Witam Wszystkich!
postanowiłam napisać na tym forum i w końcu komuś zwierzyć się z mojego problemu, który na pierwszy rzut oka może wydawać się śmieszny, ale niestety dla mnie nie jest:( Kiedyś na wykładzie, w czasie gdy w sali było cicho, bo wszyscy w skupieniu słuchali wykładowcy zaburczało mi w brzuchu, no i parę osob z roku to słyszało, mi zrobio się głupio, bo niby to ludzka rzecz, ale jednak od tamtej pory, gdy jestem na wykładzie, jestem w bibliotece, jadę pociągiem itp., to nie mogę się uwolnić od tej mysli, a właściwie lęku, że znowu zacznie mi się przewracać w żołądku i wszyscy to usłyszą:( Nakręcam się to myślą, a najgorsze jest to, że jak o tym myślę, to autentycznie *jeździ* mi w brzuchu:((( W ten sposób chyba nabawiłam się nerwicy natręctw myślowych i zupełnie nie potrafię sobie z tym poradzić. Nie muszę nawet pisać jak bardzo utrudnia mi to życie, poza tym zamiast skupic sie np. na wykładzie myślę tylko, czy wytrzymam te 2-3 godziny bez *dźwięków* z żołądka. Czy ktoś z Was słyszał o podobnym natręctwie? O tym problemie nie powiedziałam nawet nikomu z bliskich, bo rodzice nie będą potrafili tego zrozumieć i stwierdzą tylko, że za bardzo to sobie wyolbrzymiam, poza tym w domu te myśli mnie nie nachodzą i nie stresuję sie tym, ale bedąc w miejscu publicznym, zwłaszcza gdzie jest cicho, to od razu zaczyna mnie to natręctwo prześladować, a najgorsze, że urzeczywistnia się:( Kiedyś na jednych zajęciach, zaczęło mi się w żołądku tak bardzo przewracać, że kilka osób z grupy odwróciło się w moją stronę, ja spąsowiałam i wyszłam, bo nie mogłam już wytrzymać, później koleżanki doradziły mi żebym zaczęła jeść, bo z głodu mi burczy, a ja wiem, że nie głód jest przyczyną, bo jem normalnie.
Nie byłam jeszcze u psychologa lub psychiatry, ale ostatnio to natręctwo nie daje mi żyć i muszę w końcu zacząć z tym walczyć, a nie opuszczać zajęcia i uciekać od ludzi... Czytałam, że hipnoza może być pomocna w nerwicy i zastanawiam się czy z niej nie skorzystać, czy ktoś słyszał o tym sposobie? Czy hipnoza jest bezpieczna? Czy Waszym zdaniem moje natręctwo jest wyleczalne?
Pozdrawam