Witam wszystkich bardzo serdecznie. Jak większość z Was cierpię na napadowy zespół lękowy bo tak to się chyba fachowo nazywa... Mam 27lat a czuje się jak stara schorowana osoba. Leczę się od ok 3 lat ale tak naprawdę dopiero od niedawna wierze, ze postawiona diagnoza przez lekarzy jest właściwa, bo do tej pory badałam się u wszystkich możliwych lekarzy szukając poważnych komplikacji zdrowotnych (łącznie z przejściem zabiegu zamykania ubytku w przegrodzie między przedsionkowej serca)
Od 3 lat brałam lek Rexetin 20mg ale po pierwszej wizycie u psychiatry, która była 2 miesiące temu biorę Asentrę i wspomagająco podczas *ataków* Afobam 25mg. Po zmianie leków czuję się gorzej. Na stałe Bisocard 2,5 mg. Zdaję sobie sprawę, ze dawki są niewielkie ale to z mojego zawzięcia, ze nie chcę się uzależniać. Nie wiem może to błąd ale chce tez sama z tą chorobą powalczyć. Przechodzę już chyba wszystkie możliwe objawy tzn. najokropniejsze są kołatania serca bo przy nich od razu występuje biegunka, wymioty, zawroty głowy w zasadzie towarzyszą mi cały dzień, budzę się w nocy z tętnem nawet do 130, wtedy myślę, że to już koniec. Skręcanie żołądka, ból w klatce piersiowej, skupianie się nad każdym oddechem a także lęk przed kolejnym atakiem lęku to tylko nieliczne. To straszne bo jestem mama 3letniego dziecka i za każdym razem żegnam się w myślach z tym światem. Teraz jest prawie 1 w nocy i też jestem po ataku bo tak to świństwo nazywam. Rano trzeba wyjść z domu i stawić czoło światu a ja się boję, boję się bardzo a jestem sama z problemem, Mąż mnie nie rozumie. Musiałam sięgnąć porady psychologa bo sama już nie daję rady.
Pisze do Was bo mam nadzieję, że może nawiążę z kimś kontakt np na gg aby wspierać się jakoś, zawsze można wymienić się doświadczeniami.
Jestem z Siemianowic Śląskich, może ktoś z podobnym problemem wie gdzie się udać, piszcie do mnie proszę, potrzebuje wsparcia.
Życzę także wszystkim dużo wytrwałości i zdrówka.
Ania.