Skocz do zawartości
kardiolo.pl

login_uciekl

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez login_uciekl

  1. ja już sama nie wiem co to jest.. czy jak twierdził lekarz nerwy... strasznie to utrudnia życie... Czułam się wtedy jakbym miała zaraz wykitować, teraz póki siedze w domu i czymś się zajęłam jest ok.
  2. Witam ponownie, Opiszę wam co mnie dzisiaj spotkało. od rana siedziałam jak na szpilkach - nie wiem, jakiś taki wewnętrzny niepokój, ale samopoczucie wydawało mi się ok, przeszłam przez całe miasto na autobus... Stoje sobie i czeka, jak zwykle aż nadjedzie, aż w pewnym momencie poczułam jak wszystko czaczyna mi się poruszać w oczach serce zaczęło walić jak szalone, do tego brak tchu, ledwo doszłam do ławeczki na przystanku. Na szczęście było jakieś miejsce, to usiadłam, napiłam się wody którą akurat miałam przy sobie, ręce zaczeły mi się trzaść, były lodowate, nogi miałam jak z waty, jakbym miała jakieś osłabione czucie w nich. Autobus wreszcie podjechał, to jakoś wsiadłam do środka. Po jakimś czasie w drodze przeszył mnie taki nagły ból w sercu i jakby coś tam przeskoczyło, reszte drogi było już ok. Dojechałam do swojej miejscowości, wysiadłam z autobusu, uszłam pare kroków i znowu to uczucie słabości, ręce i nogi były takie jak nie moje, nie czułam jak szłam, po kilku sekundach ta *fala słabości* odpłynęła i szłam kawałek normalnie.. za chwile znowu cos takiego, już myślałam że nie dojdę. Teraz siedzę sobie przed kompem i jak narazie nic się nie dzieje... poprostu czuje się tak jakos nieswojo.. jak myslicie co to może być??
  3. Witam, mam nadzieję że ktoś będzie mógł mi jakiś pomóc, coś doradzić, bo sama już nie wiem co z tym zrobić... Otóż według lekarzy przyczyną tego jak się czuje .. są własnie nerwy, ale ja nie jestem co do tego przekonana. Zaczęło się jakieś 2 lata temu, kiedy źle poczułam się w szkole, później kiedy wróciłam do domu było coraz gorzej.. było mi słabo, kręciło się w głowie, nogi jak z waty i poczucie hmm.. jakby niedoboru tlenu.. Wylądowałam w szpitalu gdzie zrobili mi badanie ekg, badanie krwi... i stwierdzili że wszystko jest w porządku, tylko potas niski. A serce wali mi tak ze strachu, więc dostałam jakąś tabletkę na uspokojenie i kroplówkę, po czym kazano mi wracać do domu, ale wcale nie było lepiej. Przez jakiś tydzień byłam tak słaba, że ledwie byłam w stanie wstać z łóżka.. Po kilku dniach udałam się do lekarza rodzinnego gdzie zbadano mi ciśnienie, które jak zwykle było dość niskie, badania krwi wyszły ok, poza potasem który nadal mieścił się w dolnych granicach normy. Badania na tarczycę z krwi także wyszły ok. Pani dokotor stwierdziła więc, że nic mi nie jest wystarczy że pozażywam trochę potas żeby go podnieść, a źle się czyje bo może się denerwuje szkołą czy czymś. Każdy dzień w szkole spędzałam na myśleniu o tym czy zemdleje, czy nie i co właściwie mi jest... a do szkoły musiałam dojeżdząc jakąś godzinę autobusem, a później jeszcze jakieś 20 min iść pieszo.. CIągle czułam sie zmęczona. Po jakimś miesiącu, gdyż dalej nie czułam się lepiej, postanowiłam ponownie odwiedzić lekarza, ale znowu dowiedziałam się że nic mi nie jest, za to dostałam ziołowe tabletki na uspokojenie oraz coś *na uspokojenie serca* które zaczynało strasznie walić w czasie większego ataku *nerwicy*. W kościele nie mogę spokojnie wysiedzieć, nieraz czuje się w miare dobrze, a czasem mam takie ataki, że drętwieją mi ręce, nogi mam jak z waty, czuję ucisk w głowie.. serce wali jak oszalałe a ja próbuję się zmusić do spokojnego oddychania.. po jakimś czasie atak przechodzi. Męczę się z tym już od 2 lat.. czasem jest lepiej a czasem gorzej.. nie czuje się jednak nigdy tak jak dawniej.. ciąle jestem zmęczona, boje się jechać sama gdzieś dalej bo nigdy nie wiem jak bede się wtedy czuła.. Nie wiem czy rzeczywiście uznać to za nerwicę, czy szukać jakiś innych przyczyn?
×