Witajcie, jestem tutaj po raz pierwszy ale na pewno nie ostatni :) miło jest poczytać, o tym jak ludzie walczą z tą przeklętą chorobą.I dodaje mi sily do walki. Mam na imie Jula, i mam 18nascie lat, na nerwice, cierpie od 2 lat, zrujnowala, i przewrocila moje zycie do gory nogami, mam za soba, kilka przegranych starc z nerwica, i nic nie wyglada, na to , zeby bylo lepiej. Za mną psychoterpia, wizyty w poradniach psychologicznych i spotkania z psychiatrami. Co najsmieniejsze, gdy opowiadam, ludziom o tej chorobie, patrza sie na mnie ze zdziwiniem, tak jakbym to sobie wymyslila. A tak na prawde, nie rozumieja, jak ciezko jest z nia zyc, kazdy dzien jest jak walka, walka ze samym soba, z choroba, ktora ogarnela cala mnie, i za cholere nie chce pozwolic mi NORMALNIE zyc! Czasami sa dni gdy nie mam juz sily na walke, poddaje sie zbyt czesto, zabawne jest to , ze jakis czas temu, zapisalam sie na prawo jazdy, i wyobrazcie sobie, ze od 3 miesiecy wyjezdzilam dopiero 10 h, komizm. Codziennie obiecuje sobie, ze nie dam sie juz jej opanowac, i ze bede walczyc, tylko ta walka, powoli rozklada mnie na czynniki pierwsze, a kiedys bylam taka piekna caloscia, mialam plany , marzenia. A teraz moim jedynym marzeniem jest wygrac z ta choroba, i chociaz wiem ze to nie bedzie latwe, nie poddam sie, bo tylko tchorze sie poddają ;)! Dzieki tej chorobie, stracilam wszystko, przyjaciol dla ktorych brakowalo mi czasu, chodzilam do najlepszego lo , i tak dzieki tej chorobie powtarzam teraz rok w szkole wieczorowej, moja mama jest zalamana, boi sie o moja przyszloscia, w sumie rozumiem ja , sama tez sie boje, czy dam rade, i czy wygram ;) Trzymam za was wszystkich kciuki ;) i zycze powodzenia w walce z choroba :) licze na kilka milych slow ;)