
Julaax3
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Julaax3
-
Ja dostalam Asertin 50 i jestem bardzo zadowolona. Nie uzaleznia- to podobno jest lek jakiejs nowej generacji czy cos. Moze warto tego sprobowac ;))
-
Mialam isc na 1 lekcje, ale poszlam na 3;) na poczatku bylo mi niedobrze i cala sie trzeslam, ale szybko minelo i nawet zaczynam myslec o powrocie do szkoly. Ale wszystko malymi kroczkami ;) Karola zajmij sie tym, co sprawia ci najwieksza przyjemnosc ;) Nie patrz na innych dookola tylko zadbaj o siebie i swoje samopoczucie. To ci z pewnoscia pomoze. Nie wiem moze jakis sport albo czytanie ksiazek ;) I znajdz sobie czas w ciagu dnia na sluchanie twojej ulubionej muzyki ;))
-
Karola teraz jest najlepszy moment zeby sie z tym zmierzyc! Ja przez ten strach przez 2 m-ce nie wychodzilam z domu! Nie mozesz sie temu poddac ! ;) Twoj organizm bedzie teraz swirowal, ale musisz to pokonac! Bo to tylko nerwica daje ci takie objawy. Z Toba na pewno wszystko jest w porzadku. I w to musisz wierzyc zeby tego strachu nie *rozniesc* na wszystkie dziedziny zycia. Ja poglebialam sie w tym i stracilam przez to duuzoo cennego czasu! ;) Trzymam kciuki za Ciebie! Nie daj sie! ;))
-
No mi tez psycholog powiedzial, ze sie na tym nie zna, ale mimo wszystko bardzo mi pomaga. Jak juz mowilam wczesniej na psychoterapie w moim miescie musze poczekac do 18 czyli jeszcze rok ;) Dzisiaj ide do szkoly na pare godzin pierwszy raz od 4 m-cy. Strasznie sie boje, zaraz mi chyba serce z klaty wyskoczy... Trzymajcie kciuki! ;-)
-
Afraid ja też zdecydowanie Ci polecam psychologa! ;D Ja myślałam, że psychiatra bardziej mi pomoże niż psycholog, ale się myliłam. Babka nawet specjalnie mnie nie słuchała, tylko wybiórczo wyłapywała te mniej ważne dla mnie sprawy i oczywiście dostałam receptę. Za to psycholog naprawdę bardzo mi pomaga! ;) Po 1 możemy w ten sposób poznać swoje mechanizmy i dojść do źródła problemu, a poza tym jest to osoba bardzo obiektywna, która nie raz słyszała o podobnych problemach i *trzeźwym okiem* spojrzy na całą sytuację i udzieli Ci wiele cennych wskazówek. A poza tym można sie tam poprostu wygadać, bo moja rodzina i znajomi po pewnym czasie byli znudzeni moim ciągłym narzekaniem ;-))
-
Musiałabys poczytać ulotke xanaxu albo gdzieś na necie poszukać interakcji z innymi lekami ;)
-
Marta ja Ci powiem tak. ;) Nie możemy sie bać życia, bo jeszcze większe stresy na nas czekają. Kiedy mamy korzystać z życia jak nie teraz? ;) Wiem, że to jest ciężkie do przezwycieżenia, ale im dłużej będziemy w tym tkwić tym gorzej ;) Ja dostałam moznego kopa od psychologa i powiem Ci że czuję się coraz lepiej. Oczywiście są gorsze momenty, ale trzeba je poprostu przeczekac i iść dalej ;) Ja teraz czuję się coraz młodziej, bo kiedyś to myślałam że już mi bliżej niz dalej. N aholterze mi wyszły pauzy w nocy i jakieś tam przedłużenia akcji. Jak nie czułam kołatania serca to się bałam, że umrę, ale nie umarłam na szczęście. ;) Równie dobrze może mi w domu spaść żelazko na głowę albo mogę na ulicy wpaść pod autobus. ;) Trzeba poprostu ograniczyć stres, zdrowo sie odżywiać i czerpać z życia garściami ;)
-
Ja może nie jestem tak doswiadczona jak Wy w tym temacie, ale tez się nad tym zastanawiałam. Mi akurat zdarzyło sie kilka razy zemdleć, ale to raczej nie było przez nerwy tylko raczej niedotlenienie itp. ;) To nasz organizm wprowadza nas w takie stany, że nam serce kołacze albo kłuje itd. Ja teraz troche wyluzowałam i przestałam sie tak nad tym zastanawiać. Im nabieramy większego dystansu do sprawy tym lepiej nasz organizm funkcjonuje, bo na dłuższą metę takie nerwy i długotrwały stres sa wyniszczające. Mamy tylko nerwicę, a nie jakąś chorobę serca, więc nie mamy się czym martwić. ;) Ja bardzo często czuję jakby mi serce miało z klaty wyskoczyć albo że bije niemiarowo, ale nic mi sie do tej pory nie stało. Wydaje mi się, że przy nerwicy bardziej boimy się omdlenia niż możemy je mieć. Ja na dodatek mam wypadające płatki zastawki dwudzielnej i myślałam, że to może coś groźnego być, ale podobno ma to co 4 kobieta i to juz taka uroda serca. Może to jednak powodować kłucie lub kołatanie.
-
Ja się w ogóle bałam, że mnie zamkna w szpitalu, bo wszyscy na mnie patrzyli jak na psychiczną jak o tym mówiłam. Bałam się też brać leków bo myślałam, że będę słyszeć głosy i takie tam ;D Ta nerwica tak się do mnie przyczepiła, że nie wiem czy będę umiała żyć bez niej normalnie, a jak ją mam to też jest źle. I tak źle i tak niedobrze ;p
-
Nerwica może w zasadzie dopaść każdego w jakimś trudnym momencie, a zwłaszcza *wrażliwców*. Ja na początku nie wiedziałam jak mam sobie radzić z objawami. Najlepiej chyba działają na mnie ćwiczenia oddechowe. Czasami lubię też do siebie pogadać i sie uspokoić. Wmawiam sobie, że nic takiego przecież się nie stanie, bo tyle razy się źle czułam i przecież nic mi nie było, bo niby dlaczego akurat tym razem ma mi coś być?! ;)
-
Wiem, że to się tak łatwo mówi ;) Ja nie wiem chyba to pozytywne nastawienie mi przychodzi przez leki. Byłam dzisiaj u psychologa i uświadomiłam sobie, że zrobiłam duże postępy, co jednak nie oznacza, że nie muszę nad sobą pracować, bo jeszczee dłuuuga droga przede mną. Niedługo wracam do szkoły na niektóre zajęcia i powoli wraca mi stresik jak sobie z tym poradzę. Psycholog mi dzisiaj powiedział, że są ludzie naprawdę ciężko chorzy, a my mamy to szczęście, że możemy z tego wyjść ;) Czasami, jak czuję się lepiej i to całe napięcie ze mnie uchodzi czuję się dziwnie, tzn dziwnie dobrze i zaczynam się tym denerwować. Wiem, że to może śmieszne, ale chyba się zżyłam z tą nerwicą. Nie wyobrażam sobie siebie takiej normalnej jak dawniej, a bardzo bym chciała. jakie szczęście, że mogę się tu wygadać, bo jak pewnie zauważyliscie po dłuuugich postach- uwielbiam gadać, a o tym nie bardzo się da z kimś, kto tego nie przeżył. Bo albo patrza na mnie jak na idiotkę, albo sie śmieją. Nie jest to miłe uczucie, ale mi w zasadzie tez się czasami chce z siebie śmiać jak mi się wyobraźnia włącza.
-
Najważniejszą rzeczą, jakiej powinnismy się nauczyć jest akceptacja choroby i ignorowanie dolegliwości. Nie jest to moż eproste, ale właśnie przeczytałam opowieść człowieka, który wyszedł z nerwicy i jakos lepiej mi sie zrobiło, bo widze cień nadziei na wyzdrowienie. ;) Przeczytaj sobie : http://moja-nerwica.republika.pl/ Gość całkiem mądrze opowiada o technikach, jakie mogą nam pomóc ;)
-
Wiem, że nie mogę tak myśleć, ale te myśli mnie paraliżują... Nie chcę przesiedzieć całych wakacji w domu... Nie wiem, czy sama sobie z tym poradzę. Bardzo bym chciała. Wiem, że nawet terapia mi nie pomoże jeśli nie będę nad sobą pracować, ale czasami jest naprawdę ciężko. Chyba coś o tym wiecie ;)
-
Dostałam ASERTIN. Podobno ma działać przeciwlękowo i przeciwdepresyjnie. Chyba nie jest za specjalnie silny, ale grunt, że czuję się lepiej. ;) Coś czuję, że teraz nadchodzą te gorsze dni, bo robi się coraz cieplej, więc zaczynam myśleć, że będzie mi duszno i mi się zaraz słabo zrobi... ;( Cos nie widzę wakacji w tym roku ;(
-
Cieszę się, że nareszcie ktoś mnie rozumie... Dobrze, że widze juz jakąś poprawę, bo miałam juz dość przepłakiwania całych dni i nocy. Żeby to przezwyciężyć trzeba miec dużo siły i samozaparcia i oczywiście wsparcia bliskich... staram się przerzucac myśli na pozytywny tor, ale nie zawsze się udaje. Grunt to nie poddawać sie i nie użalać nad sobą, bo inaczej nerwica nas zagnębi!
-
Uff. Co za ulga. Już myślałam, że jestem jakaś nienormalna czy coś. Mi również towarzyszy to uczucie nierealności. Nie wiedziałam skąd się to bierze... Ja jestem zupełnie zdrowa, przebadali mnie już chyba pod każdym kątem, teraz tylko czekam na wyniki EEG. Od pół roku chyba jeszcze nie miałam takiego momentu, żeby nie myśleć o tych wszystkich paskudnych objawach... Mam dopiero 17 lat, a czuję się jak 70-letnia staruszka. Do tej pory myślałam, że życie jest bez sensu i nic dobrego mnie juz w nim nie spotka. Na szczęście trochę mi pomagają te tabletki od psychiatry. Chciałabym normalnie chodzić do szkoły, ale jak chodziłam to nie dawałam sobie rady z tym wszystkim. Cały czas mi sie kręciło w głowie i było mi słabo, drżały mi ręce i nogi i drętwiała twarz na dodatek i oddychać nie mogłam. Czuję się gorsza od moich rówieśników, bo chciałabym się bawić tak jak oni, chodzić na imprezy i korzystać z życia, ale jak?! Mam wrażenie, że patrzą na mnie jakbym udawała albo urwała się z kosmosu czy coś... Trochę mi juz przeszły te ostre objawy, ale jak było źle to przez 1,5 m-ca nie wychodziłam z domu, bałam się wejść do sklepu, autobusu, itp. A już nie wspomne o jakiejś kawiarni czy coś. Teraz jest mimo wszystko lepiej, bo staram sie o tym nie myśleć, ale chciałabym, żeby było tak fajnie jak dawniej, a boję się że jak to przejdzie to bardzo szybko wróci...
-
Ja sie właśnie zastanawiałam nad tym czy u mnie to tez nie jest uwarunkowane genetycznie bo moja mama ma nerwice i przez lata walczyla z depresja. A ja nie chce tak dlugo sie z tym meczyc. Na szczescie to forum mi dalo kopa, wiec mysle ze jakos sobie poradzimy WSZYSCY- BEZ WYJĄTKÓW !!! ;) Pozytywne myślenie przyciąga pozytywne zdarzenia! Pamietajcie o tym ;) A tak nawiasem to przypomnialo mi sie to, co mi mówił psycholog. Bo te *natretne mysli* nie dawały mi spokoju i psycholog znalazl na to sposob. Kazał mi prowadzić pamietnik, tzn znalezc wieczorem pol godzinki i *wyczyszczac glowe z tych mysli* a jak juz wszystko z niej wyrzuce to jak te mysli nadchodza to mam mowic STOP i myslec o czyms pozytywnym. W duzym stopniu mi to pomaga, ale to wymaga konsekwentnosci z naszej str., bo trzeba pisac regularnie. Piszę od 2 m-cy ale widze efekty i teraz pisze rzadziej bo troche zmienilam myslenie ;) Mam nadzieje ze ktoś z tego skorzysta ;)
-
Właśnie mam zamiar korzystać z tej wiosny tylko ten brak terapii mnie trochę przybija, bo żaden psychiatra nie chce mnie przyjąć, bo jestem niepełnoletnia i kwalifikuje się do psychiatry dziecięcego, którego nie ma w moim mieście. Dlatego do psychiatry wybrałam sie do innego miasta i to prywatnie, a nie bardzo mnie stać na płatną terapię, bo jedna wizyta kosztuje ok. 100 zł. Psychiatra mi powiedział, że nie obejdzie się bez terapii, wiec tak czy siak kiedyś będę musiała z niej skorzystać ;) Nie chcę w tym tkwić przez lata więc najwyższy czas wziąć się za siebie ;) Tylko ciężko się zebrać w sobie, bo czasami myślę, że ta nerwica ma nade mna przewagę i nigdy jej nie zwalczę... Dzięki za linki- na pewno z nich skorzystam. Pociesza mnie myśl, że są ludzie, którzy z tego wyszli ;) Cieszę sie, że znalazłam to forum, bo ciężko o tym rozmawiać z kimś kto nie wie jak to jest...
-
Witam wszystkich ;) Ja zmagam się z nerwicą mniej więcej od pół roku a mam wrażenie jakby to trwało wieczność. Zaczęło się od tego, że zdarzyło mi sie zemdleć parę razy, ale na początku to nie było nic takiego. Później zaczęło mi się robić słabo non stop. Nie wiem dlaczego tak się stało. Psycholog mówił, że to wskutek traumatycznych przeżyć (śmierć kolegi w wypadku), ale ja juz sama nie wiem co mam o tym myśleć. Cały czas przejmuję sie swoim zdrowiem... Wymyślam coraz to nowsze objawy. Te natretne mysli nie daja mi spokoju. Przez to, że w szkole non stop mi było słabo dostałam od psychiatry nauczanie indywidualne i asertin, który ma podobno działać przeciwlękowo i przeciwdepresyjnie. Bardzo bym chciała, żeby to wszystko jak najszybciej się skończyło, ale na razie nie widzę wyjścia z tej sytuacja. Wszyscy mówią, żebym wyluzowała, ale to nie jest takie proste, z reszta Wy chyba to wiecie. Psychiatra kazał mi iść na psychoterapię, ale jako że mam 17 lat nikt nie pomoże mi w moim mieście bo tu są tylko terapie dla dorosłych. więc będę musiała jakoś przeżyć ten rok do 18... Jak Wy sobie radzicie z tym wszystkim? Macie może jakieś *złote rady* ? Uff.. Nareszcie to z siebie wyrzuciłam. Macie troochę do czytania ;) Pozdrawiam ;)