Żadna pomoc nie została mi udzielona, nie byłem wtedy nawet w stanie wezwać żadnej pomocy.. Stało się to kilka-kilkanaście minut po przyjęciu leku o którym wcześniej pisałem, a samo zdarzenie też trwało ledwie kilka minut. Tętno gwałtownie przyspieszyło, wstałem, chwilę potem poczułem bardzo silny, jednoznacznie umiejscowiony ból, któego z niczym się nie da porównać. Czułem, jakbym zaraz miał się przewrócić, traciłem czucie, świadomość, byłem jakby sparaliżowany, nie mogłem się ruszyć, tętna w ogóle nie wyczuwałem, zalał mnie zimny pot, po 1-2 minutach pojawiło się tętno bardzo słabe i bardzo szybkie. W ciągu następnych kilku minut wszystko się unormowało. Przez to wydarzenie miałem później kilka razy atak paniki, drętwienie rąk itd, ale to było już zupełnie co innego..
Nie mam nadwagi, nie palę papierosów, nie piję alkoholu, cholesterol mam ok.
Poprostu nie wiem co się ze mną wtedy stało i czy zostawiło to jakiś ślad.
Niepokoją mnie bóle a także dodatkowe skurcze podczas ćwiczeń czy biegania, może to tylko nerwy.
Dziękuję za odpowiedzi i pozdrawiam.