 lata, od dawna czytam Wasze posty, ale jakos do tej pory nie miałam odwagi nic napisać , ale w końcu sie na to zdobyłam. Nerwica lękowa dopadła mnie10 miesiący temu, nagle siedząc w domu wieczorem poczułam, że puls mam na 130, cisnienie 180/100, drgawki całego ciała, pocenie, nudności i biegunka. Po około 2 godzinach spanikowana pojechałam na pogotowie, tam mi dali potas w kroplówce, zastrzyk na uspokojenia i powiedzieli, że nic sie nie dzieje. Ale jeszcze przez nastepne kilka dni czułam sie tak samo, więc poszłam do psychiatry, który stwierdził nerwicę lekową, dostałam Propranolol i Moklar, brałam przez 5 miesięcy, ale po jakims czasie zaczęłam czuć się naprawde dobrze więc kiedy skończyły mi sie leki wiecej do lekarza nie poszłam. Ale ten problem wrocil tydzien temu w nocy, znow w taki sam sposob, do tego ten okropny nie do opanowania lęk, drżenie całego ciała, nusności i biegunka. Bardzo się boję, obsesyjnie mierze sobie puls, sprawdzam czy równo mi bije serce, nie potrafie tego opanowac. Chce isc do psychiatry po leki zeby sie wycioszyc i uspokoić, ale ciagle nie mam kiedy, bo w pracy za 2 tygodnie konbczy mi sie umowa i boje sie, że mi jej nie przedluza. Nie wiem co robic. Jak Wy sobie z tym radzicie? czy nerwice mozna pokonać? jak z nią żyć? czy to kieykolwiek minie? boje się, że bedzie jeszcze gorzej:(( prosze o odpowiedz i bardzo dziekuje!!!
×