Witam wszystkich. Zaglądałam tu nie pierwszy raz, ale teraz dopiero odwage mam napisać co ostatnio w moim życiu dzieję się niedobrego. Od wszystkich świętych do dnia dzisiejszego czuje się jakoś dziwnie. Cały czas jest mi gorąco, poce się strasznie. Biegunkę miałam taką, że latałam do kibielka nawet i 20 razy dziennie (teraz już się to uspokoiło). Pomyślałam, że musze być chora. Oprócz chorego gardła, nie było mi nic. Wszystkie wyniki dobre, poza niewielką ilością białka w moczu - dziś odebrałam kolejny wynik mocz- zero białka. Krew ok, usg jamy brzusznej okey. Jestem strasznie zmęczona, apatyczna, nie chce mi się nic, czuję się jak staruszka, a mam 24 lata. Duszności też mam. Kilka razy byłam na pogotowiu w związku z moimi dziwnymi objawami. Dopiero za którymś razem trafiła się lekarka, która stwierdziła że mam nerwice. Przepisała mi tabletki kalms, z racji tego że karmie swoje półroczne dziecko piersią. Olałam sprawe bo myślałam, że z jakiej paki mam nerwice. Ale wszystkie wydarzenia w tym roku się na nią nałożyły. Najpierw o mało co bym nie poroniła, przez swoją teściową. Później okazało się że moje dziecko urodziło się z wadą wrodzoną - kolejny szok. Wtrącanie się we wszystko przez moją teściową doprowadzało mnie do szaleństwa. W październiku tego roku wzieliśmy ślub kościelny, świadek przyniósł księge gości, żeby ludziska się wpisywali a ona tekstem: *o przynieśli księgę kondolencyjną*. Nigdy jej nie ubliżyłam, niczego złego nie zrobiłam a ona mi tylko przykrości sprawiła, że chyba w końcu coś we mnie pękło. Na dodatek mieszkamy razem. Ja nawet nie moge patrzec jak ona bierze mi synka na rece i go całuje, serce mi pęka. Na drugi dzień jak się dowiedziała ze babcia zostanie powiedziała mi że wózka sie nie kupuje bo dziecko sie martwe albo chore urodzi, że mam nie przyjmować żadnych prezentów bo to też żle wpłynie na dziecko, a na koniec stwierdziła, że mam się nie podniecać z faktu że jestem w ciąży. Odebrała mi największą radość życia. Na szczęście po nowym roku się wyprowadzamy i mam nadzieję że dojde do siebie i będę mogla wpełni cieszyć się wymarzonym dzieckiem. Troszkę się rozpisałam, ale mam nadzieje że znajdzie się ktoś, kto był lub jest w podobnej sytuacji i podzieli się ze mną swoimi doświadczeniami. Pozdrawiam forumowiczów.