Witam.
mam 23 od *97 roku leczę się u specjalisty kardiologa. Mam zaburzenia rytmu serca pod postacią napadowej tachykardii zatokowej. Zaburzenia przewodzenia pod postacią bloku p-k I i II stopnia typ. 1. Wypadanie płatków zastawki dwudzielnej. Od 97 do chwili obecnej nie brałem żadnych leków. Czułem się dobrze przyzwyczaiłem się do tachykardii. Rzadko schodzę poniżej 100 ale nie przekraczam 140 uderzeń na minutę. Ostatnio strasznie zaczęło mi dokuczać kołatanie serca połączone z tachykardią i blokami dają jakąś mieszankę, która mi przeszkadza. Mam problemy z koncentracją i uczucia są nienajfajniejsze. Ogólnie wiem, że nie ma zagrożenia dla życia ale zaczęło mi to strasznie dokuczać. Zmieniłem lekarza kardiologa ostatnio. Poprzedni kardiolog powiedział, że mam to zaakceptować i z tym żyć bez betablokerów bo mam bloki p-k i nie wolno brać betablokerów. Po zamianie lekarza w zeszłym tygodniu i po godzinnej wizycie u niego przepisał mi betabloker Sectral 200 mg. Mam przyjmować małą dawkę 1/4 tabletki rano około 7 i 1/4 tabletki o 14 po południu. Na noc mam nie brać bo wieczorem i w nocy mam najgorsze bloki. I teraz tak: Mam wątpliwości czy brać betabloker. Z jednej strony pozbyłbym się tachykardii i kołatania z arytmią ale te bloki jakoś mnie powstrzymują. Pytałem się go czy jest pewien że mam brać, a on odpowiedział, że tak. Głupio by było się nie słuchać lekarza. Może powinienem to skonsultować z jakimś innym jeszcze? Czy ktoś ma podobną sytuację?