Witam
Mam 30 lat i nic złego do tej pory nie zdarzyło się w moim życiu. Przeciwnie, jestem szczęśliwą mężatką, mamą cudownego synka. Niestety któregoś pięknego dnia, zaczął się mój koszmar. Niby niewinnie w ciągu dnia zaczęłam odczuwać mocne uderzenia serca, czego wcześniej nie miałam. Bagatelizowałam sprawę, lecz powtarzało się to do tego stopnia, że na niczym nie mogłam się skupić tylko na tych uderzeniach. Miałam zrobione kilkukrotnie ekg, nic złego nie pokazało. Niestety mój niepokój rósł z minuty na minutę. Bałam się, że jestem poważnie chora i nikt nie chce mi pomóc. Poszłam do znajomego kardiologa i ubłagałam założenie Holtera. Wynik był dla lekarza zaskoczeniem, ponieważ nic niepokojącego nie wykazał, jedynie nerwicę serca. Dostałam tabletki Bisocard, i niby po kilku tygodniach zarzywania wszystko minęło. Jednak od jakiegoś czasu odczuwam kłucie po lewej stronie zlokalizowane na wysokości piersi, czasem pod nią. Jestem straszną panikarą, teraz boje się, że jednak coś złego dzieje się z moim sercem i lęk przed jakimś nieszczęściem nie daje mi spokoju. Boje się, że jak będę sama w domu lub w pracy lub na spacerze z dzieckiem dostanę jakiegoś ataku i umrę. To staje się nie do zniesienia.
Czy ktoś się orientuje, czy na Holterze wyszła by jakaś wada serca, czy może coś złego dzieje się teraz. Wybieram się znów do lekarza żeby odpowiedział mi na moje pytania i zbadał.
A może ktos ma podobne objawy, czy to ta nerwica tak wpływa na mnie?
Proszę o odpowiedź.