Witam, mam nadzieję że ktoś będzie mógł mi jakiś pomóc, coś doradzić, bo sama już nie wiem co z tym zrobić...
Otóż według lekarzy przyczyną tego jak się czuje .. są własnie nerwy, ale ja nie jestem co do tego przekonana.
Zaczęło się jakieś 2 lata temu, kiedy źle poczułam się w szkole, później kiedy wróciłam do domu było coraz gorzej.. było mi słabo, kręciło się w głowie, nogi jak z waty i poczucie hmm.. jakby niedoboru tlenu.. Wylądowałam w szpitalu gdzie zrobili mi badanie ekg, badanie krwi... i stwierdzili że wszystko jest w porządku, tylko potas niski. A serce wali mi tak ze strachu, więc dostałam jakąś tabletkę na uspokojenie i kroplówkę, po czym kazano mi wracać do domu, ale wcale nie było lepiej. Przez jakiś tydzień byłam tak słaba, że ledwie byłam w stanie wstać z łóżka.. Po kilku dniach udałam się do lekarza rodzinnego gdzie zbadano mi ciśnienie, które jak zwykle było dość niskie, badania krwi wyszły ok, poza potasem który nadal mieścił się w dolnych granicach normy. Badania na tarczycę z krwi także wyszły ok. Pani dokotor stwierdziła więc, że nic mi nie jest wystarczy że pozażywam trochę potas żeby go podnieść, a źle się czyje bo może się denerwuje szkołą czy czymś. Każdy dzień w szkole spędzałam na myśleniu o tym czy zemdleje, czy nie i co właściwie mi jest... a do szkoły musiałam dojeżdząc jakąś godzinę autobusem, a później jeszcze jakieś 20 min iść pieszo.. CIągle czułam sie zmęczona. Po jakimś miesiącu, gdyż dalej nie czułam się lepiej, postanowiłam ponownie odwiedzić lekarza, ale znowu dowiedziałam się że nic mi nie jest, za to dostałam ziołowe tabletki na uspokojenie oraz coś *na uspokojenie serca* które zaczynało strasznie walić w czasie większego ataku *nerwicy*. W kościele nie mogę spokojnie wysiedzieć, nieraz czuje się w miare dobrze, a czasem mam takie ataki, że drętwieją mi ręce, nogi mam jak z waty, czuję ucisk w głowie.. serce wali jak oszalałe a ja próbuję się zmusić do spokojnego oddychania.. po jakimś czasie atak przechodzi. Męczę się z tym już od 2 lat.. czasem jest lepiej a czasem gorzej.. nie czuje się jednak nigdy tak jak dawniej.. ciąle jestem zmęczona, boje się jechać sama gdzieś dalej bo nigdy nie wiem jak bede się wtedy czuła..
Nie wiem czy rzeczywiście uznać to za nerwicę, czy szukać jakiś innych przyczyn?