Witam jestem Krzysiek i mam 18 lat.Problemy z nerwicą mam od 3 lat.Wszystko zaczęło sie od problemów z brzuchem.Szpitale,lekarze,tabletki i same nerwy.Jeszcze zaczęło wariować mi serce kołatania,potykania ,szybki puls ,które dostarczyły mnóstwo nerwów.Przez panikowanie z sercem raz pogotowie musiało przyjechać a z 4 razy rodzice zawozili mnie do szpitala.Oczywiscie za kazdym razem okazywało się ,że to nerwy.Potem jeszcze doszło wkręcanie sobie chorób i ciągle panikowanie tym pulsem.Byłem nawet na psychoterapi rok temu i bardzo pomogło przestało się nakręcanie a lęk był niewielki.Lecz od listopada znowu się zaczęło panikowanie w autobusie sprawdzanie pulsu oczywiście serce waliło jak młot i wysiadałem często z autobusu bo już nie mogłem :(.Zawsze przed wyjściem do szkoły przypominaja mi się te historie w autobusach i odrazu ból brzucha i lęk przed każdym wyjściem :(.Nie mogłem nawet do dziewczyny pojechać przez listopad bo się nakręcałem ,źe znowu 40 min w autobusie i że nie wytrzymam :(.Niestety dziewczyna myśli ze olewałem ją poprostu i niechciało mi się jeżdzić do niej a to nieprawda.Powiedziałem jej że to od lęków i że staram się z tym walczyć ale ona myślala żę tak będzie już zawsze i wczoraj po 3 latach zerwała ze mną. Po tym wszystkim lęki są jeszcze gorszę i nie mam siły na walkę z tym ;( i na dodatek straciłem najważniejszą osobę w moim życiu :((