Z tego co mówi mi rodzina i jak sami postępowali ze mną w takich sytuacjach i co sama wnioskuję (po tym co się ze mną dzieje), to sen najbardziej mi pomagał, i wszytko potem wracało do normy, ale sama świadomość powtarzalności tych *ataków* i pogorszenia przez to pamięci daje według mnie objaw czegoś poważnego, jak wspomniałam (epilepsji). Niekiedy fakt nagłej utraty przytomności co zdarzyło mi się w trakcie pracy lub w domu, lub w innych sytuacjach, zwykle potem lądowałam w szpitalu i podłączali mnie do kroplówki i robili jakieś inne badania które zwykle mówiły, że brakuje mi czegoś, że mam słabą krew lub innych elementów, ale wiem, że to kolejny skutek tych *ataków*. Jak już wspomniałam, przypuszczam, że to epilepsja, a samo kolejne opóźnianie wizyty u lekarza nie będzie dawało dobrych efektów na przyszłość (pogorszenie pamięci już teraz). Edyta