Moja histoaria zaczeła sie jakies 1,5 roku wczesniej, ale za nim bylo to chcialbym podkreslic, że przez okolo rok zażywałem amfatminę. I w momencie gdy już zaczynałęm odstawiac zaczął sie moj problem. Pewnego dnia poczulem sie dziwnie w pracy, strzasznie słaby i zaniepokojony, wrocilem do domu i nie moglem spac calą noc[zawsze mialem bzika na punkcie zdrowia]. Objawy te mi zaniknely, ale po kilku dniach wrocilo na znowu - tym razem lęk, zawroty głowy, osłabienie i szum w uszach. Tak meczylem się cała zimę[ mialem badania krwi, ekg, neurolog, laryngolog]. W styczniu poszedłem do pracy i objawy zaczeły zanikać, a jedyne co mi zostało to osłabienie i szumy uszne[ w momencie gdy czułem głód to tracilem siły i pojawialy sie zawroty]. Jednak to bylo zupelnie do wytrzymania. Problem pojawil się znowu we wrzesniu, gdy siegnalem 1 raz po amfatamine, wszytsko wrocilo z podwojona sila - do tego doszlo dziwne klucie w roznych okolicach serca[klatka, lopatki itp, [jedno razowe uklucia, ktore powodowaly straszny strach o moje zycie]. W pażdzierniu wyladowalem w szpitalu, po tym jak mialem silne bole glowy i wymioty[kolejne badania ekg, krew, posiew, zdjecie glowy, nosa, neurolog, laryngolog]. Po powrocie ze szpitalu dlugo dochodze do siebie, ale nadal mam stany lekowe, dziwne ulkucia, szybko sie mecze, koszmary nocne, wychodza mi strasznie zyly, zawroty glowy.
Mam 22 lata, cisnienie 120-80[zawsze], ekg dobre. Laryngolog stwierdzil zaczerwienie nosa i jakas alergie, ale to raczej nie to. Dodam, że mam też wade kregoslupa. Od 5 lat pale paierosy i od jakichś 2 prowadze bardzo statyczny tryb zycia[zero ruchu i powietrza], do tego praktycznie nie ruszam sie z domu i jedyna osoba z jaka mam jakis wieksz kontakt to dziewczyna - unikam znajomych i kontaktu z ludzmi.
Prosze o pomoc, może też mieliscie cos takiego. co mam robic bo już nie moge tego wytrzymac