Witam wszystkich też walczę z nerwicą (4 lata) i raz jest dobrze a raz jest źle. Wszystko zaczęło się od problemów z brzuchem 4 lata temu. Zaczęły się bóle brzucha, kołatania serca ,lęki ,bóle w klatce. Oczywiście zaczęły się wizyty u lekarzy .Pewnego wieczoru dostałem kołatań ,serce waliło jak oszalałe wpadłem w straszną panikę i rodzice zadzwonili na pogotowie. Zabrali mnie na izbę przyjęć, lekarz zrobił EKG pobadał i postawił zatrzymać mnie na obserwacji przez kilka dni w celu zrobienia badań. W badaniach wykryto mi niedomykalność zastawki dwudzielnej I/II stopień i podczas gastroskopii helicobacter pylori . Zaczęło się leczenie ,które zniszczyło bakterie po 2 miesiącach. Ale problemy z żołądkiem miałem dalej mimo ,że w teście oddechowym wyszło ,że bakteria została wyleczona. Schudłem z 15kg podczas 2 miesięcy. Od wyjścia ze szpitala w 2007 roku problemy z żołądkiem mam do dziś a przez te 4 lata wziąłem tyle leków na brzuch ,że tego nie idzie nawet zliczyć. Przez cały ten cyrk ze szpitalami,lekarzami,chorobami zniszczyłem sobie psychikę .. Zacząłem się przejmować najmniejszymi objawami , ciągle żyłem w lęku ,szukałem objawów po całym Internecie i wmawiałem sobie jakieś raki żołądka itp. Jestem bardzo wrażliwym człowiekiem i przeżywam za bardzo wszystko i się stresuje. Potem zaczęły dochodzić lęki w autobusie ,z którymi walczę do dziś. Bywają okresy ,że przejechanie 12 przystanków do szkoły co zajmuje 15 minut około bywa niewykonalne. Zawsze mam szybki puls i jeszcze jestem chudy i słyszę cały czas dudnienie serca wsłuchuje się nakręcam i jest coraz gorzej i bywa ,że w środku drogi wysiadam z autobusu. Najgorsze jest to ,że przez ten czas wszyscy ,,przyjaciele" się odwrócili (łącznie z dziewczyną) i zostałem sam z tym problemem bez żadnego wsparcia. Rodzice też już patrzą z politowaniem i mówią ,że ciągle sobie coś wymyślam. Obecnie mam problem z pulsowaniem. Od połowy Grudnia czuje jak mi skacze brzuch w rytm pulsu i klatka i podczas siedzenia cały czas czuje puls aż można oszaleć..Do tego widać jak ręka czasami drży w rytm pulsu i nogi. Zacząłem czytać o tym pulsowaniu i naczytałem się o tętniakach aorty brzusznej. Przestraszyłem się i udałem się w Styczniu do lekarza a potem na Usg Brzucha ale wszystko było dobrzę. Zignorowałem to pulsowanie i jakoś sobie żyłem przez Luty i połowę Marca. W połowie Marca pulsowanie to zrobiło się jakoś mocniejsze nie można było spokojnie przy komputerze wysiedzieć, drżała klatka piersiowa ,ręce ,brzuch. I tak z tym żyje i cały czas do głowy wchodzi myśl ,że to jednak tętniak i wizję w głowie jak gdzieś jestem na mieście i się coś złego dzieje z tym..Dwa dni temu byłem na kontrolnym echu Serca i powiedziałem o tym lekarzowi zbadał nawet aortę brzucha i powiedział ,że przepływ jest ok. serce też i ,że nic nie widzi niepokojącego. Powiedział ,że to na pewno od stresu i żeby pić melisse przed snem i zając się jakimś sportem. Jakoś nie mogę uwierzyć ,że to jest od stresu i sobie wciskam dalej jakieś tętniaki -.-. Mam nadzieję ,że to naprawdę jest od stresu bo to pulsowanie strasznie źle wpływa na moje samopoczucie i lęk. Pozdrawiam