Witam na nerwicę lękową choruję od lutego..dopadło mnie w jedną chwilę .Pewnego niedzielnego wieczora myślałam że umrę miałam taką kluchę w gardlę nie mogłam złapać tchu całe moje ciało było drętwe .wezwałam pogotowie .Ratownik powiedział mi że to był atak nerwicy i wysiłałał do psychiatry.Po tym ataku 3 dni dochodziłam do siebie .Pózniej wybrałam się do psychiatry który dał mi leki .niestety średnio mi pomagają .Ze dwa do 3 tygodni jest ok a póżniej znów mnie łapie może inaczej niż wcześniej bo wcześniej nawet tramwajami nie jeżdziłam bałąm się wsiąść ale i tak wiem ze cos jest nie tak.ostatnio mam problem z łabaniem tchu tak jak bym nie miała płuc poszłam do lekarza bo myślałam ze to od serca ale wyniki są ok.po afobamie oddycham normalnie biorę głębokie wdechy.i oczywiście wmawiam sobie że za chwilę umrę i wiecie co ja wiem ze nie umre ale tak działa moja głowka .ataki są straszne chce juz zyc normalnie a stres naprawde wyemilinowałam ...pozdrawiam .jak macie jakies techniki oddychania to napiszczie proszę ....*