Skocz do zawartości
kardiolo.pl

ewuula

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Osiągnięcia ewuula

0

Reputacja

  1. Witam. Chciałam opisać objawy mojej strasznej wrednej choroby, która dotknęła mnie jakieś 3 miesiące temu. Mam 19 lat. Chodzę do czwartej klasy technikum, jednak nie jestem w stanie iść do tej szkoły i spędzić tam ani dnia dłużej. No więc... Wszystko zaczęło się od mojej nauczycielki z którą miałam przechlapane. Dodam, że uczyła mnie całe 4 lata i zawsze miała *gorsze* dni, ale NIGDY, PRZENIGDY nie wystąpiły u mnie żadne objawy lęków, aż do niedawna. Po jednej z takiej kłótni, poszłam na następny dzień do niej na lekcje nie spodziewając się niczego złego. I w ten dzień miała właśnie dobry humor,a u mnie się zaczęło. Dostałam takiego kołatania serca na myśl, że zaraz będę musiała przeczytać jej zadanie domowe, że prawie nie zemdlałam. Wybiegłam z klasy natychmiast na korytarz, poszłam do łazienki i przemyłam twarz wodą. Serce pomału się uspokajało. Wróciłam więc do klasy myśląc, że poprostu było mi duszno. Gdy tylko usiadłam w ławce, znów włączyło mi się kołatanie. Tym razem wyszłam z lekcji i już nie wróciłam. W ten sam dzień udałam się do lekarza internisty, który zalecił mi kupienie *Persenu Forte*. Zrobiłam tak jak kazał. Na następny dzień przed wyjściem do szkoły łykłam dwie tabletki i nie spodziewając się niczego złego poszłam do szkoły. Miałam zupełnie inną lekcję z zupełnie innym nauczycielem. I nagle, na lekcji znów pojawiło się okropnie szybkie tętno, a im bardziej się zwiększało, tym bardziej miałam większe zaburzenia oddychania (i to wszystko na lekcji którą lubię, z nauczycielką którą lubię, podczas pisania kartkówki), jednak tym razem się zawzięłam i stwierdziłam, że nie zemdleję ani nie wyjdę z klasy bo będzie jeszcze gorzej. Zamknęłam oczy, schowałam głowę między ręce i starałam się głęboko i miarowo oddychać. Pomogło na tyle, że nie miałam już odczucia, że zaraz się przewrócę, mimo, że serce gnało mi do końca lekcji. Zaniepokojona tym faktem znów udałam się do swojego internisty, prosząc o coś *mocniejszego* na uspokojenie. Przepisał mi afobam. Powiem tyle, że on też nie pomógł. Później gdy zrozumiałam, że mój problem jest natury psychicznej, skrępowana i nieco podłamana udałam się do psychiatry. Noi tu się już zaczęła mieszanka leków, z czego ani jeden do tej pory nie pomógł. Brałam już tranxene, coaxil, a w chwili obecnej zażywam pramolan. Nie mówię już o tym, że moja sytuacja psychiczna tak bardzo się pogorszyła, że czasem jestem wykończona moim szalejącym sercem. Miałam teraz miesiąc praktyk i było wolne od szkoły. W tym okresie zażywałam pramolan. Powiem szczerze, że po miesiącu wydawało mi się, iż nieco mi się polepszyło. napady lękowe przestały być takie silne, a serce lekko się uspokoiło. Niestety w piątek musiałam iść pierwszy raz do szkoły po praktykach. Noi lekko mi się pogorszyło. Pierwszy lęk wystąpił na lekcji u ulubionej Pani. Jednak to co dziś się ze mną działo przeszło moje wszelkie granice. W szkole atak lęku, dosłownie na każdej lekcji, na przerwach serce biło już spokojniej (jakieś 100 uderzeń na minutę). Jutro miałam mieć lekcję z *MOJĄ PANIĄ*. Kiedy o tym pomyślałam, dostałam takiego ataku, że prawie zemdlałam (atak nastapił w domu) I to właśnie dziś przestraszyłam się nie na żarty. Nie idę jutro do szkoły. Jestem wykończona moim galopującym sercem i chorym lękom. Mam dość. Poprawia mi się powoli kiedy nie ma mnie w szkole. Nie dam rady tam jutro iść. Wiem, że moje serce, ani umysł (cokolwiek by się w nim nie działo) nie wytrzyma tego. Dodam, że miałam echo i EKG i wszyscy jednogłośnie stwierdzili, że serce jest jak najbardziej ZDROWE. Proszę nie potępiajcie mnie za to, że to napisałam. Poprostu nie mam się komu wygadać...
×